Jej śmiech irytował go równie mocno, jak podniecał. Denerwowała go jej nonszalancja. Śmiała się z niego, a on zaciskał dłonie w pięści, walcząc z ochotą, by zetrzeć jej z twarzy ten uśmiech. Nie, nie chciał jej uderzyć, chciał zapytać o jej problemy. Znał ją kilkanaście minut, a już wiedział, że je ma i do małych to one nie należą. Zapytałby o nie, bał się jednak, że dziewczyna ucieknie, a tego nie chciał. Zabawne - nie znał jej, a nie chciał jej stracić, natomiast odejście kobiety, z którą spędził kilka lat, nie zrobiło na nim większego wrażenia.
- Co? - spytała, widząc na jego twarzy uśmiech, który zupełnie nie pasował do wyzwisk, jakimi właśnie go obrzuciła - Co cię tak bawi, chłopczyku?
- Ty - odpowiedział krótko. Zatrzymała się, wbijając w niego wściekłe spojrzenie i sapiąc głośno. Miał wrażenie, że zaraz się na niego rzuci, ona jednak uspokoiła się i odparła:
- Jeszcze się przekonasz, że nie ma we mnie nic śmiesznego.
Wzruszył ramionami, otwierając przed nią drzwi. Weszła i natychmiast rzuciła na podłogę swą kurtkę, ukazując światu obcisłą bluzeczkę w wesolutkim żółtym odcieniu oraz wyraźny dowód na brak dalszych warstw garderoby. Pokręcił głową z niedowierzaniem, wieszając kurtkę na wieszaku. Gdy się odwrócił, ona stała blisko. Bardzo blisko. Wpatrywała się z wyczekiwaniem w jego usta, opierając się piersiami o jego tors. Odsunął ją, napierając lekko dłońmi na jej ramiona i odszedł w stronę swojej sypialni. Zaśmiała się.
- Przecież po to mnie tu przyprowadziłeś.
- Nie. Chciałaś, żebym się przebrał.
Podeszła do niego zadziwiająco kobiecym krokiem, zwilżając wyzywająco wargi.
- Jesteś jeszcze gorszy niż myślałam, harcerzyku - wyszeptała mu w usta. Chciała się odwrócić i odejść, ale nie pozwolił na to. Przyciągnął ją i mocno przycisnął do ściany. Poczuł, że ona uśmiecha się oddając pocałunki. Nie wiedział w co z nim gra, ale czuł, że właśnie przegrał. To nie miało już znaczenia. Chciał jej. Podniósł ją i wciąż całując zaniósł do sypialni. Rozejrzała się wokół i stwierdziła :
- Łóżko? Jesteś aż tak nudny?
Wybrał więc szafkę. Niemal rzucił dziewczynę na nią, bo właśnie przygryzła mu skórę na szyi. Mocno przygryzła.
- Nie mówiłaś, że potrzebny ci jest kaganiec.
- Nie pytałeś. Będziesz płakał?
Nie, nie zamierzał płakać. Zamierzał zedrzeć z niej spodnie i sprawdzić, czy w środku jest równie gorąca, jak na zewnątrz. Krzyknęła. Żółta bluzeczka znalazła swoje miejsce na podłodze i mógł już swobodnie patrzeć, jak jej piersi kołyszą się w rytm ich ruchów. Z zadowoleniem zauważył, że nie miała już na twarzy tego ironicznego uśmieszku. Patrzyła na niego przymkniętymi oczami, a przygryziona warga i jęki zdradzały, że jest jej dobrze. Coś z trzaskiem rozbiło się o podłogę, ale nie zwrócili na to uwagi. Przyciągnęła go do siebie i rozpoczęła swój taniec, wymuszając zmianę tempa, by po chwili krzyknąć głośno i opaść bezwładnie w jego wyciągnięte ramiona. Zaraz i on skończył. Chciał ją pocałować, ale odepchnęła go i stwierdziła z tym irytującym uśmieszkiem:
- Dobrze, że chociaż tego nie muszę cię uczyć.
Nie potrzebował dopytywać o co jej chodzi, ale zapytał co robi, kiedy podniosła swoje rzeczy i zaczęła się ubierać.
- Muszę zapalić, a oboje nie mamy fajek - odpowiedziała, trzaskając drzwiami zamiast pożegnania.
- Co? - spytała, widząc na jego twarzy uśmiech, który zupełnie nie pasował do wyzwisk, jakimi właśnie go obrzuciła - Co cię tak bawi, chłopczyku?
- Ty - odpowiedział krótko. Zatrzymała się, wbijając w niego wściekłe spojrzenie i sapiąc głośno. Miał wrażenie, że zaraz się na niego rzuci, ona jednak uspokoiła się i odparła:
- Jeszcze się przekonasz, że nie ma we mnie nic śmiesznego.
Wzruszył ramionami, otwierając przed nią drzwi. Weszła i natychmiast rzuciła na podłogę swą kurtkę, ukazując światu obcisłą bluzeczkę w wesolutkim żółtym odcieniu oraz wyraźny dowód na brak dalszych warstw garderoby. Pokręcił głową z niedowierzaniem, wieszając kurtkę na wieszaku. Gdy się odwrócił, ona stała blisko. Bardzo blisko. Wpatrywała się z wyczekiwaniem w jego usta, opierając się piersiami o jego tors. Odsunął ją, napierając lekko dłońmi na jej ramiona i odszedł w stronę swojej sypialni. Zaśmiała się.
- Przecież po to mnie tu przyprowadziłeś.
- Nie. Chciałaś, żebym się przebrał.
Podeszła do niego zadziwiająco kobiecym krokiem, zwilżając wyzywająco wargi.
- Jesteś jeszcze gorszy niż myślałam, harcerzyku - wyszeptała mu w usta. Chciała się odwrócić i odejść, ale nie pozwolił na to. Przyciągnął ją i mocno przycisnął do ściany. Poczuł, że ona uśmiecha się oddając pocałunki. Nie wiedział w co z nim gra, ale czuł, że właśnie przegrał. To nie miało już znaczenia. Chciał jej. Podniósł ją i wciąż całując zaniósł do sypialni. Rozejrzała się wokół i stwierdziła :
- Łóżko? Jesteś aż tak nudny?
Wybrał więc szafkę. Niemal rzucił dziewczynę na nią, bo właśnie przygryzła mu skórę na szyi. Mocno przygryzła.
- Nie mówiłaś, że potrzebny ci jest kaganiec.
- Nie pytałeś. Będziesz płakał?
Nie, nie zamierzał płakać. Zamierzał zedrzeć z niej spodnie i sprawdzić, czy w środku jest równie gorąca, jak na zewnątrz. Krzyknęła. Żółta bluzeczka znalazła swoje miejsce na podłodze i mógł już swobodnie patrzeć, jak jej piersi kołyszą się w rytm ich ruchów. Z zadowoleniem zauważył, że nie miała już na twarzy tego ironicznego uśmieszku. Patrzyła na niego przymkniętymi oczami, a przygryziona warga i jęki zdradzały, że jest jej dobrze. Coś z trzaskiem rozbiło się o podłogę, ale nie zwrócili na to uwagi. Przyciągnęła go do siebie i rozpoczęła swój taniec, wymuszając zmianę tempa, by po chwili krzyknąć głośno i opaść bezwładnie w jego wyciągnięte ramiona. Zaraz i on skończył. Chciał ją pocałować, ale odepchnęła go i stwierdziła z tym irytującym uśmieszkiem:
- Dobrze, że chociaż tego nie muszę cię uczyć.
Nie potrzebował dopytywać o co jej chodzi, ale zapytał co robi, kiedy podniosła swoje rzeczy i zaczęła się ubierać.
- Muszę zapalić, a oboje nie mamy fajek - odpowiedziała, trzaskając drzwiami zamiast pożegnania.
Czy powinno być mi go żal??? Kto, kogo zdominuje??
OdpowiedzUsuńOn chce pomócc?? OK! Tylko dlaczego od dupy strony?? Ach ci mężczyźni:)
Raczej nie ma sensu go żałować. Pomagać też chyba nie zamierza. Spotkało się dwoje egoistów ;)
UsuńSkoro tak to niech się zadowalają wzajemnie. Przynajmniej tyle będzie z tego pożytku:):)
UsuńTo na pewno :)
UsuńZawsze chcemy tego, co nas najbardziej intryguje :D. Jak na razie jeszcze jest trochę denerwująca, ale pewnie nieraz nas zaskoczy :). Ciekawe co z tego wyniknie :P. Pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńOj, denerwująca to ona będzie ;) Pozdrawiam :)
UsuńKompletnie nie rozumiem tej dziewczyny, ale wszystko wygląda bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nikt jej nie rozumie ;)
Usuńa my dalej nie wiemy kim jest nasz harcerzyk-siatkarzyk:)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo. Trójka rozwiąże zagadkę.
UsuńA ja już wiem, tak na 90%, ale pewnie i tak się pomyliłam :D Dziewczyna mnie ciekawi, nie powiem. Chciałabym wiedzieć co jej w głowie siedzi.
OdpowiedzUsuńKomu dajesz 90%?
UsuńA czy to ważne :D? Jak zgadnę to powiem, jak nie zgadnę, to też powiem.
UsuńWięc poczekam.
UsuńDzieje się, oj dzieje ;D A ja jak zwykle jestem ciekawa kto jest bohaterem, ale mój umysł mi nikogo nie podpowiada ;<
OdpowiedzUsuńPoczekać muszę, aż się wyjaśni ;)
VE.
Już niedługo poczekasz. Tylko do poniedziałku :)
UsuńUwielbiam tą dziewczynę.
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
UsuńFakt, dziewczyna irytująca... ale chyba nie mniej niż nasz chłopczyk.
OdpowiedzUsuńTo chyba dobrze, prawda?
Usuńkomentuję jeszcze raz, bo cosik zrobiłam i usunęłam niechcący jeszcze raz :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że wyszła, szkoda, że jej nie zatrzymał. Ale najważniejsze, by wróciła ;)
mam nadzieję, że w następnym już zdradzisz kim tajemniczy pan jest :D
nie myślałaś może, żeby dodawać rozdziały codziennie? :)
a co naszej wczorajszej rozmowy, to jeżeli w jakiś sposób pomogłam, to bardzo, ale to bardzo się cieszę :D
Tak, w następnym dowiecie się kim są bohaterowie. Z komentarzem zrobiłam porządek ;)
UsuńPomogłaś, nawet bardzo. Matt zaczął się pisać, ale nie wiem czy i kiedy się skończy, bo nie mam czasu na nic... Nie mogę dodawać codziennie, bo nie piszę tak dużo i szybko. Na chwilę obecną nie mam nic poza trucizną. Czasu, żeby coś napisać też nie mam, choć pomysły są. Skrobię dosłownie po kilka zdań w wolnych chwilach i nie wiem nawet, czy to stworzy jakąś spójną całość. Zobaczymy, najwyżej będzie dłuższa przerwa. Początek roku mam baaaardzo pracowity, więc lepiej nie będzie....
w takim razie jest mi bardzo miło i polecam się na przyszłość :D
Usuńa czy jeżeli podrzuciłabym Ci jedno nazwisko. za jakiś czas, gdy będziesz mieć czas i brak pomysłu o kim pisać, to istnieje szansa, ze napiszesz akurat o nim? ;)
Jeśli nie będzie to Bartek, to istnieje taka szansa :) Szukam teraz jeszcze jednego kandydata...
UsuńKurek? nie, nie chodziło mi o niego :)
Usuńmiałam na myśli Conte ;)
więc...? :D
Conte... A on nie jest żonaty przypadkiem?
UsuńIntrygująca dziewczyna, a ciekawość poznania tajemniczego bohatera coraz większa ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 26 na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ . Życzę miłej lektury ;)
Cieszę się, już niedługo się wyjaśni ;)
UsuńJakież to jest cholernie intrygujące. *.* Aż musiałam sobie kilka razy przeczytać, żeby nacieszyć wzrok i wyobraźnię, a co.
OdpowiedzUsuńUwielbiam, jak mówi do niego chłopczyku lub harcerzyku, aż takie przyjemne ciarki po plecach przechodzą. ;)
Dobra jest, nawet bardzo dobra.
Cieszę się. Bardzo :)
Usuńhihihih, a ja tutaj wyczuwam... Michała. Ale ja zawsze go wyczuwam. O.o nawet jak go nie ma....
OdpowiedzUsuńDobrze wyczuwasz, choć pewnie innego Michała...
Usuń