Odwiozłeś mnie do mieszkania i wszedłeś ze mną. Przez ostatnią godzinę głupio się uśmiechałam, ale poczułam to dopiero, gdy zdrętwiałe policzki odmówiły opadnięcia w reakcji na twoje pytanie, zadane lekkim tonem, zupełnie jakby chodziło o pogodę.
- Nie wychodzisz dziś?
To faktycznie było dziwne, ale zupełnie nie miałam na to ochoty. Pokręciłam głową i odpowiedziałam zdecydowanie:
- Nie, za zimno jest.
Uśmiechnąłeś się przygarniając mnie do swojego torsu i powiedziałeś do moich włosów:
- Będę, Tośka, ale tylko, jeśli ty będziesz.
Nawet nie wiesz, jak w tamtej chwili załomotało moje serce. To było tak kiczowato romantyczne, że aż... chciałam, by było prawdą. Chyba właśnie wtedy wygrałeś, choć jeszcze nie ostatecznie. Chciałeś, żebym była, nikt inny tego nie chciał, innym wystarczało, że bywałam. A ja chciałam wreszcie być.
Przez kolejne tygodnie czułam, jakby niebo spadło mi na głowę. Byłeś. Byłeś bardziej niż wcześniej. Przeniosłeś się do mojej skromnej kawalerki z dwoma torbami i paprotką, zajmując całą dotychczas wolną przestrzeń. Wszędzie byłeś ty. Zaczynałam dzień zadowolona i pełna energii, bo wstając z łóżka musiałam zdjąć twoją rękę spoczywającą bezwładnie na moim biodrze. W kuchni witała mnie ogromna bluza rzucona na krzesło, a w łazience maszynka oparta o umywalkę. Wszystko na tych moich trzydziestu metrach kwadratowych krzyczało, że jesteś. Czułam się wreszcie wolna, mimo, że byłam zniewolona jak nigdy wcześniej twoimi telefonami i pytaniami o godzinę powrotu. W soboty budziły mnie radośnie wygwizdywane melodie, wieczory żegnały ciepłym uściskiem i drżącym z emocji szeptem. Czułam się szczęśliwa i brnęłam w to dalej. Opanować chęci było trudno, a pokusa zbyt słodka. Niewiarygodne, że pokusą stały się dla mnie wieczory z twoim ramieniem pod głową i ustami muskającymi lekko skroń. Tak zwyczajne, tak niepodobne do tego, co miałam wcześniej, że zgłupiałam na ich punkcie. Cieszyłam się każdą chwilą spędzoną z tobą. Był tylko jeden problem - siatkówka. Chciałeś, żebym przychodziła na twoje mecze w koszulce z numerem cztery, jak wszystkie inne bliskie zawodnikom osoby, a ja nie potrafiłam. Bałam się, nawet nie tych oszalałych fanek czy obiektywów aparatów. Bałam się twoich kolegów. Jeden z nich, ten najwyższy, chyba Marcin, zdawał się spojrzeniem prześwietlać mnie na wskroś. Miałam wrażenie, że wie o moich wszystkich rozterkach, a pojawiało się ich coraz więcej. Znów zaczynało mnie ciągnąć w stronę szpilek i ciemnych klubowych salek. Broniłam się ostatkiem sił, a drugi z twoich kolegów pogarszał tylko mój stan, bo uśmiechając się do mnie i całując na powitanie w policzek sprawiał, że miałam ochotę zaciągnąć go do pustej szatni. Nie rozumiałeś mojej niechęci do głośnej hali, a ja nie wiedziałam jak ci ją wyjaśnić, więc przychodziłam. To był błąd. Po jednym z twoich przegranych setów wyszłam, nie czekając nawet na ostateczną decyzję sędziego. Pojechałam w stronę Krzyśka i jego niebieskich drinków.
Przegrałam.
Przegrałam.
Było późno i zimno, gdy wracałam do domu. Entuzjazm ulotnił się wraz z oparami alkoholu, zostawiając tylko jakieś dziwne coś, co utrudniało mi powrót. Pewnie były to te same wyrzuty sumienia, które krzyczały w mojej głowie, że jestem idiotką, gdy tylko otworzyłam drzwi i zobaczyłam ciebie z butelką piwa w ręce, lustrującego zimnym wzrokiem moją pomiętą sylwetkę. Przełknęłam głośno ślinę i stanęłam przed tobą zawstydzona niczym pensjonarka. Pokręciłeś głową z dezaprobatą i wyszedłeś mówiąc tylko ciche:
- Miałaś być.
Chyba powinnam przeprosić chłopaków z mojego miasta za to, że w nich nie wierzyłam. Należy się im :)
Chyba powinnam przeprosić chłopaków z mojego miasta za to, że w nich nie wierzyłam. Należy się im :)
Hmmm od czego ona jest uzależniona??? Od imprez, alkoholu, seksu??? Może njbardziej od Antka i dlatego przed nim ucieka?? Przed stabilizacją i...nudą???
OdpowiedzUsuńPewnie wszystko razem ;) Ucieka może też przed uczuciem, w które nie wierzy, przed bólem, którego się prędzej czy później spodziewa... Na pewno nie jest typową nimfomanką ;)
UsuńHeh może Antek jej nie zaspokaja??
UsuńAntek??? "Mój" Antek??? Nie, niemożliwe ;)
UsuńUlzyło mi! Uffffffffffffff
UsuńCieszę się, że mogłam pomóc ;)
UsuńTośka jest trochę jakby głupia. I ja już jej nie pojmuje. Niby coś tam mówi, że jej zależy, a idzie tam gdzie idzie i odwala, to co, odwala. Czy tylko ja mam wrażenie, że ona sama nie wie na czym stoi?
OdpowiedzUsuńJest głupia, to prawda.
Usuńja też Tośki nie pojmuję, może mieć tak dużo, a i tak cały czas ucieka w poprzednie życie.
OdpowiedzUsuńNa tym etapie ja również jej nie rozumiem, ale znam taką jedną, więc nierealne to nie jest ;)
UsuńEj Tośka, Tośka. Miała wszystko co potrzebne do szczęścia, ale i tak musiała wrócić do starych przyzwyczajeń :/
OdpowiedzUsuńCzasem człowiek musi... ;)
UsuńJak widać od seksu, tak jak i innych aspektów, można się poważnie uzależnić. Wtedy już nad tym nie panujesz, po prostu musisz to zrobić, aby nie oszaleć.
OdpowiedzUsuńAntoś musi pomóc Tośce, w innym wypadku stanie się rasową nimfomanką.
I tu się z Tobą zgodzę.
UsuńTosieńksa taka trochę otumaniona. Nie rozumiem jej, chce zrezygnować z poprzedniego życia czy nie?
OdpowiedzUsuńNo niby chce, ale niedługo będziesz wiedziała więcej.
UsuńTo potwierdza tylko to, że ludzie rzadko kiedy zmieniają się tak na prawdę... Niby była taka szczęśliwa, a tak łatwo to wszystko zniszczyła...
OdpowiedzUsuńNiszczy się zawsze łatwiej niż buduje.
UsuńOj, Tośka, weź się puknij w głowę.
OdpowiedzUsuńPuknęłam, może się ogarnie.
UsuńOna musi uwierzyć, że Anto chce jej naprawdę pomóc, że chce z nią być mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńA myślisz, że chce?
UsuńA niby nie chce? Skoro tak się wokół niej kręci i stara się jej pomóc, to coś jest na rzeczy.
UsuńPewnie masz rację ;)
UsuńCierpliwość to on chyba dopiero teraz stracił ;) Aczkolwiek, nie tak łatwo pozbyć się swoich przyzwyczajeń.
OdpowiedzUsuńVE.
Przyzwyczajenia są straszne :)
UsuńPrzepraszam, przepraszam, przepraszam że dopiero teraz. Jejku, jak ja jej nie rozumiem. TAKI Antek, a ona co? Niebieskie drinki? Kurna kobieto, ogarnij. Taki się raz na milion trafi. Chcę być, chcę żeby ona była. Czego ona oczekuje? Ech. Aż mnie poniosło. Niech się walni kaktusem w czoło, może jej minie.
OdpowiedzUsuńPrzestań przepraszać, bo nie masz za co :) Kaktusem się nie walnie, bo go wyrzuciła, ale już dostała czymś innym ode mnie ;)
UsuńJa bym była... :)
OdpowiedzUsuńJa też :)
Usuńw końcu to Atosiek :D informujesz? jeśli tak to poproszę na 15623114
Usuń