Nie powstałoby, gdyby Ktoś nie napisał o Nim a inny Ktoś nie truł o Paryżu, więc...
Dla Ktosiów.
Codziennie na nowo udowadniałeś mi, że życie we dwójkę ma większy sens, niż samotne, nawet jeśli ma oznaczać tylko wykradzione nocy chwile i ziejącą pustką lodówkę. Codziennie na nowo przekonywałeś mnie, że moja niewiara w miłość to bzdura równa wierze w krasnoludki. Chyba naprawdę w to uwierzyłam, bo z jakiego innego powodu czułabym teraz przeszywający ból w miejscu, gdzie ludzie zwykle mają serce?
Byłeś.
Mam ochotę krzyknąć za Małym Księciem, że jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś, a oswoiłeś mnie. Powinieneś być. Tak, jak obiecywałeś wtedy, gdy pokazywałeś mi swój Paryż - powinieneś być zawsze. Dlaczego więc stoję łykając łzy, sama na lotnisku, potrącana przez ludzi biegnących na spotkanie swych ukochanych?
Bo nie ma ciebie.
A miałeś być.
Mam ochotę krzyknąć za Małym Księciem, że jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś, a oswoiłeś mnie. Powinieneś być. Tak, jak obiecywałeś wtedy, gdy pokazywałeś mi swój Paryż - powinieneś być zawsze. Dlaczego więc stoję łykając łzy, sama na lotnisku, potrącana przez ludzi biegnących na spotkanie swych ukochanych?
Bo nie ma ciebie.
A miałeś być.
I właśnie dlatego kobieta nie powinna oddawać się w całości mężczyźnie. Zawsze istnieje ryzyko, że miłość pokruszy się jak zwykły kamień, a tęsknota i cierpienie jest wtedy nie do zniesienia.
OdpowiedzUsuńPrawda, tylko czasem trudno to zrobić ;)
UsuńJuż nie mogę się doczekać tej historii :)
OdpowiedzUsuńCieszy mnie to.
UsuńNareszcie! :))
OdpowiedzUsuńKrzycz, ile sił w płucach, krzycz, bo masz do tego prawo. Może do niego dotrze Twój krzyk i się opamięta, kochana bohaterko.
Dlaczego nareszcie? Przecież nie napisałam tego aż tak dawno. I chciałabym zauważyć, że nie zapomniałam o obietnicy ;)
UsuńNo to wygląda na to, ze ja wierzę w krasnoludki:(:(
OdpowiedzUsuńMoże po prostu nie spotkałaś jeszcze księcia, albo on wciąż jest żabą...
UsuńChyba skrzekiem nawet:(.
UsuńSkąd aż tyle optymizmu? ;)
UsuńJestem "urodzoną optymistką" jeśli chodzi o mężczyzn i miłość. Czasem załuję, ze nie jestem lesbijką. Może było by łatwiej:)
UsuńNo nie wiem... Jakby się dobrały dwie z PMS to wesoło by nie było ;)
UsuńTo fakt:).
Usuńjak smutno się zrobiło. Nie ma go, a ona płacze, och jak uwielbiam Twoje wypociny <3
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie nie jest specjalnie smutne, może tylko troszkę pod koniec.
UsuńMiłość jest jak wręczenie ukochanej osobie naładowanej broni wycelowanej w własne serce i nadzieja, że nigdy nie pociągnie za spust. Często niestety jest tak, że za ten spust pociągają...
OdpowiedzUsuńCzęsto pociągają, ale równie często można wiele stracić, gdyby tej broni się nie dało. Inna sprawa, że jakoś nie czuję, żebym miała wycelowaną w serce broń, a raczej jakby ktoś próbował rozciągnąć nade mną parasol ochronny ;)
UsuńNo cóż...już mnie wciągnęło. Co tu dużo mówić, czekam na dalszy ciąg. :)
OdpowiedzUsuńVE.
Cieszę się.
UsuńMogę do niej podejść i powiedzieć, że ten facet to frajer?
OdpowiedzUsuńMożesz, ale nie wiem czy Cię posłucha. A co, jeśli się mylisz? ;)
UsuńJeżeli się mylę, to go przeproszę i dam mu kwiatki. Stokrotki. Tylko w razie czego skąd ja je teraz znajdę? No nic. Wymyślę coś innego.
UsuńHmmm, czy ten facet to menda?? Niby tak a może coś ona mu zrobiła, no kurde nie wiem co mam myśleć. W sumie ciężko tak komuś zaufać bezgranicznie, niektórzy mają z tym problem, a jak już zaufają, to dostają niekiedy takiego kopa w dupę, że im się już wszystkiego odechciewa. Co do bohatera, to coś związanego z Francuzami, mam już kilka typów.
OdpowiedzUsuńCo do bohatera to nie będę Was tym razem długo męczyć. Jutro zostanie oficjalnie przedstawiony.
UsuńZ niecierpliwością czekam na kolejne! Początek zapowiada się bardzo ciekawie :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCieszę się i zapraszam jutro ;)
UsuńDlatego chyba czasami lepiej się nie zakochiwać.
OdpowiedzUsuńBo faceci tak mają w swoim zwyczaju, że rozkochają, a potem porzucą, odejdą i mają gdzieś nasze uczucia.
Czasami lepiej by było się nie zakochać, ale innym razem można wiele stracić, czasem nawet sens życia :)
Usuń