Ruszam szlakiem wspomnień, jednak rezygnuję, gdy w restauracji kelner pyta, czy chcę stolik dla dwóch osób. Wybieram niewielką kawiarnię i spędzam w niej kilka godzin, porządkując w myślach życie. Gdy zapada zmrok, moją uwagę przyciąga tablica świecąca wesoło nieopodal i kręcące się w jej okolicy dziewczyny w butach na wysokim obcasie. Doświadczonym okiem oceniam, że mam przed sobą klub i to, sądząc po strojach, całkiem niezły klub. Zbieram się szybko i idę w tamtym kierunku, nie przejmując się, że mój wygląd nie przypomina ani trochę tego, jaki zwykle prezentowałam w podobnych miejscach. Siadam przy barze, zamawiam mojito i pozwalam, by jakiś blondyn dosiadł się i zamówił mi kolejne, które jest równie słabe i mdłe jak pierwsze. Wypijam je i udaję, że mi smakuje oraz, że bawią mnie wymuszone dowcipy i kłamliwe zainteresowanie mojego towarzysza. Nie wiem, czy mój uśmiech jest szczery, gdy bez ogródek proponuje przygodę bez zobowiązań, ale kiwam głową i pozwalam się prowadzić w stronę toalet. Nim tam dochodzimy, on wybucha gardłowym śmiechem irytująco innym niż twój, wplatając w niego miękko brzmiący francuski zwrot, którym czasem lubiłeś mnie obdarowywać. Nie mogę się już dłużej okłamywać, że naprawdę tego chcę i że nie ma to nic wspólnego z zemstą. Wybiegam na zimny wieczór niemal zapominając o mojej kurtce i snuję się po coraz bardziej ciemnym i pustym mieście, by w końcu trafić do hotelu w stanie bliskim załamania. Żałuję, że nie wybrałam innego miejsca, gdy tylko przekraczam próg lobby, gdzie na wygodnych kanapach siedzisz ty z, o zgrozo, blondynką o cudownych oczach. Czuję, że pod powiekami gromadzą mi się łzy, bo wyobraźnia zaczyna podsuwać obrazy dziesiątek naiwnych dziewczyn zabranych w romantyczną podróż do Paryża. Próbuję być niewidzialna, gdy idę do recepcji po klucz, ty jednak dostrzegasz mnie i ruszasz w moim kierunku z szerokim uśmiechem, ciągnąc blondynkę za sobą. Puszczasz jej dłoń dopiero, gdy jesteś tak blisko, że możesz objąć moją skuloną postać i pocałować zachłannie moje usta, co zresztą robisz. Stoję, nie rozumiejąc, co się dzieje, a ty zupełnie niezrażony mówisz wesołym głosem:
- Wiedziałem, że tu będziesz. Mówiłem ci, że mam niespodziankę, oto ona - wskazujesz na blondynkę - Moja kuzynka, Marie, przyjechała, by zaprosić nas na swój ślub. Poznasz całą moją zwariowaną rodzinkę.
- Gdybym wiedziała, że spotkamy się w Paryżu, nie fatygowałabym się do was - mówi dziewczyna, uśmiechając się sympatycznie, a ty śmiejesz się w ten swój seksowny sposób tak, że aż przechodzą mnie dreszcze. Przypominam sobie wszystkie twoje opowieści o ulubionej kuzynce, towarzyszce dziecięcych zabaw. Niemal słyszę, jak z serca z hukiem spada mi ogromny kamień, ale jego miejsce szybko zajmuje jeszcze większe uczucie wstydu. Ono jednak też nie trwa długo, bo obejmujesz mnie ramieniem, obracając w stronę Marie i mówisz coś, co sprawia, że zapominam jak się oddycha i stoję wpatrując się w ciebie wytrzeszczonymi przez szok oczami:
- Marie, poznaj Antoninę, moją narzeczoną.
To jest koniec przygody z Antkiem. Wszyscy zadowoleni?
Nowe będzie, oczywiście. Jutro zapowiedź :)
- Wiedziałem, że tu będziesz. Mówiłem ci, że mam niespodziankę, oto ona - wskazujesz na blondynkę - Moja kuzynka, Marie, przyjechała, by zaprosić nas na swój ślub. Poznasz całą moją zwariowaną rodzinkę.
- Gdybym wiedziała, że spotkamy się w Paryżu, nie fatygowałabym się do was - mówi dziewczyna, uśmiechając się sympatycznie, a ty śmiejesz się w ten swój seksowny sposób tak, że aż przechodzą mnie dreszcze. Przypominam sobie wszystkie twoje opowieści o ulubionej kuzynce, towarzyszce dziecięcych zabaw. Niemal słyszę, jak z serca z hukiem spada mi ogromny kamień, ale jego miejsce szybko zajmuje jeszcze większe uczucie wstydu. Ono jednak też nie trwa długo, bo obejmujesz mnie ramieniem, obracając w stronę Marie i mówisz coś, co sprawia, że zapominam jak się oddycha i stoję wpatrując się w ciebie wytrzeszczonymi przez szok oczami:
- Marie, poznaj Antoninę, moją narzeczoną.
To jest koniec przygody z Antkiem. Wszyscy zadowoleni?
Nowe będzie, oczywiście. Jutro zapowiedź :)
O boże, jak dobrze. Wiedziałam, że Antek nie może być zły :) nie mogę się już doczekać tego nowego.
OdpowiedzUsuńNo nie mógł być zły, nie tym razem ;)
UsuńTak, zadowoleni, mogę żyć w spokoju. Wiadomo było przecież, że Antek nie może być zły. No i nawet ją nazwał swoją narzeczoną.
OdpowiedzUsuńMoja intuicja mnie nie zawiodła. High five, yuki, za tą opowieść, mianuję ją najlepszą jak dotąd z Twoich wszystkich.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Też lubię Antka.
UsuńA jednak Antoś okazał się wspaniały :P :). Szybciutko ją odnalazł :). A sposób na oświadczyny zaskakujący :D. Oczywiście, że czekam na następną historię :D
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam.
UsuńJa jestem bardzo zadowolona :D
OdpowiedzUsuńI uwielbiam tę historię, bardzo. :)
VE.
Jednak moja wiara w Antka była odpowiednio dobra:). Okazało się, że jedn ak jest mężczyzną przez duże M!
OdpowiedzUsuńJak zwykle Twoja intuicja mówiła prawdę.
UsuńA więc kuzynka ;) Tak czy siak rodzina :D Przedstawił ją jako narzyczoną czy mi coś umknęło? :)
OdpowiedzUsuńPrzedstawił, nic Ci nie umknęło :)
UsuńOch!! Cudownie, nie przypuszczałabym , że to się tak skończy :) Czekam na jutrzejszą zapowiedź
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńMi też kamień spadł z serca spadł z takim hukiem, który pobudził ludzi nawet w Paryżu. Czyli jednak ktoś z rodziny, na całe szczęście. Cieszę się, że "idealny" (cudzysłów, bo w końcu ideałów nie ma) Antoś pozostał do końca idealnym. ;)
OdpowiedzUsuńNic nie słyszałam, a jestem trochę bliżej ;)
UsuńA jednak, Antek nie okazał się takim sk*****. Czyli miałyśmy dobre przeczucia, że to może być kuzynka. Ale się cieszę. Nic tylko życzyć szczęścia i miłości :D
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę :)
UsuńDla mnie to dziwne, że on tak po prostu poleciał za nią do Paryża i jak gdyby nigdy nic, przedstawia jej swoją kuzynkę, bez żadnych pytań, dlaczego uciekła itd. ;) Czysta abstrakcja, ale dobrze, że się dobrze skończyło :)
OdpowiedzUsuńPo co pytania? Nigdy tak nie miałaś, że ktoś wiedział o Tobie więcej, niż mogłaś się spodziewać?
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz ale jak za pierwszym razem przeczytałam, to byłam tak zadowolona, że aż zapomniałam skomentować. Antek ideał! tak jest najlepiej :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż tu ideały istnieją ;)
UsuńWiem, że chyba nie powinnam, ale co tam: A NIE MÓWIŁAM?! I kamień z serca, że to jednak kuzynka, a nie jakaś... pani.
OdpowiedzUsuńMówiłaś, mówiłaś :)
UsuńZadowoleni! :D Antek! <3
OdpowiedzUsuńWięc i ja mogę być zadowolona ;)
Usuń