czwartek, 10 stycznia 2013

Poison 8.

Powoli, krok po kroku, odbudowywał swoje dawne życie, ale nie cieszyło go ono tak, jak kiedyś. Odzyskiwał nadwyrężone zaufanie i przyjaźnie. Znów stał pod siatką. Udawał radość ze zdobytych punktów, lecz gdy wracał do mieszkania, zawsze zahaczał wzrokiem o jej ulubioną ławkę, mimo, iż teraz przykrywała ją cienka warstwa śniegu. Nie wiedział gdzie jej szukać, ale i nie chciał jej szukać. Mieszkała z nim milutka blondynka, którą natychmiast zaakceptowali jego koledzy, lecz która była zbyt milutka i zbyt blondynkowata, by mogła cieszyć się jego fascynacją i zajmować jego myśli przez większą część dnia. Była wypełniaczem pustki, lecz i tego nie robiła najlepiej, bo wieczorem zasypiała spokojnie na swojej połowie łóżka, podczas gdy on przewracał się z boku na bok, tęskniąc za uciskiem głowy na swoim ramieniu, głośnym sapnięciem i stwierdzeniem, że tak jest jej niewygodnie i nigdy tak nie zaśnie. Tęsknił za Julią. Często myślał o niej wieczorami, podczas, gdy blondynka oddychała spokojnie obok, pewna, że on śni o niej. Często zastanawiał się, jak się jej wiedzie i komu teraz uprzykrza życie. Uśmiechał się do wspomnień o burzliwych kłótniach z nią, o gorącym seksie, jedynej wycieczce, na którą zabrał ją pewnej jesiennej niedzieli, wspólnym śpiewaniu pod prysznicem i rozmowach o życiu prowadzonych na balkonie tuż przed wschodem słońca. Rozmyślał, marzył, a później nadchodził świt i przynosił aromatyczną kawę, podaną przez blondynkę z uśmiechem, na widok którego niejednemu zmiękłyby kolana. Jemu od tego uśmiechu miękło co innego... Właściwie nie pamiętał już, dlaczego z nią jest, chyba po prostu tak było wygodniej. Nie budził się sam, nie zasypiał sam, ktoś cieszył się, gdy wracał zmęczony do mieszkania, czekał na niego z kolacją przy świecach, lampką wina i ochotą na coś więcej. Może to niewiele, ale zawsze jest to coś. Od początku wiedział, że nic wielkiego z tego nie będzie, ale nie szukał czegoś innego, chciał tylko zapełnić pustkę.

Zdziwił się, gdy pewnego dnia Simon powiedział, że szkoda, że Julia wyjechała. Spojrzał na niego zaskoczony, bo przecież to on był jej największym przeciwnikiem i przy każdej okazji wytykał mu problemy, które spadały na niego z jej powodu. Najgłośniej krzyczał, że ta dziewczyna to samo zło, najchętniej próbował go swatać z różnymi nudnymi, choć ładnymi kobietami. Gdy powiedział to głośno, w odpowiedzi dostał klepnięcie w ramię i odpowiedź:
- Myliłem się. Wtedy widziałem, że żyjesz, teraz wegetujesz.
Zaproponował drinka. Simon rozejrzał się niepewnie wokół, bo taki wybryk w trakcie rozgrywek mógł ich sporo kosztować, lecz pokiwał głową, gdy usłyszał:
- Julia stwierdziłaby, żebyś nie przesadzał, harcerzyku.
Opowiedział mu ze smutnym uśmiechem wszystko od tamtego spotkania na ławce, aż do powrotu do pustego mieszkania. Opowiedział mu, patrząc tępo w szklankę, jak jest teraz. Gdy skończył, usłyszał:
- Nie sądziłem, że ona była aż tak...
Nie dziwił się, że Simon nie potrafił  tego nazwać. On też nie potrafił. Myślał o tym jeszcze długo, leżąc obok blondynki, która zadowolona z wieczornego seksu spała obok. 
On nie był zadowolony. Był znudzony.
 

30 komentarzy:

  1. Znudzony blondynką Michaś Łasko. Wybuchowa kochanka zapadła się pod ziemię? i... wyskoczy w najmniej spodziewanym momencie? Hej, nie trzymaj mnie w niepewności. :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale, że co miękło na widok blondyny??? Mam bardzo niegrzeczne myślituż przed wyjściem z pracy:)
    Julia pewnie zaraz wyskoczy jak diabeł z pudełka bo przecież ona też tęskni za Michasiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobrze, że masz niegrzeczne myśli :)

      Usuń
    2. No nie wiem czy tak dobrze:(

      Usuń
    3. Dobrze, bo to było dobre skojarzenie :)

      Usuń
    4. Podejrzewam, że miałam dobre skojarzenie:):):):). Tylko, że hmmmm głodnemu chleb na myśli:)

      Usuń
    5. Wybierz jakąś piekarnię i...po chlebek ;)

      Usuń
    6. Niestety nie znam dobrej piekarni. Większość to takie z kiepskim chlebkiem, brudnym kominem lub z ofertą na raz. Czymś takim nie jestem zainteresowana. Wolę pościć:):):):):):)

      Usuń
    7. Taką piekarnią też nie byłabym zainteresowana, ale może jednak otworzyli coś nowego w okolicy?

      Usuń
    8. Ostatnio troszkę jestem nie w temacie. Muszę się rozglądnąć:)

      Usuń
  3. Blondyna? Na dodatek u Michała? Tak też sądziłam, że zastępuje mu Julię, niestety, jak widać na marne. Tamtej wybuchowej i bezczelnej dziewczyny, zwracającej się do niego 'harcerzyku' żadna inna nie zastąpi. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście ciężko byłoby ją zastąpić. Ciężko taką znaleźć.

      Usuń
  4. Zmaterializuje się gdzieś zaraz nam Julka, nie ma się co bać. Takie jak ona już tak mają :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Blondynka Juli mu nie zastąpi bo nie jest i nigdy nie będzie taka jak ona. Tak więc mam nadzieje, że Julia się zjawi niedługo ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Julia i tak wróci z hukiem, tylko czekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sil, czy moje gg znów wariuje i nic do Ciebie nie dochodzi?

      Usuń
  7. Najpierw nie chce, później chce - weź tu takiemu dogódź. Ale nie martw się, harcerzyku - daję sobie rękę uciąć, że Julcia jeszcze wróci i narobi zamieszania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyskoczy niespodziewanie skądś, przecież to Julka, czy mogłoby być inaczej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz coś o niespodziewanym wyskakiwaniu Julii? ;)

      Usuń
    2. Tak, bo ja ją osobiście znam i nie mówię tu o sobie :)

      Usuń
    3. Julia w bliskim otoczeniu pewnie bywa niebezpieczna ;)

      Usuń
  9. Żadna blondi Michasiowi tutaj nie pomoże. A Julia jeszcze wróci.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe czy Julce tak samo brakuje Michała :). Łasko przyzwyczaił się i Simon ma rację. Czekam na powrót Julci :D :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Skąd pewność, że ona wróci? Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To się właśnie nazywa silna osobowość, kiedy ktoś pojawia się nagle w naszym życiu i robi w nim wiele zamieszania, że chwilami mamy go serdecznie dość. A potem, równie nagle jak się pojawił, znika i okazuje się, że, paradoksalnie, brakuje nam tego zamieszania. Że jest to nam potrzebne jak tlen do życia. I że z chęcią byśmy do tego dawnego bałaganu wrócili.
    Powrót Juli na pewno by mu pomógł. Pytanie tylko na jak długo? Ile by razem wytrzymali, ile trwałaby ta sielanka zanim wszystko znów diabli by wzięli?
    Pozdrawiam.
    [bkurek]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zamieszanie czasem jest dobre. Czasem brak zmian i przewidywalność męczy. Niektórzy potrzebują kogoś, kto będzie wywracał ich życie do góry nogami. Czasem warto zaryzykować ponownie ;)

      Usuń