wtorek, 22 stycznia 2013

Moralità 1.

Piłabyś, będąc w podłym nastroju, podwójne espresso w swojej  ulubionej Caffè Luigi i miałabyś totalnie w nosie, że picie espresso, a szczególnie podwójnego o godzinie siódmej rano, do tego w sobotę, nie jest tu dobrze widziane. Równie głęboko w nosie miałabyś samego Luigiego, który udając, że poleruje filiżanki, oceniałby głębokość Twojego dekoltu i próbowałby zgadnąć, czy pod sukienką miałaś bieliznę. Zaśmiałabyś się lekko, widząc minę jego żony, która obserwowałaby Ciebie i nieudolne próby ukrycia zainteresowania Twoim biustem przez jej męża. Przywołałabyś go gestem do stolika, by zamówić jeszcze jedno cornetto z czekoladą. Miałabyś nadzieję, że aromatyczne nadzienie choć trochę poprawi Ci humor, nieoczekiwanie jednak ratunek przyszedłby z innej strony, konkretnie od strony tętniącego życiem targowiska. Twój ratunek miałby szeroki biały uśmiech, ciemne włosy typowego mieszkańca tych okolic, nieco wystający brzuszek oraz przeświadczenie, że jesteś turystką.  Usiadłby przy Twoim stoliku i zamówiłby cappuccino, zupełnie, jakbyście byli umówieni na śniadanie. Podniosłabyś brwi, obserwując jego poczynania z kawą, co on całkowicie by zlekceważył, robiąc dokładnie to samo, co wcześniej Luigi, tyle, że z mniejszej odległości. cInna kobieta pewnie speszyłaby się i założyłaby sweterek, który leżał na oparciu krzesła, Ty jednak wypięłabyś biust i zapytałabyś go co robi. Po angielsku, oczywiście, bo miałabyś już dość czasu, by wczuć się w rolę, w jakiej umieścił Cię mężczyzna siedzący obok. Nieznajomy drgnąłby lekko, zaskoczony barwą Twojego głosu i odpowiedziałby po chwili, łamaną angielszczyzną, że przecież zamawiałaś przewodnika. Roześmiałabyś się dźwięcznie, pewna już, że ten dzień jednak nie będzie tak okropny, jak myślałaś wcześniej. Nieznajomy patrzyłby na Ciebie zdziwiony, ze swoim firmowym półuśmiechem przeczepionym do twarzy, gdy pochyliłabyś się w jego stronę, by powiedzieć po włosku bez śladu obcego akcentu:
- Dobrze, udawajmy, że potrzebuję przewodnika.
Pozwoliłabyś, by jeszcze przez chwilę gapił się na Twój biust, po czym, gdy znudziłby Cię już widok jego miny wyrażającej bezgraniczne szczęście, wstałabyś i klasnęłabyś w dłonie, niczym mała dziewczynka ciesząca się z niespodzianki. Udawałabyś, że nie zauważyłaś niezadowolenia, które przemknęłoby przez jego twarz, gdy płacił za Wasze śniadanie ani lekkiego wzgórka, który pojawiłby się na jego kroczu. Udawałabyś, że sweterek zostawiłaś na krześle przypadkiem i ten przypadek nie miał nic wspólnego z faktem, że nie chciałoby Ci się go nosić ze sobą przez cały dzień, zapewne równie upalny, jak kilka poprzednich. Udawałabyś, że nie widziałaś jak Luigi wtula się w ten kawałek świetnie skrojonej angory, by poczuć Twój zapach. Uśmiechnęłabyś się lekko na myśl o minie jego żony i o dumie, jaką zobaczysz w jego oczach, gdy jutro odda Ci "zgubę". Grałabyś w grę zaproponowaną przez nieznajomego, mimo, że wiedziałabyś, że nie skończy się ona tak, jak on by chciał.
Przecież to nic złego trochę się zabawić, prawda?


Proszę, komentujcie. Mam większą motywację do pisania, gdy widzę, że te setki wejść na stronę to realni ludzie. Znów mam wrażenie, że piszę dla duchów i czasem mam ochotę zostawić te duchy samym sobie. Albo wprowadzę tu ograniczony dostęp. O! Muszę to przemyśleć :)

39 komentarzy:

  1. Ja Kochana Twoje będę komentować zawsze, bo Cię doskonale rozumiem i uwielbiam tą pisaninę. Oczywiście dostęp dla mnie będzie dostępny, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak, zresztą na razie to tylko taki luźny pomysł.

      Usuń
  2. Pogubiłam się, hmmm. Kim jest główny bohater :D ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pogubiłaś się, on jeszcze się nie pojawił.

      Usuń
  3. Luigi to nie był Mastroangelo, nie? bo nie wiem, czemu, ale przez niemal cały rozdział miałamgo przed oczami xD
    błagam, niech głównym bohaterem będzie mój kochany, przyszły mąż! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy Luigim nie myślałam o nikim konkretnym.
      Zamawiałaś, obiecałam, więc dostaniesz, ale kilka części minie zanim on się pojawi.

      Usuń
  4. Nie wydaje mi się, żebym się polubiła z Matyldą i w ogóle to imię mi do niej nie pasuje...
    Po głębszym zastanowieniu (jakieś 3 sekundy ;D) stwierdzam, że definitywnie jej nie lubię. I pewnie nie polubię, chociaż mogę się mylić oczywiście...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi. Chyba potrzebuję takiej odskoczni jak Matylda.

      Usuń
    2. Racja, nie każdy musi być miły, przyjemny i ugodowy :)

      Usuń
  5. Bardzo ciekawe jest pisanie w trybie przypuszczajacym. Mam nadzieję, że dla mnie też zostawisz dostęp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że tak. To chyba nie był najlepszy pomysł i pewnie zostanie tak, jak jest.

      Usuń
  6. Wstyd.. śledzę wszystkie napisane przez ciebie opowiadania, a jakoś nigdy nie komentowałam. Po prostu zabrakło słów by opisać wrażenia :) Czas to zmienić. Strasznie podoba mi się jak piszesz. Nie są to banalne historie a i styl pisania jest bardzo ciekawy. Aż ci zazdroszczę ;D A co do tej konkretnej historii.. Cholernie intrygująca. Matylda lubi zabawę i ciekawa jestem jakie to będzie miało skutki.
    Pozdrawiam i czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Krytykuj, jeśli coś Ci nie pasuje.
      Pozdrawiam

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi Matylda się podoba :). A gdybym była żoną napalonego Luigi'ego to już dawno bym go po łbie zdzieliła :D Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Cieszę się, zobaczymy, czy tak zostanie na dłużej. Luigi zasłużył :)

      Usuń
  8. Katastrofa pogodowa sprawiła, ze nie mogłam skomentować tego wczoraj!! Nie miałam prądu cały dzień!!! Nienawidzę zimy!!!

    Lubię tę (tą - nigdy nie wiem jak napisać) dziewuchę!! Jest piękna i korzysta ze swoich walorów. Tak powinno być!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję awarii. Nas trochę zasypało, ale nie na tyle, żebym nie dojechała do pracy, chociaż wczoraj drogi były białe. Dzieciaki się cieszą, bo ferie miały białe ferie, chociaż pewnie się nie cieszą, że te ferie się kończą ;)

      Usuń
    2. U nas nie przez śnieg tylko oblodzenie. Padał deszcz i od razu zamarzał. Samochód pod pracą odladzałam przez pół godziny, na szybach miałam centymetrową warstwę lodu! Tak to jest jak nie ma światłowodów tylko klasyczne l;inki!

      Usuń
    3. Współczuję. Skrobanie lodu nie jest przyjemne. Światłowody? Może kiedyś...

      Usuń
    4. Ja pewnie tego nie dożyję:(

      Usuń
    5. Dożyjesz, dożyjesz. Chyba, że wymyślą coś jeszcze lepszego i światłowodów nie będzie. Nie postarzaj się, już nie trzeba ;)

      Usuń
    6. Ja się nie postarzam:) tylko nie wierzę w ryhcliwość naszych władz:)

      Usuń
    7. W to akurat też nie wierzę. Z wiekiem wierzę w coraz mniej rzeczy...

      Usuń
  9. Muszę Ci powiedzieć, że te Twoje opowiadania coraz ciekawsze się robią :) czekam na rozwój zdarzeń :) co do oblodzeń to u mnie to samo, wczoraj w drodze na uczelnie zabiłabym się dwa razy i widziałam kilku innych ludzi "tańczących" na chodnikach :P dobrze, że komunikacja miejska działa :D
    P.S. Mimo iż zawsze komentowałam anonimowo dziś postanowiłam się przedstawić, Ania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło Cię poznać :) Dziękuję.
      Komunikacja u nas też działa, tylko niezgodnie z rozkładem, bo korki są olbrzymie.

      Usuń
  10. zawsze podziwiałam kobiety takie jak ona, kusicielskie, pełne erotyzmu, przesiąknięte namiętnością. A Luigi kojarzy mi się z tym starym dziadem Masterangelo, którego nie lubię chyba jeszcze bardziej niż Bruno. Musiałam to napisać.
    W każdym bądź razie, fetyszysta z tego Luigiego, a po za tym biedna ta jego żona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba muszę uważniej dobierać imiona. Zupełnie nie skojarzyłam, że był sobie taki Luigi.

      Usuń
  11. czuję dużo perwersji i brak jakichkolwiek ograniczeń. cholera, lubię tę kobietę. chyba jeszcze bardziej niż michałową Tośkę.
    tyle obracających się wokół niej facetów? tylko pozazdrościć wzięcia. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślałam, że może Ci się spodobać. Cieszę się :)

      Usuń
  12. Jeśli ograniczony dostęp to ja go dostanę? :D
    Co do podejrzeń, to swoje mam, ale zaręczam Ci, że jestem w błędzie, chyba.
    Oczywiście, że zabawianie się to nic złego, do pewnego stopnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że dostaniesz, tyle, że chyba go nie wprowadzę.
      Może jednak podzielisz się przypuszczeniami?

      Usuń
    2. A, co mi tam, podzielę się. Moją pierwszą myślą jest Savani, ale to chyba troszkę za proste.

      Usuń
    3. On też się pojawi :)

      Usuń
  13. Podoba mi się w niej brak jakichkolwiek ograniczeń. Luigi kojarzy mi się tylko i wyłącznie z pewnym włoskim środkowym którego nie lubię :D

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na epilog na blogu http://milosc-leczy-zlamane-serce.blogspot.com/ oraz na 7 rozdział na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ Jeżeli któregoś nie czytasz zignoruj. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kurcze, co raz bardziej zaczynasz mnie intrygować tym opowiadaniem. Podoba mi się bohaterka, bo w jakiś sposób jest zupełnie inna od tych wszystkich dotychczasowych, które stworzyłaś. Podziwiam Twój talent do pisania, bo takowy z pewnością posiadasz. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się, by każda bohaterka i historia była inna, żeby nie było nudo. Dziękuję i mam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań.

      Usuń