sobota, 19 stycznia 2013

Brednia III 3.

Dzień jej ślubu był dla niego dniem trudnym. Tłumaczył sobie, że ona jest szczęśliwa, że przecież tego właśnie chciała, a on nie ma prawa odbierać jej marzeń. Tłumaczył sobie, że miała rację, że nie pasowaliby do siebie. Wiedział, że nie wytrzymałaby życia, które on prowadził, życia, które nie dawało żadnej pewności i stabilizacji. Obserwował jej uśmiech i spojrzenie, które wydawało mu się być nieco zbyt martwe jak na ten, podobno, najszczęśliwszy w życiu dzień. Zaciskał szczęki widząc, jak Wiktor opiera ramię na jej delikatnych ramionach i jak ciągnie ją w kierunku swoich znajomych, z którymi ona najwyraźniej nie chciała się spotkać. Patrzył z udawanym spokojem na jej rzekome szczęście, gdy uśmiechnięta wirowała w tańcu, ale nie był pewny, czy szczęście to jest prawdziwe. Nie mógł jej o to zapytać, bo od tamtego dnia, gdy tańczyła w parku skąpana w kroplach deszczu, nie mówiła mu takich rzeczy. Już nie byli przyjaciółmi, wbrew temu, co niedawno obiecywała. Odeszła. On także chciał odejść. Dostał propozycję, ciekawą propozycję i przyjął ją bez większego zastanowienia. Warunki nie miały znaczenia, ważne, że nie będzie spotykał jej na ulicy, że nie będzie musiał dłużej walczyć z ochotą, by ją pocałować. Chciał wyjechać bez pożegnania i nie odezwać się nigdy więcej, ale nie mógł zrealizować tego planu, bo ostatniej nocy, którą spędzał w Rosji, zapukała do jego drzwi. Nie spodziewał się, że zamiast przywitać się lub wyjaśnić cel wizyty, obejmie go i wpije się mocno w jego usta. Nie spodziewał się, że obrzuci smutnym spojrzeniem spakowane kartony i bez słowa popchnie go na łóżko tak, jak sobie kiedyś wymarzył, a na co już dawno stracił nadzieję. Smakowała słodko, chyba tym swoim ukochanym cappuccino, patrzyła na niego i nabrzmiałymi wargami szeptała co chwilę jego imię. Powiedział, że ją kocha, lecz nie zareagowała w żaden sposób na to wyznanie. Myślał, że odeszła od Wiktora, że postanowiła dać mu szansę. Zdenerwował się rano, gdy kreśląc wzory na jej delikatnej skórze, odkrył na jej ramieniu sine ślady, których nie zauważył w nocnym półmroku. Zdenerwował się bardziej, gdy stwierdził, że musiała je zostawić męska dłoń. Wściekł się, gdy odkrył podobne ślady na jej udach. Wtargnięcie chłodnego powietrza pod kołdrę obudziło ją. Uśmiechnęła się do niego, lecz szybko zorientowała się, co zwróciło jego uwagę i przykryła się po szyję z grymasem złości na twarzy.
- To nie jest twoja sprawa - stwierdziła chłodno.
- Teraz to już jest moja sprawa. Wcześniej też była, bo podobno byliśmy przyjaciółmi. Wyjedziesz ze mną.
Uśmiechnęła się cynicznie i pokręciła głową.  Zaczęła zbierać swoje rzeczy, próbując skryć nagie ciało przed jego wzrokiem.
- Powiedziałam ci kiedyś, że nigdzie stąd nie wyjadę. Tu jest moje miejsce, przy mężu.
Prychnął ze złością.
- Właśnie widzę... Chcesz do niego wrócić? Chcesz tak żyć? Gratuluję, może nawet kiedyś uda mu się ciebie zabić.
Była wściekła. Nigdy jeszcze nie widział jej takiej.
- To moje życie i zrobię z nim to, na co będę miała ochotę.
Chciała odejść, lecz chwycił jej ramię, zmuszając do pozostania. Syknęła. Zmieszał się, gdy rozmasowywała bolące miejsce, przecież widział, jak mocno jest posiniaczona. Nie zamierzał jednak powstrzymywać się przed zadaniem pytań, które go nurtowały:
- Po co przyszłaś? Spełniałaś swoją zachciankę? Chciałaś odmiany, czy zemsty na mężu? Za kogo ty się uważasz?
Przygryzła wargę i odwróciła wzrok. Znał ten unik w jej wykonaniu zbyt dobrze. Nie miał najmniejszej wątpliwości, że bardzo nie chce odpowiedzieć na to pytanie i zwykle w takiej sytuacji nie udzielała odpowiedzi. Zdziwił się, gdy po chwili, wpatrując się w okno powiedziała:
- Chciałam się z tobą pożegnać i poczuć choć raz, jak to jest być kochaną. Chciałam, żebyś wiedział, że nigdy nie byłeś mi obojętny.
Podeszła, wspięła się na palce i pocałowała go w policzek.
- Żegnaj, Matt - powiedziała i wyszła.
Patrzył za nią i nie wierzył w to, co czuje, a właściwie czego nie czuje. Miejsce, które pocałowała, nie paliło. Jej zapach drażnił go do tego stopnia, że otworzył szeroko okno. Zaśmiał się głośno. Wszystko zniknęło. Nie mógł uwierzyć, co takiego w niej widział. Nie potrafił odnaleźć w dziewczynie, która właśnie wyszła, żadnej cechy, na której punkcie mógłby zwariować. Nina była głupia, ładniutka, ale po prostu głupia. Na własne życzenie niszczyła swoje życie. Zaśmiał się ponownie i pokręcił głową. Był wolny. Czyżby to, co mówili, było prawdą i najlepszą receptą na niechcianą miłość był seks?

Uśmiechał się, gdy opuszczał budynek polskiego lotniska. Uśmiechał się, gdy wsiadł do samochodu oznaczonego logo klubu, dla którego miał teraz grać. Uśmiechał się przez całą drogę do mieszkania, w którym miał spędzić najbliższe miesiące. Obserwował z zainteresowaniem mijany krajobraz i podobało mu się to, co widział. Szczególnie podobało mu się, że Niny tu nie ma oraz, że nigdy nie pozna jego nowego numeru telefonu. Podobała mu się także tłumaczka, która miała pomóc mu załatwić wszystkie formalności. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało, a on podniósł do góry prawy kącik ust i zastanawiał się, czy ona również przestanie go interesować, gdy ją zdobędzie. Uśmiechnął się do niej szerzej, ścisnął lekko jej dłoń i z satysfakcją odnotował rumieniec, który ozdobił nagle jej blade dotychczas policzki. Zauważył, że zmieszała się, gdy wyjął jedną z wizytówek, które wystawały z jej torebki i powiedział, patrząc jej głęboko w oczy, że wkrótce się odezwie. Zaśmiał się, kiedy stojąc już na chodniku zobaczył, jak oparła głowę o zagłówek i z zamkniętymi oczami skierowała dłoń na policzek w miejsce, które pocałował delikatnie zanim wysiadł.
Czuł się nieprawdopodobnie lekko, gdy wnosił rzeczy do klubowego mieszkania. Czuł się dziwnie zadowolony, gdy po treningu zostali zaczepieni przez grupkę zainteresowanych nimi dziewczyn. Bez oporów wdał się w rozmowę z dwiema z nich, powiększając tym samym grupę kontaktów w swym nowym telefonie.
Pomoc trenera nie była mu już potrzebna. Żona również.
Zaczynał nowe życie.
I zamierzał się dobrze bawić.


Nie skomentuję tego.
Mam nadzieję, że kolejne będzie lepsze :)
Do jutra!

23 komentarze:

  1. Nina rzeczywiście okazała się głupia ale przy okazji stworzyła "potwora". Teraz biedny Matt przeleci pół Polski:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rękami i nogami podpisuję się pod komentarzem czytelniczki :D Trzeba przyznać, szybciutko mu przeszła ta 'wielka miłość'.

      Usuń
    2. Ja się jeszcze na dodatek głową, nosem, brzuchem i oczami podpisuję. Jeśli tak wygląda prawdziwa miłość, to ja dziękuję.

      Usuń
    3. Ja podejrzewam, że jednak przeleciane przez niego zostanie pół Rosji. ;D

      Usuń
    4. Na oko to on mi na prawiczka wygląda:) więc niech mu tam Alekno znajdzie kogo bo biedny pęknie:)

      Usuń
    5. Pół świata zostanie przeleciane ot co. Ciekawi mnie jaki pierwowzór dziewczyny powziął sobie Alekno.

      Usuń
    6. Prawiczek, który przeleci pół świata... wow...

      Usuń
    7. Od czegoś trzeba zacząć:) Skoro zaczyna tak późno to już leci po całości:)

      Usuń
    8. Czyli zakładamy, że trener mu żony nie znajdzie, albo będzie wyjątkowo rozrywkowym mężem :)

      Usuń
    9. Facet to facet więc może być i rozrywkowym mężem:(

      Usuń
    10. Do tego trzeba mieć szczególne, że tak powiem delikatnie, uzdolnienia.

      Usuń
  2. Spodziewałam się wielu rzeczy, ale tego na pewno nie. strasznie głupia tą Nina i dobrze, że mu przeszło. zastanawiam się jeszcze, czy to można nazwać szczęśliwym zakończeniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem. Nikt nie rozpacza, więc chyba można, chociaż szczęśliwy też nikt nie jest, więc może jednak nie...

      Usuń
  3. Brak mi słów... Zupełnie nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji... Zastanawiam się, które z nich pokazało swoją prawdziwą twarz... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No, Nina, to żeś się popisała. Ładnie to tak wykorzystać Matta? Nigdy nie zrozumiem kobiet, które nie odchodzą od facetów, mimo iż ci robią z nich worki treningowe. Czyżby strach je aż tak bardzo paraliżował?
    Byle Anderson się za bardzo nie zapędził w tej 'zabawie'. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tego nie zrozumiem, ale są takie kobiety.

      Usuń
  5. Nie mam słów do Niny. Głupia jest bo decyduje się świadomie na życie w piekle. Matt teraz będzie się bawił i oby w tej zabawie się nie pogubił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawe jak ta zabawa wpłynie na jego formę ;)

      Usuń
  6. Uwielbiam te Twoje opowiadania ! nie przestawaj pisać ! Marlen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, będzie jeszcze co najmniej jedno. Później zobaczymy.

      Usuń
  7. lolololo, jakie zakończenie, jaki Matt ;) Zaskoczyłaś! :)))

    OdpowiedzUsuń