Machałabyś nogami, nie przejmując się specjalnie spojrzeniami osób, które coraz liczniej pojawiałyby się na parkingu. Delektowałabyś się przyjemnym ciepłem karoserii, miękkim światłem wieczoru oraz zgadywaniem, czyj samochód właśnie okupujesz. Odwróciłabyś się, gdy ktoś zaśmiałby się za Twoimi plecami. Nie wiedziałabyś, kto stoi przed Tobą, ale wiedziałabyś na pewno, że niedawno podziwiałaś go na hali oraz, że gra tu zaledwie od kilku tygodni. Zmarszczyłabyś brwi i wzruszyłabyś ramionami, by pokazać mu, że nie widzisz w sobie nic zabawnego, na co on roześmiałby się mocniej. Miałby przyjemny śmiech. Radosny i ciepły. Nie znalazłabyś w nim ani grama szyderstwa.
- Albo pomyliłaś samochody albo jesteś córką trenera. Stawiam na to pierwsze.
Trenera? Auć. Co jak co, ale nie dla trenera tu przyszłaś. Zmierzyłabyś wzrokiem nieznajomego i uśmiechnęłabyś się zalotnie, zeskakując z samochodu i poprawiając sukienkę.
- Rzeczywiście pomyliłam się, przecież czekam na ciebie.
Teraz to on zmierzyłby Twoją postać, skupiając się szczególnie na miejscu, gdzie delikatny łańcuszek ginął pod sukienką. Zacisnąłby wargi w cienką kreskę, gdy podeszłabyś do niego. Stałby jak zaczarowany, gdy przejechałabyś palcem po linii jego szczęki i zadrżałby, gdy skierowałabyś ruch w stronę jego warg, mówiąc przy tym szeptem przeznaczonym wyłącznie dla jego uszu:
- Należy ci się nagroda za taką grę.
Spojrzałby na Ciebie zdumiony, Ty jednak nie przejęłabyś się tym, poruszając dłoń w dół, w kierunku jego torsu. Zagryzłabyś wargę z niezadowolenia, gdy chwyciłby Twój nadgarstek i oznajmił.
- Więc pojedź ze mną na kolację.
- Jestem na diecie - odpowiedziałabyś bez zastanowienia. Wszak każdy rodzaj pożywienia to dieta, prawda? -Miałam na myśli inną nagrodę.
Widziałabyś, że walczy ze sobą, widziałabyś, jak wpatruje się Twoje usta i jak odwróciłby wzrok, gdy przesunęłabyś dość prowokacyjnie po wargach koniuszkiem języka. Nie wiedziałabyś o czym myśli, jednak nie spodziewałabyś się, że powie:
- Nagrodą dla mnie byłaby kolacja, Ty na nagrodę jeszcze nie zasłużyłaś.
Odsunęłabyś się gwałtownie czując, jak Twoja krew nabiera nieprzyjemnej temperatury i wypływa rumieńcem na policzki. Wiedziałabyś, że to gra, a jednak świadomość, że właśnie zostałaś odtrącona sprawiłaby, że miałaś ochotę mu dopiec. Nigdy nie byłaś dobra w przegrywaniu. Zbliżyłabyś się do niego ponownie, by wyszeptać wprost do jego ucha:
- Któryś z twoich kolegów na pewno będzie miał na ten temat inne zdanie.
Przygryzłabyś lekko płatek i ruszyłabyś przed siebie, udając, że nie słyszysz jego wołania. Miałabyś szczęście, bo już kilka samochodów dalej natknęłabyś się na kogoś, kogo potrafiłabyś nazwać z imienia i nazwiska, w końcu był ulubionym siatkarzem Twojej siostry w czasie, gdy jeszcze miałaś siostrę. On na szczęście nie miałby takich zahamowań jak kolega, bo od razu otworzyłby przed Tobą drzwi swojego samochodu, gdy powiedziałabyś mu:
- Wpuść mnie Valerio, a zrobię wszystko, co zechcesz.
- Wszystko? - chciałby się upewnić, gdy siedziałabyś już wygodnie na tylnym siedzeniu. Nie odpowiedziałabyś, zamiast odpowiedzi wpiłabyś się w jego wargi. Pozwoliłabyś, by wdarł się brutalnie dłońmi pod Twoją sukienkę, która po chwili poszybowałaby w kierunku fotela kierowcy. Szarpnęłabyś za jego koszulkę i zamruczałabyś zadowolona, gdy Twoim oczom ukazałaby się idealnie wyrzeźbiona klatka piersiowa. Nie nacieszyłabyś się tym widokiem, bo pozbawiłby Cię koronkowej bielizny i zacząłby masować Twoją łechtaczkę. Jęknęłabyś głośno i chciałabyś się odwdzięczyć, ale chwyciłby Cię mocno za biodra i posadził na swoich kolanach. Zdziwiłabyś się, bo nie zarejestrowałaś momentu, w którym się rozebrał. Lubiłaś panować nad sytuacją, więc byłabyś zadowolona z tej pozycji i natychmiast zaczęłabyś się z nim droczyć, ocierając się o jego męskość. Syknąłby i chwyciłby Cię, przyciągając do siebie. Przymknęłabyś powieki, bo byłoby to nieziemsko dobre, a wyraz jego twarzy denerwowałyby Cię, psując cały efekt. Pociągnąłby Cię za włosy. Poddałabyś się, odchylając głowę do tyłu i poczułabyś jego usta przesuwające się wzdłuż Twojej szczęki a następnie znaczące wilgotną ścieżką wędrówkę w stronę piersi. Doszłabyś dokładnie w tym momencie, w którym zacząłby okrążać językiem Twój sutek i trwałabyś w tym stanie dość długo, by pozwolić mu poruszać rytmicznie Twoimi biodrami w tempie szybszym niż Twoje wcześniejsze. Krzyknęłabyś, gdy poczułabyś ponownie ciepło rozchodzące się po Twoim podbrzuszu. Dyszałabyś jeszcze ciężko, gdy on zacząłby zbierać Wasze rzeczy.
- Wysiadasz? - zapytałby
- Nie. Odwieziesz mnie do domu - odpowiedziałabyś ubierając się niespiesznie.
Cholera...
Widziałabyś, że walczy ze sobą, widziałabyś, jak wpatruje się Twoje usta i jak odwróciłby wzrok, gdy przesunęłabyś dość prowokacyjnie po wargach koniuszkiem języka. Nie wiedziałabyś o czym myśli, jednak nie spodziewałabyś się, że powie:
- Nagrodą dla mnie byłaby kolacja, Ty na nagrodę jeszcze nie zasłużyłaś.
Odsunęłabyś się gwałtownie czując, jak Twoja krew nabiera nieprzyjemnej temperatury i wypływa rumieńcem na policzki. Wiedziałabyś, że to gra, a jednak świadomość, że właśnie zostałaś odtrącona sprawiłaby, że miałaś ochotę mu dopiec. Nigdy nie byłaś dobra w przegrywaniu. Zbliżyłabyś się do niego ponownie, by wyszeptać wprost do jego ucha:
- Któryś z twoich kolegów na pewno będzie miał na ten temat inne zdanie.
Przygryzłabyś lekko płatek i ruszyłabyś przed siebie, udając, że nie słyszysz jego wołania. Miałabyś szczęście, bo już kilka samochodów dalej natknęłabyś się na kogoś, kogo potrafiłabyś nazwać z imienia i nazwiska, w końcu był ulubionym siatkarzem Twojej siostry w czasie, gdy jeszcze miałaś siostrę. On na szczęście nie miałby takich zahamowań jak kolega, bo od razu otworzyłby przed Tobą drzwi swojego samochodu, gdy powiedziałabyś mu:
- Wpuść mnie Valerio, a zrobię wszystko, co zechcesz.
- Wszystko? - chciałby się upewnić, gdy siedziałabyś już wygodnie na tylnym siedzeniu. Nie odpowiedziałabyś, zamiast odpowiedzi wpiłabyś się w jego wargi. Pozwoliłabyś, by wdarł się brutalnie dłońmi pod Twoją sukienkę, która po chwili poszybowałaby w kierunku fotela kierowcy. Szarpnęłabyś za jego koszulkę i zamruczałabyś zadowolona, gdy Twoim oczom ukazałaby się idealnie wyrzeźbiona klatka piersiowa. Nie nacieszyłabyś się tym widokiem, bo pozbawiłby Cię koronkowej bielizny i zacząłby masować Twoją łechtaczkę. Jęknęłabyś głośno i chciałabyś się odwdzięczyć, ale chwyciłby Cię mocno za biodra i posadził na swoich kolanach. Zdziwiłabyś się, bo nie zarejestrowałaś momentu, w którym się rozebrał. Lubiłaś panować nad sytuacją, więc byłabyś zadowolona z tej pozycji i natychmiast zaczęłabyś się z nim droczyć, ocierając się o jego męskość. Syknąłby i chwyciłby Cię, przyciągając do siebie. Przymknęłabyś powieki, bo byłoby to nieziemsko dobre, a wyraz jego twarzy denerwowałyby Cię, psując cały efekt. Pociągnąłby Cię za włosy. Poddałabyś się, odchylając głowę do tyłu i poczułabyś jego usta przesuwające się wzdłuż Twojej szczęki a następnie znaczące wilgotną ścieżką wędrówkę w stronę piersi. Doszłabyś dokładnie w tym momencie, w którym zacząłby okrążać językiem Twój sutek i trwałabyś w tym stanie dość długo, by pozwolić mu poruszać rytmicznie Twoimi biodrami w tempie szybszym niż Twoje wcześniejsze. Krzyknęłabyś, gdy poczułabyś ponownie ciepło rozchodzące się po Twoim podbrzuszu. Dyszałabyś jeszcze ciężko, gdy on zacząłby zbierać Wasze rzeczy.
- Wysiadasz? - zapytałby
- Nie. Odwieziesz mnie do domu - odpowiedziałabyś ubierając się niespiesznie.
Cholera...