Niepewnie przekroczyłabyś próg i rozejrzałabyś się wokół. Spodziewałabyś się bałaganu typowego dla męskich mieszkań i zdziwiłabyś się, gdy stwierdziłabyś, że otacza Cię nieskazitelny niemal porządek, przetykany gdzieniegdzie firankami, obrusami i kolorowymi poduszkami, tworzącymi razem ciepły i przyjemny, choć dość niemęski wystrój.
- Twoja dziewczyna nie będzie zła, jak nas tu zastanie?
Uśmiechnąłby się ciepło, popychając Cię do przodu.
- Nie mam dziewczyny.
Zatrzymałabyś się, bo nagle doznałabyś olśnienia. Uderzyłabyś się dłonią w czoło, bo wreszcie kawałki układanki zaczynały do siebie pasować.
- No tak, to oczywiste, jesteś gejem.
Zaśmiałby się i zbliżyłby się do Ciebie bardzo blisko. Tak blisko, że w Twoje usta uderzyłoby powietrze, gdy powiedziałby, wpatrując się w Twoje oczy.
- Skąd ten pomysł?
Poczułabyś, że roztapiasz się pod jego spojrzeniem, więc pospiesznie odwróciłabyś wzrok i zaczęłabyś wyliczać nerwowo, że Cię nie chciał, a to nie jest normalne, że zawsze jest dobrze ubrany, w mieszkaniu ma porządek i na dodatek otacza się tym wszystkim - jako koronny dowód uniosłabyś ozdobną zieloną poduszkę. Wzruszyłby ramionami.
- I co z tego?
No tak, nic z tego. Akurat nie miałabyś ochoty rzucić się na niego, by zyskać ostateczną odpowiedź, a on chyba też by o tym nie myślał, gdy popchnąłby Cię w stronę łazienki informując, gdzie znajdziesz ręczniki i coś do ubrania. Po kąpieli znalazłabyś go w kuchni szykującego Ci kakao oraz naleśniki i stwierdziłabyś, że chyba jest pieprzonym nieistniejącym ideałem czytającym w Twoich myślach. Usiadłabyś blisko niego na sofie i odkryłabyś, że te poduszki jednak mają sens. Przez chwilę miałabyś ochotę po prostu go pocałować, jednak stchórzyłabyś, co wprawiłoby Cię w zły nastrój, bo nie miałaś w zwyczaju tchórzyć. Zauważyłby zmianę, jak w Tobie zaszła i próbowałby Cię pocieszyć, obejmując i obiecując, że Marko się już do Ciebie nie zbliży. Oparłabyś głowę na jego ramieniu, przymknęłabyś oczy i poczułabyś się tak, jak kiedyś, gdy siedziałaś w ten sposób z Roberto, a świat zdawał się być szczęśliwym miejscem pełnym miłości. Poderwałabyś się i podeszłabyś do okna, bo przecież obiecałaś sobie, że nie będziesz wspominała przeszłości, a teraz ona wracała nieproszona. Stałabyś, wpatrując się w krajobraz i zastanawiając, co się z Tobą dzieje, gdy odwróciłby Cię i znów znalazłabyś się pod czujną obserwacją.
- Dlaczego jesteś taka, Mati? Jak do tego doszło?
Zaskoczyłby Cię. To nie powinno go interesować, prawda? Zaintrygowałby Cię jednak sposób, w jaki Cię postrzega.
- Jaka? - zapytałabyś, choć głosik w głowie podpowiadał, by wyśmiać jego dociekliwość.
Wzruszyłby ramionami.
- Taka - wskazałby całą Twoją postać - Niedostępna, wyzywająca, obcesowa, a zarazem zagubiona i rozpaczliwie potrzebująca bliskości. Choćby tylko fizycznej. Czego się boisz?
Otworzyłabyś usta, żeby zaprzeczyć, jednak nie powiedziałabyś niczego. Myślałabyś gorączkowo, że to nie jest normalne, by tyle o Tobie wiedział po zaledwie kilku wspólnych godzinach. Wpatrywałabyś się w jego oczy i czułabyś, że to zainteresowanie jest prawdziwe. Byłabyś już bliska wyznania mu wszystkiego, co Cię spotkało i tego, co sama zrobiłaś, lecz ścisnąłby delikatnie Twoją dłoń i ocuciłoby Cię to. Był dla Ciebie zbyt dobry, a Ty od jakiegoś czasu nie wierzyłaś już w ludzką, a szczególnie męską, bezinteresowną dobroć. Spojrzałabyś prosto w jego oczy i chciałabyś zapytać czego od Ciebie chce, lecz nie mogłabyś wydusić z siebie słowa. Zrobiłabyś to, co byłoby najłatwiejsze - odwróciłabyś się na pięcie i uciekłabyś, mrucząc pod nosem ze złością:
- Nic o mnie nie wiesz.
- Skąd ten pomysł?
Poczułabyś, że roztapiasz się pod jego spojrzeniem, więc pospiesznie odwróciłabyś wzrok i zaczęłabyś wyliczać nerwowo, że Cię nie chciał, a to nie jest normalne, że zawsze jest dobrze ubrany, w mieszkaniu ma porządek i na dodatek otacza się tym wszystkim - jako koronny dowód uniosłabyś ozdobną zieloną poduszkę. Wzruszyłby ramionami.
- I co z tego?
No tak, nic z tego. Akurat nie miałabyś ochoty rzucić się na niego, by zyskać ostateczną odpowiedź, a on chyba też by o tym nie myślał, gdy popchnąłby Cię w stronę łazienki informując, gdzie znajdziesz ręczniki i coś do ubrania. Po kąpieli znalazłabyś go w kuchni szykującego Ci kakao oraz naleśniki i stwierdziłabyś, że chyba jest pieprzonym nieistniejącym ideałem czytającym w Twoich myślach. Usiadłabyś blisko niego na sofie i odkryłabyś, że te poduszki jednak mają sens. Przez chwilę miałabyś ochotę po prostu go pocałować, jednak stchórzyłabyś, co wprawiłoby Cię w zły nastrój, bo nie miałaś w zwyczaju tchórzyć. Zauważyłby zmianę, jak w Tobie zaszła i próbowałby Cię pocieszyć, obejmując i obiecując, że Marko się już do Ciebie nie zbliży. Oparłabyś głowę na jego ramieniu, przymknęłabyś oczy i poczułabyś się tak, jak kiedyś, gdy siedziałaś w ten sposób z Roberto, a świat zdawał się być szczęśliwym miejscem pełnym miłości. Poderwałabyś się i podeszłabyś do okna, bo przecież obiecałaś sobie, że nie będziesz wspominała przeszłości, a teraz ona wracała nieproszona. Stałabyś, wpatrując się w krajobraz i zastanawiając, co się z Tobą dzieje, gdy odwróciłby Cię i znów znalazłabyś się pod czujną obserwacją.
- Dlaczego jesteś taka, Mati? Jak do tego doszło?
Zaskoczyłby Cię. To nie powinno go interesować, prawda? Zaintrygowałby Cię jednak sposób, w jaki Cię postrzega.
- Jaka? - zapytałabyś, choć głosik w głowie podpowiadał, by wyśmiać jego dociekliwość.
Wzruszyłby ramionami.
- Taka - wskazałby całą Twoją postać - Niedostępna, wyzywająca, obcesowa, a zarazem zagubiona i rozpaczliwie potrzebująca bliskości. Choćby tylko fizycznej. Czego się boisz?
Otworzyłabyś usta, żeby zaprzeczyć, jednak nie powiedziałabyś niczego. Myślałabyś gorączkowo, że to nie jest normalne, by tyle o Tobie wiedział po zaledwie kilku wspólnych godzinach. Wpatrywałabyś się w jego oczy i czułabyś, że to zainteresowanie jest prawdziwe. Byłabyś już bliska wyznania mu wszystkiego, co Cię spotkało i tego, co sama zrobiłaś, lecz ścisnąłby delikatnie Twoją dłoń i ocuciłoby Cię to. Był dla Ciebie zbyt dobry, a Ty od jakiegoś czasu nie wierzyłaś już w ludzką, a szczególnie męską, bezinteresowną dobroć. Spojrzałabyś prosto w jego oczy i chciałabyś zapytać czego od Ciebie chce, lecz nie mogłabyś wydusić z siebie słowa. Zrobiłabyś to, co byłoby najłatwiejsze - odwróciłabyś się na pięcie i uciekłabyś, mrucząc pod nosem ze złością:
- Nic o mnie nie wiesz.
Jak zwykle, uciekamy przed tym, co trudne... Lepiej jest odejść, niż porozmawiać...
OdpowiedzUsuńOczywiście, że łatwiej...
UsuńCały czas się zastanawiam... skoro to wszystko działoby się, to jak jest naprawdę?
OdpowiedzUsuńNic nie jest naprawdę ;)
UsuńNo, tak... Normalka - skoro jej nie chciał to musi być gejem :D, haha. Dobre :p. CO ten Roberto jej zrobił, że jest jaka jest?! Może Facundo jej pomoże :)
OdpowiedzUsuńNiedługo wszystko wyjaśnię.
UsuńOn taki dobry, ona taka oziębła...
OdpowiedzUsuńMatylda oziębła?
Usuńmój Boże, ja chcę takiego Facundo. To taki ideał zamknięty w tym przepięknym ciele.
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała takiego...
UsuńFacundo jest zbyt idealny jak na ten świat. Z drugiej strony jak piszesz, że coś by się wydarzyło to nie wiem czy to się dzieje naprawdę czy jednak nie.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie. To tylko rozważania nad życiem Matyldy ;)
UsuńOna- zbyt realistycznie patrzy na świat
OdpowiedzUsuńOn- nie potrafi jej do siebie przekonać
Jak to się skończy?
A jak byś chciała?
UsuńW obecnej sytuacji cieszę się, że ideałów niema. W innym wypadku byłabym cholernie zazdrosna o faceta posiadającego takie walory ( nie mówię o wyglądzie, tylko opiekuńczości, zainteresowaniu nie tylko ciałem!
OdpowiedzUsuńTacy istnieją...
UsuńHeh oby, bo ja ciągle szukam:)
UsuńTrzymam kciuki za sukces.
UsuńUcieczka jest najłatwiejszą opcją, ale niestety nie najlepszą. Wciąż jednak mam cichą nadzieję, że jednak uwierzy ludzką dobroć i da mu szansę.. :)
OdpowiedzUsuńPewnie choć częściowo tak będzie.
UsuńA po co się męczyć, łatwiej uciec. Eh ta Matylda.
OdpowiedzUsuńGdyby ona była jedyną, która tak robi...
UsuńPiszę z innego konta, powód, lenistwo - nie chce mi się wylogowywać.
UsuńOtóż takich Matyld to jest niestety pełno, aczkolwiek każda z nich może się zmienić.
Jeszcze więcej jest uciekających przed problemami facetów. Kobiety raczej drążą problem i się zamartwiają.
Usuńpieprzony ideał.
OdpowiedzUsuńcholera, co ona takiego przeżyła, że nie wierzy/boi się, że ktoś naprawdę mógłby się o nią martwić?
No ideał, przynajmniej na razie ;)
UsuńW 10 zacznę wyjaśniać o co chodzi.
A właściwie to w 11, dziesiątkę dodam za chwilę ;)
UsuńA ja to ją rozumiem. Łatwo powiedzieć, że nie ucieka się od problemów i skomplikowanych sytuacji. Prawda taka, że w rzeczywistości większość tak robi, bo inaczej nie potrafi.
OdpowiedzUsuńTrochę jej współczuję. Tylko nie wiem czemu.
To prawda, że najłatwiej uciec. Tak samo, jak łatwiej połknąć tabletkę niż coś zmienić...
Usuń