Gdybyś ktoś zapytał, odpowiedziałabyś bez zastanowienia, że nie wierzysz, że zdołasz jeszcze komukolwiek zaufać. Gdyby ktoś ciekawski drążył temat, odpowiedziałbyś, że może kiedyś, gdzieś, o ile ta osoba wykazałaby się cierpliwością i upartością godną greckich filozofów. Nie uwierzyłabyś, że zdołasz, może nie zaufać całkowicie, ale choćby zaakceptować czyjąś chęć udzielenia Ci pomocy, po zaledwie jednym wspólnie spędzonym dniu. Pomocy, której nie oczekiwałaś, ba, o którą nawet nie poprosiłaś! Zaśmiałabyś się, że ma pokazać swój dyplom psychologa, gdy zapytałby Cię od niechcenia podczas przygotowywania obiadu, czy Twoje życie Ci się podoba i co chciałabyś w nim zmienić. Odpowiedziałabyś, że nie zasługujesz na nic więcej. Rzuciłby nóż na blat i zapytałby nerwowo:
- Dlaczego Wy, kobiety, obwiniacie się o wszystko? Skąd to się bierze? Uważacie, że wszystko kręci się wokół was, czy próbujecie kontrolować każdą sytuację i jesteście zawiedzione, gdy to się nie udaje?
Zagryzłabyś wargę, a on chwyciłby Twoją dłoń i próbowałby wytłumaczyć, że to nie Twoja wina, że trafiłaś na skurwiela i przydarzył Ci się niefortunny splot okoliczności. Że możesz osiągnąć wszystko, co chcesz, musisz tylko wiedzieć, czego chcesz.
- Ale ja wciąż krzywdzę tych, którzy się do mnie zbliżą - odpowiedziałabyś płaczliwie.
Zaśmiałby się i pokręciłby głową:
- Tylko siebie krzywdziłaś. Żaden z chłopaków się nie skarżył.
Odwróciłabyś wzrok i poczułabyś, że oblewasz się rumieńcem.
- Daj spokój - usłyszałabyś - chyba nie myślałaś, że nigdy nie rozmawiamy o Tobie. Nawet nie wiesz ile razy żałowałem, że pozwoliłem Ci wówczas odejść.
Spojrzałabyś na niego zaskoczona. Wzruszyłby ramionami a Ty bez zastanowienia burknęłabyś, że dziwnie się do tego zabiera i szybciej by było, gdyby zaprosił Cię na drinka. Zaśmiałby się i obrzuciłby Cię tym swoim spojrzeniem, które zdawało się prześwietlać na wskroś.
- Tak było kiedyś, teraz chcę Cię lepiej poznać.
Uciekłabyś wzrokiem, udając, że papryka, którą tniesz, jest bardzo interesująca, bo niby co miałabyś na to odpowiedzieć? Że nie ma w Tobie nic ciekawego? Że szkoda jego czasu? Chciałabyś, by stracił trochę czasu z Tobą. Zdążyłaś już polubić jego bezpośredniość. Zdążyłaś polubić jego obecność, lekko piżmowy zapach i nie miałabyś ochoty wracać sama do pustego mieszkania. Nieśmiało spojrzałabyś na niego i zapytałabyś tak cicho, że bałabyś się, że mógł nie usłyszeć:
- Więc na co czekasz?
Zaskoczyłby Cię po raz kolejny, gdy posadziłby Cię na kuchennym krześle i kazał opowiadać wszystkie nieistotne rzeczy, które dotyczyły Ciebie. Zaśmiewalibyście się do łez, jak bardzo różne filmy lubicie po to, by za chwilę wspólnie śpiewać piosenkę, która była Waszą ulubioną. Nie zorientowałabyś się kiedy poranek przekształcił się w ciemną noc i zdziwiłabyś się, że w okolicznych oknach dawno już pogasły światła. Odwiózłby Cię do Twojego mieszkania i kiedy przestąpiłabyś próg, machając mu z uśmiechem na pożegnanie, czułabyś się tak dobrze, jak nie czułaś się od dawna. Czułabyś, że coś się zmieniło. Czułabyś, że Ty się zmieniłaś i że rzeczywiście możesz osiągnąć wszystko, co tylko zechcesz. Pomyślałabyś nawet, że może jednak czeka Cię coś lepszego niż chwile ulotnej przyjemności.
Krótki i bez sensu, ale za to zmierzamy ku końcowi.
Następny za dwa dni i wówczas będę już chyba wiedziała kiedy zobaczymy się tu po raz ostatni.
- Dlaczego Wy, kobiety, obwiniacie się o wszystko? Skąd to się bierze? Uważacie, że wszystko kręci się wokół was, czy próbujecie kontrolować każdą sytuację i jesteście zawiedzione, gdy to się nie udaje?
Zagryzłabyś wargę, a on chwyciłby Twoją dłoń i próbowałby wytłumaczyć, że to nie Twoja wina, że trafiłaś na skurwiela i przydarzył Ci się niefortunny splot okoliczności. Że możesz osiągnąć wszystko, co chcesz, musisz tylko wiedzieć, czego chcesz.
- Ale ja wciąż krzywdzę tych, którzy się do mnie zbliżą - odpowiedziałabyś płaczliwie.
Zaśmiałby się i pokręciłby głową:
- Tylko siebie krzywdziłaś. Żaden z chłopaków się nie skarżył.
Odwróciłabyś wzrok i poczułabyś, że oblewasz się rumieńcem.
- Daj spokój - usłyszałabyś - chyba nie myślałaś, że nigdy nie rozmawiamy o Tobie. Nawet nie wiesz ile razy żałowałem, że pozwoliłem Ci wówczas odejść.
Spojrzałabyś na niego zaskoczona. Wzruszyłby ramionami a Ty bez zastanowienia burknęłabyś, że dziwnie się do tego zabiera i szybciej by było, gdyby zaprosił Cię na drinka. Zaśmiałby się i obrzuciłby Cię tym swoim spojrzeniem, które zdawało się prześwietlać na wskroś.
- Tak było kiedyś, teraz chcę Cię lepiej poznać.
Uciekłabyś wzrokiem, udając, że papryka, którą tniesz, jest bardzo interesująca, bo niby co miałabyś na to odpowiedzieć? Że nie ma w Tobie nic ciekawego? Że szkoda jego czasu? Chciałabyś, by stracił trochę czasu z Tobą. Zdążyłaś już polubić jego bezpośredniość. Zdążyłaś polubić jego obecność, lekko piżmowy zapach i nie miałabyś ochoty wracać sama do pustego mieszkania. Nieśmiało spojrzałabyś na niego i zapytałabyś tak cicho, że bałabyś się, że mógł nie usłyszeć:
- Więc na co czekasz?
Zaskoczyłby Cię po raz kolejny, gdy posadziłby Cię na kuchennym krześle i kazał opowiadać wszystkie nieistotne rzeczy, które dotyczyły Ciebie. Zaśmiewalibyście się do łez, jak bardzo różne filmy lubicie po to, by za chwilę wspólnie śpiewać piosenkę, która była Waszą ulubioną. Nie zorientowałabyś się kiedy poranek przekształcił się w ciemną noc i zdziwiłabyś się, że w okolicznych oknach dawno już pogasły światła. Odwiózłby Cię do Twojego mieszkania i kiedy przestąpiłabyś próg, machając mu z uśmiechem na pożegnanie, czułabyś się tak dobrze, jak nie czułaś się od dawna. Czułabyś, że coś się zmieniło. Czułabyś, że Ty się zmieniłaś i że rzeczywiście możesz osiągnąć wszystko, co tylko zechcesz. Pomyślałabyś nawet, że może jednak czeka Cię coś lepszego niż chwile ulotnej przyjemności.
Krótki i bez sensu, ale za to zmierzamy ku końcowi.
Następny za dwa dni i wówczas będę już chyba wiedziała kiedy zobaczymy się tu po raz ostatni.
no fakt, krótko, ale nie bez sensu :D jest świetny, a Facundo po raz kolejny udowadnia, jaki jest wspaniały :)
OdpowiedzUsuńa tak na marginesie, to którego Miśka Ci chodziło? Ruciaka, bo nie ogarniam xD
skoro ten jest taki krótki, to dodasz jutro następną część, prawda? ;D
Prawda :) Zaczynam 15, ale chcę ją skończyć zanim dodam coś nowego. Nie wiem, czy dam radę jutro, bardziej prawdopodobna jest niedziela.
UsuńChodziło mi o Miśka W, ale wszystkie Miśki to fajne chłopaki :)
to świetnie! :D
OdpowiedzUsuńMichał Wu, powiadasz? więc jednak moje pierwsze skojarzenie było dobre =D ok, jestem na tak :D
a co do Miśków, to nie powiedziałabym, że wszystkie, ale na pewno spora większość xD
Na razie nic pewnego z tym nowym opowiadaniem. Najpierw chcę skończyć Matyldę, a pomysł może się ulotnić ;)
UsuńMasz rację, nie wszystkie Miśki są tak świetne jak mój ;)
Fajnie się czyta. Widać,że Matylda polubiła "zwykłe" życie. Facundo, wiadomo Wybawiciel. Taki słodki i normalny żywot.
OdpowiedzUsuńCzyli zakończenie będzie fajne, miłe, szczęśliwe itp.?
Nie wiem. Naprawdę nie mam pojęcia.
UsuńNo niech mu już zaufa. 'zobaczymy się tu po raz ostatni' brzmi bardzo niepokojąco.
OdpowiedzUsuńNiech jeszcze nie brzmi niepokojąco. Kiedyś pewnie to napiszę i być może będzie to niedługo, ale chyba jeszcze nie tym razem.
UsuńW moim mniemaniu Facundo zasługuje na bezgraniczne zaufanie. W końcu to taki czuły i wrażliwy na dobro kobiety facet jest. A przynajmniej w twoim opowiadaniu. :)
OdpowiedzUsuńWierzę, że dziewczyna w jego obecności da radę się zmienić. Tak dogłębnie.
Taak, przy takim ideale można wszystko.
UsuńFacundo mógłby być jej drugą szansą na szczęśliwe lub zwykłe życie. Może warto to wykorzystać!
OdpowiedzUsuńNa pewno warto, ale nie wiem, czy Matyldę na to stać.
UsuńPewnie wystarczu odrobinę chęci do zmiany, zmiany na lepsze":)
UsuńChęci to chyba za mało. W bardziej błahych sprawach same chęci mi nie wystarczały, bo ulatniały się zbyt szybko ;)
UsuńPodobno miłość pokonuje wszystkie przeszkody. Nie wiem czy to prawda, nie znam się:(
UsuńTeż tego nie wiem i chyba wolę nie sprawdzać ;)
UsuńJak bez sensu? o.O Marudzisz :D Ja tam wcale się nie cieszę, że zbliżamy się do końca. Wręcz przeciwnie. Wciągnęło mnie bardzo to opowiadanie i nawet polubiłam Matyldę, czego na początku się nie spodziewałam. A Facundo jak widać potrafi bardziej pomóc niż najlepszy psycholog. Przy nim w końcu mogłaby być szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak ci się tu spodobało. Może następne również nie będzie złe? ;)
UsuńFacundo przywrócił w niej normalność, choć tego się szczerze nie spodziewałam.
OdpowiedzUsuńTo miło, że potrafię jeszcze zaskoczyć.
UsuńFacundo trochę mnie zaskakuje :D. Podoba mi się jego szczerość :). Wiadomo, że o niej gadali. Żałuje, że pozwolił jej wtedy odejść? Na swój sposób to urocze :P. Mam nadzieję, że zagości w życiu Matyldy na dłużej :).
OdpowiedzUsuńNa chwilę zagości na pewno ;)
UsuńFacu się w psychologa bawi, takiego prywatnego, ale to dobrze, Matylda potrzebuje takiego kogoś. Nie będę snuć domysłów na temat zakończenia, bo znając Ciebie zdarzyć się może wszystko.
OdpowiedzUsuńOj tak, trochę się jeszcze wydarzy, a zakończenie będzie, mam nadzieję, zaskoczeniem dla wszystkich. Obawiam się co prawda, że część z Was może się do mnie zrazić po takim zakończeniu, ale i tak go nie zmienię :)
UsuńNie waż mi się zmieniać, nikt się nie powinien zrażać, Twój blog, twoje zakończenie, niech sami napiszą. Bym się śmiała, gdyby zakończeniem było, to co mi po łbie lata, ale może lepiej nie.
UsuńNie mam zamiaru niczego zmieniać. Ciekawa jestem co masz na myśli, ale pewnie nie będziesz chciała napisać.
UsuńOn jednak powinien zostać psychologiem, bo ma w sobie coś takiego, co sprawia, że każdy, nawet najbardziej oporne sztuki koniec końców i tak się przed nim otwierają.
OdpowiedzUsuńA takie otwarcie, jak widać powyżej, najwyraźniej działa.
Pozdrawiam.
[bkurek]
P.S. Informuj, ale najlepiej tutaj: 9548384
Działa, jeszcze jak działa ;)
UsuńFacundo jest nawet lepszy niż psycholog. Widać, że Matylda staje się powoli tą dawną Matyldą :)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 10 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/
Życzę miłej lektury ;)
Pytanie tylko, czy na długo
Usuń