niedziela, 10 lutego 2013

Moralità 8.

Twoją uwagę zwróciłoby dziwne stukanie. Poczułabyś, że znów zasłonił Twoje usta dłonią. Zdecydowałabyś się otworzyć oczy i rozejrzeć, gdy stukanie zamieniłoby się w solidne uderzenia i towarzyszyłyby im stłumione przez odległość męskie krzyki:
- Marko, otwieraj! Wiem, że tam jesteś.
Zakląłby i spojrzałby na Ciebie niepewnie, by po chwili wepchnąć Ci do ust jakiś zwinięty materiał. Szarpałabyś się, lecz tak jak wcześniej, nie miałabyś z nim szans. Sprawdziłby czy Twoje dłonie są związane wystarczająco mocno i wyszedłby z pokoju, krzycząc, że już idzie. Próbowałabyś wyrównać oddech, by lepiej słyszeć rozmowę. Usłyszałabyś wyrzut gościa, że musiał tak długo czekać, a przecież byli umówieni. Usłyszałabyś tłumaczenie, że był zajęty, co zostałoby skwitowane śmiechem. Głosy zbliżyłyby się. Myślałabyś gorączkowo, jak zwrócić na siebie uwagę i zastanawiałabyś się, czy to nie pogorszy tylko Twojej sytuacji, przecież leżałaś całkiem naga, a w pokoju obok było co najmniej dwóch mężczyzn, z czego jeden na pewno chciał Cię mieć. Zdecydowałabyś się, gdy głosy zaczęły się oddalać. Próbowałabyś krzyczeć, lecz materiał skutecznie tłumiłby wszystkie dźwięki. Nie mając lepszego pomysłu zaczęłabyś uderzać stopą o krawędź łóżka, nie zważając na ból i dziękując w myślach za to, że choć stopy miałaś wolne. Nastąpiłaby wymiana zdań, której nie zrozumiałaś, bo hałasowałaś z całych sił, aż w końcu drzwi otworzyłyby się. Zamarłabyś, podobnie jak stojący w nich mężczyzna. Zwróciłby się w stronę Marko, który nie zrażony zaproponowałby:
- Starczy dla nas dwóch. 
Prawdopodobnie nie zdążyłby nawet zauważyć, że pięść z dużym impetem zbliżyła się do jego twarzy, kończąc swą drogę w okolicy kości policzkowej. Odetchnęłabyś z ulgą, gdy jego gość podszedłby do Ciebie, przykryłby Cię kocem, starając się nie patrzeć na Twoje ciało i oswobodziłby Cię. Wyjęłabyś materiał z ust i wysapałabyś:
- Dziękuję, Facundo. 
Kiwnąłby głową, lecz bardziej interesowałoby go, czy jesteś cała i "czy ten debil coś Ci zrobił". Odpowiedziałabyś cicho, że nie zdążył. Pokręciłabyś głową, gdy zapytałby, czy chcesz to zgłosić na policję. Wyszedłby, żebyś mogła doprowadzić się do ładu i dopiero wówczas zauważyłabyś, jak bardzo jesteś roztrzęsiona. Usiadłabyś, oddychając głęboko i starałabyś się nie myśleć o tym, do czego o mało nie doszło. Nie pamiętałabyś co działo się w następnych minutach, ocknęłabyś się z otępienia dopiero w samochodzie Facundo, który mknąłby w nieznanym Ci kierunku. Uśmiechnąłby się do Ciebie, gdy zatrzymalibyście się na jakimś skrzyżowaniu. Chciałabyś jak najszybciej uciec, by nie musieć patrzeć w te oczy, które hipnotyzowały, przyglądając Ci się z troską. Postanowiłabyś wykorzystać prostą metodę, która nie raz ratowała Cię przed niechcianym towarzystwem. Spojrzałabyś na zegarek i krzyknęłabyś:
- Już jedenasta?! Muszę wyprowadzić psa na spacer! 
 Parsknąłby śmiechem, a Ty skuliłabyś się w fotelu, gdy powiedziałby:
- Przecież Ty nie masz psa... Nie wytrzymałabyś świadomości, że musisz się o niego troszczyć, że komuś, choćby temu psu, może na Tobie zależeć. Możesz mieć co najwyżej rybki, ale i tak nie sądzę, żebyś je miała. Chyba, że ktoś Ci je dał, albo chciałaś mieć obok jakąś żywą istotę - zastanawiałby się głośno, a Ty zacisnęłabyś zęby, bo powiedział niemal to samo, co Ilona, gdy przyszła się z Tobą pożegnać. Przyniosła Ci wówczas kulę z rybką i wyjaśniła zimnym głosem, że nawet Ty możesz kiedyś zatęsknić za towarzystwem, więc rybka jest dla Ciebie idealna. Nie lubiłabyś tego towarzystwa, ale nie potrafiłabyś się go tak po prostu pozbyć, rybka przecież nie była niczemu winna i nie zasłużyła na karę śmierci, więc egzystowałyście obok siebie już trzeci rok. 
Jak to możliwe, że Facundo rozgryzł Cię od razu? Nikt wcześniej nie kwestionował Twojego wymyślonego psa... Nie zauważyłabyś, że po Twoich policzkach znów płyną łzy, lecz on dostrzegłby to i zatrzymałby się, żeby Cię przeprosić za głupie komentarze i wyciągnąć w Twoją stronę dłoń z chusteczkami. Odtrąciłabyś ją i wybiegłabyś z samochodu. Biegłabyś przed siebie, próbując nie połamać obcasów na nierównym chodniku, szlochając i przeklinając w myślach PMS, bo byłaby to jedyna przyczyna, którą chciałabyś obwiniać o swoją emocjonalną rozsypkę. Zostałabyś zatrzymana gwałtownie i po chwili przywarłabyś do jego ciepłego ciała, wdychając przyjemny zapach perfum.
- Nie pozwolę, żebyś teraz była sama - powiedziałby zdecydowanie wprost w Twoje włosy, trzymając Cię w szczelnym uścisku. Zamknęłabyś oczy, bo byłoby to całkiem przyjemne i tak inne od tego, czego zaznałaś w ostatnim czasie, że kiwnęłabyś głową na znak zgody.

30 komentarzy:

  1. Facundo wybawiciel? I to mi się podoba. :)
    Szkoda tylko, że bohaterka nie do końca rozumie jego dobre intencje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewidywalny wybawiciel... To prawda, że ona nic nie rozumie i jeszcze trochę potrwa zanim zrozumie.

      Usuń
  2. Jakiż inteligentny i empatyczny facet z tego Facundo. Szczerze mówić nie wygląda na takiego, no ale pozory mylą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na inteligentnego czy empatycznego nie wygląda?

      Usuń
    2. Na inteligentnego:). Taka fizjonomia dziwna:)

      Usuń
    3. Co kto lubi, ale nie wygląda mi na głupiego ;)

      Usuń
    4. Dziękujmy niebiosom, że jest coś takiego jak GUST:):):). Nie wyobrażam sobie, że latamy wszystkie za jednym facetem:)

      Usuń
    5. No tak, jedna poleci na inteligentny wyraz twarzy, druga na spojrzenie, trzecia na gruby portfel, czwarta na budowę ciała czy rysy... Ciekawe, że największe wzięcie mają ci, którzy łączą portfel z jeszcze jakimś, choćby niewielkim, atutem.

      Usuń
    6. Portfel jest ważny ale do tego jeszcze przydałby się atut "bycia porządnym facetem". Mnie by to wystraczyło!

      Usuń
    7. Nic dziwnego, w końcu "porządny facet" to dość pojemne określenie ;)

      Usuń
  3. Miała szczęście, niech teraz dobrze te szczęście wykorzysta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wróciłam z obozu, mogę skomentować.
    Także ten, tracę wątek i nie wiem co napisać. Ciekawe czy jej charakter pozwoli na zbudowanie czegoś trwalszego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego jeszcze nie wiem. Mój plan na kilka kolejnych części nie uwzględnia budowania czegokolwiek.
      Wyjazd się udał?

      Usuń
    2. Udał, udał.
      Domyślam się, że plan nie uwzględnia, w końcu to Matyldzia, ale można ewentualnie snuć jakieś domysły.

      Usuń
    3. Dobrze, że się udał. Marzy mi się wyjazd, może wyskoczę nad morze na jakiś weekend...
      Matylda jeszcze poszaleje :)

      Usuń
  5. No dobra.
    Nie wiem za cholerę co o tym myśleć, ona jest zbyt skomplikowana jak na mój gust, w tym momencie nie potrafię jej jednoznacznie ocenić.
    Mimo całej mojej początkowej niechęci do niej, cieszę się, że Facundo przyszedł jej na ratunek.
    I czekam, co z tego wyniknie. Może się opamięta i zrozumie, że życie to nie tylko wyrywanie dup. O. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, czyżby udało mi się obalić schemat pewnej siebie zdziry? Mam nadzieję, że Matylda jeszcze kilka razy Cię zaskoczy.

      Usuń
  6. Facundo przyszedł w porę. Szkoda tylko, że chce uciekać przed jego pomocą, której teraz niewątpliwie potrzebuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno masz rację, ale nie wszyscy potrafią przyjąć pomoc.

      Usuń
  7. Kretynko, nie uciekaj przed nim!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest głupia, to prawda, ale i tak ją lubię.

      Usuń
  8. Ta historia zaskakuje mnie coraz bardziej. I coraz bardziej mi się podoba. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wnikam w relację Marko - Facundo, ale dobrze, że ten drugi znalazł się w odpowiednim miejscu. Może to początek czegoś 'dobrego'? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno jest to początek czegoś, ale jeszcze nie wiem czego ;)

      Usuń
  10. Matylda jest strasznie zagubioną osobą, na prawdę jest mi jej żal. Odtrąca wszystkich (w moim przeświadczeniu), co nie wychodzi jej to na dobre... Szkoda dziewczyny, a Facundo niczym rycerz na białym koniu uratował ją z pułapki Marco-pojebusa. Jak Ty to robisz, droga Yuki, że piszesz zawsze coś genialnego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uważam, żeby cokolwiek, co napisałam było genialne, ale dziękuję za miłe słowa.
      Czasem tak jest, że odtrącamy wszystkich, choć potrzebujemy pomocy...

      Usuń
  11. Miło się czyta dobre opowiadanie :)
    słodkie to zakończenie, biorąc pod uwagę gorzki początek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię takie "skoki napięcia". Dziękuję za miłe słowa.

      Usuń