Pewnie zastanawiasz się, jak potoczyły się losy Matyldy.
Prawdopodobnie masz wizję tego, co mogło się wydarzyć.
Być może Twoja wersja jest słuszna.
Prawda jest taka, że Matylda nie opowiedziała mi nic więcej, tylko odeszła z zagadkowym uśmiechem.
Być może Twoja wersja jest słuszna.
Prawda jest taka, że Matylda nie opowiedziała mi nic więcej, tylko odeszła z zagadkowym uśmiechem.
Może żyje spokojnie w Maceracie, otoczona przyjaciółmi i nawet nie wspomina Facundo, gdyż u jej boku jest ktoś inny. Może kontaktują się czasem, odwiedzając się z różnych okazji i bez okazji. Może nie kontaktują się wcale i próbują zapomnieć, choć oboje nie są szczęśliwi... Może w ich sercach nadal tkwi zadra, a może znów są przyjaciółmi. Może dostała awans i sens jej życia stanowi teraz praca, a może powróciła do dawnych zwyczajów i znów odwiedza parking Lube...
Może Ilona i Cristian dopięli w końcu swego i któregoś dnia Matylda uwierzyła, że o miłość trzeba walczyć. Być może poszła na parking i pewnym krokiem podeszła do Marko, by poprosić o klucze do jego samochodu, gdyż jej własny wciąż tkwił w warsztacie. Marko pewnie zaśmiał się, bo nikomu nie oddaje swojego cacka, lecz ona zbliżyła się do niego i wycedziła:
- Wolisz, żebym zdradziła nasz mały sekret?
Nie słuchała, gdy mruczał coś pod nosem ze złością i nie zareagowała, gdy zapytał, jak ma wrócić do siebie. Wyjechała z Maceraty i z każdym mijanym kilometrem utwierdzała się w przekonaniu, że postępuje słusznie. Trafiła bez trudu pod halę sportową i ucieszyła się, gdy stwierdziła, że z informacji podanych przez Cristiana wynika, że trening właśnie się skończył. Oparła się o ścianę hali, wystawiając twarz do słońca i uśmiechnęła się na myśl, jak bardzo podobne jest to spotkanie do ich pierwszego. Po chwili zaczęli mijać ją wysocy i przystojni mężczyźni, lecz nie reagowała na ich zaczepki i niedwuznaczne sugestie. Uśmiechnęła się z ulgą, gdy Facundo pojawił się w drzwiach i pokręciła głową, widząc, jak zamarł niepewny tego, co powinien zrobić. Podeszła do niego, zagryzła wargę i powiedziała:
- Nie widziałam treningu, ale pewnie zasłużyłeś na nagrodę.
Zaśmiał się, lecz zachował dystans, stwierdzając ostrożnie, że mogła powiedzieć to przez telefon. Podeszła bliżej, przytuliła się, nie natykając się na opór i powiedziała, zadzierając głowę wysoko, by widzieć jego twarz.
- Ale przez telefon nie mogłabym Cię dotknąć. Zresztą pierwsze "kocham cię" nie powinno być mówione przez telefon, prawda?
Zobaczyła radość w jego oczach i nie potrzebowała niczego więcej, pocałunek potwierdził tylko to, co oboje już wiedzieli. Do Maceraty wróciła tylko na chwilę, by spakować swoje rzeczy i złożyć wymówienie w pracy. Ze śmiechem obserwowała zdziwienie, jakim powitał jej nowego futrzastego przyjaciela i sama zdziwiła się, gdy oznajmił:
- No, no, rzeczywiście się zmieniłaś. Jeszcze trochę i przestaniesz mnie potrzebować.
Rzuciła w niego poduszką i oznajmiła, potwierdzając to palcem wbitym w jego tors:
- Nigdy, przenigdy tak nie myśl. Nigdy więcej mnie nie opuszczaj. Nigdy nie myśl, że nie jesteś ważny. Nigdy...
Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale niezmiernie trudno jest mówić z czyimiś ustami zamkniętymi za własnych, więc zamilkła. Ostatnią jej świadomą myślą było to, że on wie wszystko, wie nawet jak uciszyć kobietę, później była już tylko gra emocji i rozkoszy.
Pewnie decyzje o kolejnych przeprowadzkach podejmowali razem, podobnie, jak wszystkie inne mniej lub bardziej ważne decyzje.
- No, no, rzeczywiście się zmieniłaś. Jeszcze trochę i przestaniesz mnie potrzebować.
Rzuciła w niego poduszką i oznajmiła, potwierdzając to palcem wbitym w jego tors:
- Nigdy, przenigdy tak nie myśl. Nigdy więcej mnie nie opuszczaj. Nigdy nie myśl, że nie jesteś ważny. Nigdy...
Chciała powiedzieć coś jeszcze, ale niezmiernie trudno jest mówić z czyimiś ustami zamkniętymi za własnych, więc zamilkła. Ostatnią jej świadomą myślą było to, że on wie wszystko, wie nawet jak uciszyć kobietę, później była już tylko gra emocji i rozkoszy.
Pewnie decyzje o kolejnych przeprowadzkach podejmowali razem, podobnie, jak wszystkie inne mniej lub bardziej ważne decyzje.
Tak, to byłoby do nich podobne...
Najbardziej prawdopodobne jest jednak to, że Matyldy nigdy nie było...
To by było na tyle. Coś nowego pojawi się, jak trochę się ogarnę z różnymi zajęciami. Na pewno w tym tygodniu, na pewno w tym miejscu.
To by było na tyle. Coś nowego pojawi się, jak trochę się ogarnę z różnymi zajęciami. Na pewno w tym tygodniu, na pewno w tym miejscu.
Pierwsza Biczyz :) :D
OdpowiedzUsuńLubię dobre zakończenia, a to jest super :)
mam nadzieję,że kolejne opowiadanie będzie też takie dobre jak poprzednie:)
Życzę świetnej weny :)
Dziękuję, też mam taką nadzieję.
Usuńprzeczytałam ostatnie zdanie, zaczęłam się śmiać i nie mogę przestać. nie mam nawet pojęcia dlaczego.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się. i to bardzo, ale i tak nie chce mi się wierzyć, że to już koniec :( poczytałabym jeszcze o matyldzie.
no ale trudno, pozostaje mi czekać na następne opowiadanie :)
Zadziwiająco szybko minęła ta historia, ale czas był już ją skończyć. Nowa jest w trakcie pisania ;)
Usuńz Michałem Wu? :)
Usuńczekam i mam nadzieję, że dodasz w tym tygodniu ;)
buźka :*
Majstersztyk. :)
OdpowiedzUsuńCudowne zakończenie.
Dziękuję. :)
Dziękuję bardzo :)
UsuńNie sądziłam, że tak polubię Matyldę i dlatego szkoda, że to już koniec! Super opowiadanie! :) Czekam na kolejne! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Cieszę się, że Matylda dała się polubić :)
UsuńSzkoda, że to już koniec. Naprawdę dobre opowiadanie i z niecierpliwością czekam na następne ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję, niedługo rozpocznę nowe.
UsuńPodoba mi się takie zakończenie. Niby jest, a niby niema, niby szczęśliwie, a nic=by nie. Cudo:)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejne opowiadania:)
Zakończenie miało być inne, ale nie potrafiłam go napisać. Od pewnego momentu opowiadanie toczyło się samo i nie pytało mnie o zdanie ;)
UsuńTakiego zakończenia się nie spodziewałam, ale jak najbardziej pasuje. Podoba mi się najbardziej wersja z szantażowaniem Marko, oo tak.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Cię zaskoczyłam. Marko musiał pocierpieć, choćby taką odrobinkę ;)
UsuńPowiem tyle - mogę spokojnie umierać...
OdpowiedzUsuńResztę komentarza napiszę wtedy, gdy ktoś mnie zmartwychwstanie. :)
Nie umieraj! Taka piękna wiosna... ;)
Usuńpapa zamiast mózgu po ostatnim zdaniu. zupełnie nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńinnego zakończenia sobie nie wyobrażałam. jest szczęśliwa Matylda, jest szczęśliwy Facundo, jestem szczęśliwa ja. jak miło. :)
dziękuję za tę historię. :*
Milutko, rzeczywiście. Dziękuję :)
UsuńNie no, będzie mi Jej brakować. Historia naprawdę dobra, świetnie skakałaś na emocjach.
OdpowiedzUsuńCieszę się. Lubię tak skakać :)
Usuńnajlepsze w tej historii jest "może", "mogłoby", "byłoby". i nie wiadomo właściwie, co jest naprawdę. przyzwyczaiłam się już do Matyldy i bardzo lubiłam tę historię. chcę więcej!
OdpowiedzUsuńTeż polubiłam te wszystkie "byśki", choć na początku dość trudno było tak pisać. Teraz mam problem, bo w kolejnym opowiadaniu automatycznie używam przypuszczeń. Czytam po kilka razy i poprawiam... Tak źle i tak niedobrze ;)
UsuńTa historia była wspaniała, a zakończenie... WOW. Jedno z najlepszych i najciekawszych jakie czytałam. Aż ciężko uwierzyć, że to koniec. Pozostaje podziękować za Matyldę i wszystkie inne zamieszczone dotąd historie :) Uwielbiam jak piszesz i już nie moge doczekać się następnej ;>
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i po raz kolejny mam nadzieję, że nie zawiodę.
UsuńJej. No wiedziałam, że... Powinnam być rozczarowana, ale nie jestem. Uwielbiam Cię czytać, ciekawa jestem co nowego siedzi w Twojej głowie. Może jakieś Amino? Powiedz, że tak. :3
OdpowiedzUsuńTo miało się skończyć źle. Od początku miałam wizję dość nieszczęśliwego zakończenia, ale później wszystko potoczyło się inaczej i moje zakończenie przestało pasować.
UsuńZawsze mam ochotę napisać o Amino :) Kolejne opowiadanie jeszcze nie ma bohatera i nawet myślałam o nim, ale żal mi tam wciskać Amino, bo bohater będzie głównie narratorem. Szkoda tak marnować tego pana, prawda?
Rozumiem. Często tak jest, że planujemy skończyć coś inaczej, a bohaterowie robią nam psikusa i kończymy to tak, a nie inaczej ;)
UsuńHm... to może Amino niech grzecznie poczeka, ja też poczekam.
Otóż to :)
UsuńO Amino myślę...
Dopisuję do listy najlepszych zakończeń, jakie miałam przyjemność czytać.
OdpowiedzUsuńDobór słów nieprzypadkowy, bo kiedy mam przed oczami taki tekst, to naprawdę jestem w stanie rzucić w cholerę wszystko, nawet anatomię, mimo że mam do wykucia na blaszkę dwustustronicowy skrypt, a chęci ani trochę.
Takie rzeczy czyta się bez względu na zaistniałą sytuację i zawsze czyta się z przyjemnością, a ja nie mówię tego dla picu, bo generalnie dla picu nie mówię nigdy.
Zakończenie niewątpliwie szczęśliwe, aczkolwiek gdyby komuś coś nie pasowało, podpina się pod ostatnim zdaniem i sumienie ma spokojne, co też się ceni. Ja osobiście jestem raczej za happy endami, ale nie tymi ckliwymi. Twój trafił w dziesiątkę;)
Pozdrawiam.
[meska-przyjazn]
P.S. O czymś nowym poinformuj mnie koniecznie, namiary masz;)
Bardzo dziękuję. Taki właśnie cel chciałam osiągnąć, żeby było szczęśliwie, choć nie do końca.
UsuńPowodzenia z anatomią. O nowym poinformuję, oczywiście :)
bardzo miłe zaskoczenie! myślałam,że,albo będzie słodki happy end,albo jakaś tragedia...a tak jestem zmuszona do twórczego wysiłku ;) Ale i tak sądzę,że Matylda już osiągnęła spokój i szczęście?, także jednego jej już tylko brakuję do euforii... Mam nadzieje,że za niedługo znowu nam się objawisz. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Na pewno niedługo będzie nowe.
UsuńPozdrawiam.