W zasadzie trudną nazwać ją pierwszą, bo nie była przecież kobietą, tylko małą dziewczyną zaplatającą włosy w śmieszne warkoczyki. Nie, błąd, na pewno mama je za nią zaplatała, podobnie jak mama wybierała dla niej te okropne kolorowe rajstopy. Wszyscy byliśmy wówczas dziwnie poubierani, świetnie widać to na zdjęciach, których na szczęście nie zachowało się wiele. Moje przebranie na balu karnawałowym w przedszkolu pewnie zrobiłoby teraz furorę, podobnie jak zdjęcia z pierwszych treningów...
Nie wiem, dlaczego w takiej chwili przypomina mi się właśnie Natalia i te jej warkocze... Może dlatego, że faktycznie od niej wszystko się zaczęło?
Natalia pojawiła się w moim życiu nagle pewnego wiosennego dnia, gdy pani Ania wprowadziła ją do sali i przedstawiła nam jako nową koleżankę, która przeprowadziła się właśnie z Krakowa. Wszystkim nam wydało się to fascynujące, bo "Kraków" brzmiał tak obco i jakby egzotycznie, że Natalia natychmiast zostało otoczona wianuszkiem dziewczynek pragnących się z nią zaprzyjaźnić. Spojrzałem na nią przelotnie, gdy budowaliśmy z Arkiem kolejny dom z klocków i wpadłem po uszy. Uśmiechnęła się do mnie, a przynajmniej myślałem, że do mnie, ukazując dołeczki w policzkach i śmiesznie marszcząc nosek. Dla tego uśmiechu w kolejnych tygodniach byłem gotów ośmieszyć się, bawiąc się z nią w dom oraz zaryzykować złość najlepszego przyjaciela, bo nie poświęcałem mu tyle czasu, co wcześniej. Moje uwielbienie musiało wyglądać zabawnie z boku... Pamiętam, jak ukradkiem pocałowałem jej policzek tak, jak czasem witali się przyjaciele z rodzicami, a ona uśmiechnęła się słodko, choć oczekiwałem wybuchu złości lub płaczu. Pamiętam moje nieudolne próby odciągnięcia jej na bok i sprawienia, by poświęciła choć kilka minut wyłącznie mojej osobie. Zabawne, pamiętam dokładnie jej twarz, a nie potrafię przywołać innych obrazów z tamtego czasu...
Natalia pojawiła się nagle i nagle zostawiła mnie, gdy po wakacyjnej przerwie, którą spędziłem zamęczając rodziców i dziadków opowieściami o mojej idealnej przyjaciółce, oznajmiła, patrząc na mnie z wyższością, że nie będzie się już ze mną bawić. Powiedziała, że chłopcy są okropni, śmierdzą, robią na złość dziewczynkom i zawsze na koniec dziewczynki płaczą, a przynajmniej tak twierdzi Natalii siostra, a siostra jest najmądrzejsza, Natalia zaś nie chce płakać, bo jest na to za duża. Odszedłem z wysoko uniesioną głową, udając, że nic a nic mnie to nie zabolało i obiecując sobie, że już nigdy nie będę protestował jak mama zarządzi kąpiel.
Natalia... Hmm, niewątpliwie nauczyła mnie czegoś o kobietach, choć zrozumiałem to dopiero wiele lat później. Nauczyła mnie, że niektóre z nich są bardziej zmienne, niż jesteśmy w stanie pojąć. Pokazała, że czasem są gotowe na wszystko, by osiągnąć swój cel, choćby celem tym miało być uniknięcie kilku łez.
Nie planowałam tego, ale to bardzo dobry dzień na początek takiego opowiadania, jak to.
Poszczególne części będą różniły się bohaterkami i długością. Bohater pozostanie ten sam. Kiedyś Go poznacie, teraz możecie zgadywać ;)
Nie wiem kiedy pojawi się dwójka. Postaram się, by nie trwało to długo, ale nie mogę obiecać konkretnej daty.
Zgaduję, Krzysiu Ignaczak. Albo młody Winiarski, chociaż Igła mi bardziej pasuje. Oj Natalko, siostry często bredzą, szczególnie te starsze.
OdpowiedzUsuńNie tylko siostry. Ludzie często bredzą. Bredniopis też ;)
UsuńJa lubię bredzić, szczególnie w komentarzach :D
UsuńA yuki, jeszcze jedno, jakbyś miała kiedykolwiek cokolwiek w planie z Popiwczakiem, to ja bym chciała wiedzieć pierwsza. Czy istniałaby taka możliwość :D
UsuńNie mam żadnych planów, a o nim nie myślałam nigdy. Jeśli się to zmieni, na pewno się o tym dowiesz. Na razie walczę z nadmiarem zajęć i brakiem czasu, by żyć. Nie mam kiedy myśleć o czymś nowym.
UsuńMaaaatko, aż się mi się czasy przedszkolne przypomniały. To ciągnięcie za włosy, wytykanie palcami, podkradanie zabawek, bijatyka o dojście do umycia zębów. och, jak bardzo chciałabym się do tego cofnąć.
OdpowiedzUsuńa swój typ bohatera już mam. zobaczymy, czy trafiłam. :)
Zobaczymy ;)
UsuńPrzedszkolne czasy miały swoje plusy, ale wtedy było inaczej...
Ach, te przedszkolne czasy. Kto by wtedy pomyślał, że kiedyś przestaniemy nienawidzić tych patafianów, którzy ciągnęli nas za warkocze, podstawiali nogi i zabierali klocki, drwiąc przy każdej możliwej okazji z zabawy w 'dom'.
OdpowiedzUsuńKto by pomyślał, doprawdy.
Pozdrawiam.
[meska-przyjazn]
Patafiany teraz "psocą" się inaczej. Chłopcy zawsze pozostaną chłopcami, tylko zabawki mają inne :)
UsuńOjej, jestem zachwycona, seriowo. Mam jakiś dziwny zaciesz po przeczytaniu tego. Nie mam pojęcia czemu. ;)
OdpowiedzUsuńTyp któż to taki chętniej się mył już mam, ale... nie napiszę :D
Buziale!
Powrót do beztroskich czasów? :)
UsuńRewelacyjny rozdział :D. Takie małe dzieci są urocze, a to jest tak prawdziwe :))). Czyli nasz bohater będzie wspominał wszystkie "swoje" kobiety?:D No, no, zapowiada się ciekawie! :)
OdpowiedzUsuńTak, będzie wspominał. Mam nadzieję, że rzeczywiście będzie ciekawie :)
UsuńPrzyjaciel Arek sugeruje mi jedną osobę :)
OdpowiedzUsuńNie!!! Przyjaciel nie miał nikogo sugerować. Czasem wrzucę jakieś imię i zupełnie nie pomyślę, że może się ono z kimś skojarzyć...
UsuńAch te dawne przedszkolne czasy ;) Osobiście nie chodziłam do przedszkola, ale moja babcia pracowała w Żłobku więc często tam bywałam ;) Czekam na 2 i ujawnienie bohatera bo jak na razie żaden mi do głowy nie przychodzi ;)
OdpowiedzUsuńBohater nie ujawni się tak od razu. Trochę Was pomęczę ;)
UsuńIgnaczak? Też mi się te wszystkie wybryki przedszkolne przypomniały, podchody i tak dalej. Czekam na więcej (:
OdpowiedzUsuńTrochę się działo w przedszkolu... W szkole zresztą jeszcze więcej, a zmierzamy teraz do czasów szkolnych :)
UsuńJak zwykle jestem pod ogromnym wrażeniem :) Na razie nie mam typu co do bohatera. Chyba wolę poczekać aż sama nam to zdradzisz :)
OdpowiedzUsuńĆwiczysz cierpliwość? Nie mam zamiaru szybko ujawniać bohatera, choć wybrany jest już na pewno. Może podrzucę kilka informacji, ale nie będą one jednoznaczne.
UsuńNatalia dała mu kosza. Ciekawe, co zrobi druga dziewczyna...
OdpowiedzUsuńMam odpowiedzieć?
UsuńW każdym razie nie będą żyli długo i szczęśliwie ;)
łohohoho coś za nowość! Bardzo ciekawy początek, główny bohater chyba już odgadnięty? ;) Nie ma to jak dzieciństwo...
OdpowiedzUsuńLubię zmiany :) Na pewno to opowiadanie będzie zupełnie inne niż Moralità.
Usuńpodoba mi się, ciekawy pomysł. ja stawiam na Winira albo na Igłę, ale niezależnie, kto to będzie, nie rozumiem Natalii. dać kosza TAKIEMU facetowi?! nie rozumiem!
OdpowiedzUsuńTen facet wówczas był inny niż teraz... Chociaż "pewne cechy" miał na pewno takie same...
UsuńNie będę zgadywać, bo przyzwyczaj się do kogoś, a potem okaże się, że to k\toś inny!
OdpowiedzUsuńhA!! Pamiętam te śmieszne kolorowe getry i inne dziwne stroje w przedszkolu! Obciach na całego!
Obciach, ale wszyscy je nosili. Ciekawe, czy dzisiejsze dzieci też będą się śmiać ze swoich zdjęć tak jak my.
Usuńdzisiejsze dzieci ubierają się jak "stare małe", takie miniaturki swoich rodziców. Już lepsze były te nasze stylówy:)
UsuńZgadza się, ale może za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat taki strój będzie śmieszył.
UsuńRozbawiło mnie określenie "miniaturki rodziców". Widuję często kobietę z córką - matka ma dość krótkie i bardzo zniszczone włosy, natapirowane "w stylu lat 80-tych" (co daje razem efekt piórek sterczących we wszystkich kierunkach), w odcieniu bladego różu. Córka ma czapkę udającą niemal dokładnie fryzurę matki, tyle, że kolor się nie udał, bo jest jasnofioletowy... Córka ma 6-7 lat.