piątek, 22 marca 2013

4. Ewa

Ewka była błędem od samego początku. Nie wiem co pchnęło mnie w jej kierunku, powinienem był wiedzieć, że taka dziewczyna to nie jest dobry pomysł. Była zbyt zbuntowana. Zbyt lekko podchodziła do życia. Nie miała celu, do którego mogłaby dążyć. Przez nią straciłem Ankę, bo mimo, że nasz związek nie miał szans przetrwać, przyjaźń mogła pozostać. Rozstanie z Anią sprawiło, że pozbyłem się wszelkich ograniczeń, a jeśli do tego dodamy rozgoryczenie, urażoną dumę oraz swobodę związaną z brakiem kontroli rodziców, otrzymamy katastrofę. Tak, byłem wówczas katastrofą. Słowa "muszę" czy "powinienem" zostały wykreślone z mojego słownika i zastąpione przez wszechobecne "mam ochotę". Nie wiem jak to się stało, że nie wyleciałem ze szkoły. Chyba nauczyciele widzieli we mnie resztki talentu świetnie maskowane przez cynizm, złośliwość i kaca...

Ewa to imprezy. Ewa to podkrążone z niewyspania oczy i wysuszone usta. Alkohol, z którym wcześniej nie miałem praktycznie żadnych kontaktów, przy niej stał się codziennością. Początkowo stawiałem sobie granice i trzymałem się ich, lecz gdy zostałem sam, granice straciły sens. Ewa to pierwszy seks - bezuczuciowy i nie zawsze przytomny. Ewa to nieprzyjemny śmiech świdrujący uszy i zachęty, by iść dalej, by robić jeszcze głupsze rzeczy. Była starsza i to imponowało mi, gówniarzowi, na tyle, by ignorować głos rozsądku i realizować nasze coraz dziwniejsze pomysły. Pojawiała się i znikała na wiele dni po to, by znów się pojawić, nieco bledsza i chudsza niż wcześniej. Nie zastanawiałem się co się z nią dzieje, nie interesował mnie żaden aspekt jej życia, który nie dotyczył również mnie. Niewiele o niej wiedziałem, właściwie znałem tylko jej numer telefonu i imię. To była chora znajomość, która rozpoczęła długą serię chorych znajomości. Ewa była błędem, lecz niestety nie największym z popełnionych przeze mnie błędów. Prawdopodobnie znajomość z nią nie skończyłaby się dla mnie dobrze, gdyby nie zbieżność dwóch wydarzeń. Po pierwsze zaczął się sezon reprezentacyjny i oglądając starania chłopaków przypomniałem sobie co jest dla mnie ważne, po drugie Ewa znów zniknęła. Wróciła po kilku tygodniach, ale wtedy byłem już kimś innym, a ona nie nalegała. Nigdy nie nalegała, właściwie nie wiem dlaczego tak długo się jej trzymałem, przecież nie miała w sobie nic, co mogło mi się podobać. Poza tym, że po prostu była i nie oczekiwała niczego poza dobrą zabawą. Ona jedna...

Miałem szczęście, że trwało to krótko. Obiecałem sobie wówczas, że całkowicie skupię się na grze, ignorując dziewczyny. Długo dotrzymywałem słowa. Trzeba przyznać, że warunki spalskie były idealne dla takich obietnic... Szkoda, że nie wytrzymałem kilka lat dłużej, uniknąłbym wówczas niepotrzebnych konfliktów. Szkoda, że poznałem Ewę. Uzmysłowiła mi, że szukam czegoś więcej niż bezuczuciowa relacja i są rzeczy ważniejsze niż zabawa. Szkoda, że tak krótko pamiętałem tą lekcję.


Tracę sens i nie chce mi się go szukać. Po raz kolejny przekonuję się, że nie powinnam publikować niczego, co nie jest zakończone. Albo niczego w ogóle.
Czy moje powiadomienia docierają? gg mi wariuje...

29 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Dobrze, że przypomniał sobie o siatkówce. Szkoda, że Ewa wkroczyła wtedy w jego życie. Tak fajnie było mu z Anią... Ale to czas wszystko psuje, nawet jeśli nie miało prawa przetrwać.
      Co ja chrzanie? Eeee.
      Nie trać sensu i nie pisaj głupot, bo ja Cie uwielbiam. Twoje pisanie i pomysły. To, że nigdy nie wiem czego mogę się spodziewać. To jest takie fajne właśnie i zawsze się podoba.
      Może chwilka oddechu, wdech wydech i będzie dobrze? Hm..?
      (wypowiedziała się ta, co nie może się zebrać by coś napisać)

      Trzymam kciuki za szukanie sensu! ;)

      Usuń
    2. Wdech i wydech nie działa, kiedy nie ma pomysłów. Nie chcę pisać czegoś, co będzie przewidywalne i podobne do setek innych opowiadań. Jeśli znajdę coś nietypowego, na pewno się tym z Wami podzielę, na razie tego nie mam. To opowiadanie skończę, bo już mam je mniej więcej rozplanowane, a później będzie co ma być :)
      A Ty może się zbierz, co? Może mnie Wen najdzie, jak przeczytam coś dobrego ;)

      Usuń
  2. Hm, bo to zła kobieta była.

    Jak znajdę chwilkę czasu, to dostaniesz motywującego maila, bo teraz to nawet nie mam czasu na myślenie. :)
    Trzymaj się! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zła. Okropna :)
      Też się trzymaj. Brak czasu to straszny czas...

      Usuń
  3. lubię to, bo to jest inne.
    w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
    Ewa nie była fajna, szkoda mi go i tej Anki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Staram się, by za każdym razem było inaczej.

      Usuń
  4. Przynajmniej Ewka go czegoś na krótko nauczyła.

    OdpowiedzUsuń
  5. Każdy uczy się na błędach. Przeszedł falę buntu, zrozumiał, co jest ważne, bynajmniej na jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeszedł tylko początek buntu. Maluteńki początek... Ale o tym wkrótce.

      Usuń
  6. A jak dla mnie to dobrze, że w swoim życiu trafił na Ewę. Przynajmniej lekcję od życia dostał. Mimo to, że była bardzo bolesna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bolesne na dłużej zostają w pamięci. Chyba...

      Usuń
  7. zamiast "szkoda" powiedziałabym raczej "dobrze", bo to też go czegoś nauczyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację, ale niektórych lekcji i tak żałujemy.

      Usuń
  8. Że jak nie powinnaś publikować? Co ty za głupoty gadasz ?! Dobrze jest, nawet bardzo :)
    Ewka jest najlepszym przykładem na to jak bardzo jedna osoba może zmienić nas i nasze życie. Szkoda, że nie zawsze na lepsze. Może dobrze, że ją spotkał... Przynajmniej ma nauczkę. Chociaż z tego, co sugerujesz wynika, że później lepiej nie było.
    Uwielbiam to i czekam na ciąg dalszy jego przygód z kobietami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie powinnam, jeśli nie mam pomysłu. A na nic nowego nie mam. Nie twierdzę, że zawsze już tak będzie. I dziękuję za miłe słowa. Łatwiej się szuka sensu, jeśli się wie, że ktoś na to czeka.

      Usuń
  9. Z jednej strony dobrze, że trafił na Ewe bo coś zrozumiał, coś się nauczył. Wbrew pozorom Ewa była ważną osobą w jego życiu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie te panie były ważne, ale najważniejsze dopiero nadejdą.

      Usuń
  10. Takie Ewy są potrzebne, człowiek się uczy.
    Ty mi tutaj nawet nie próbuj zaczynać tematu kończenia czegokolwiek, jasne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kij na mnie nie działa. Wolę marchewkę. Szczególnie w postaci soku ;)
      Miło, że Ci zależy.

      Usuń
  11. Zapraszam na kolejną część Egoistycznej zachcianki na http://lonely-moths.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No dobra, ale jakby się uprzeć to jednak znajomość z Ewą na złe mu tak do końca nie wyszła, bo przynajmniej zorientował się, że od jakiegoś czasu coś w jego życiu dzieje się inaczej niż powinno.
    Że krótko pamiętał tą lekcję, to już inna sprawa, ale mimo wszystko dobre jest to, że w ogóle ją dostał.
    Pozdrawiam.
    [meska-przyjazn]

    OdpowiedzUsuń
  13. Veni, vidi i jeszcze tu wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Każdy błąd w życiu jest podobno po to, żeby wyciągać z niego wnioski i nie robić tego samego w przyszłości. Niestety nie jest to takie proste, jesteśmy tylko ludźmi i czasem sto razy wchodzimy w to samo gów.no!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby to było takie proste, to wcale byśmy nie popełniali błędów, prawda?

      Usuń