Nie wiedziałabyś ile czasu tam spędziłaś. Nie byłabyś nawet świadoma tego, że jesteś kompletnie przemoczona. Nie interesowałoby Cię to, właściwie nic by Cię nie interesowało poza tym, że wyjechał bez słowa pożegnania oraz, że to Ty, a nie miasto, byłaś przyczyną jego ucieczki. Zostałaś sama nie po raz pierwszy, ale po raz pierwszy świadomość tego byłaby tak boleśnie dokuczliwa. Tak bardzo chciałabyś poczuć jego ciepło... Tyle chciałabyś mu powiedzieć... Wyrzucałabyś sobie, że nie zrobiłaś tego wcześniej, że zmarnowałaś swoją szansę. Twoje myśli krążyłyby chaotycznie, przyprawiając Cię o nagły ból głowy. Myślałabyś, że nie ma chyba niczego gorszego, niż brak pożegnania. Nie mogłaś przyjąć, że pożegnaniem była Wasza ostatnia rozmowa, bo nie chciałabyś zaakceptować faktu, że rozstaliście się, delikatnie mówiąc, w niezbyt przyjaznej atmosferze. Nie oderwałby Cię od rozmyślań grzmot, który był głośniejszy od dotychczasowych, lecz rozpaczliwy "płacz" dobiegający zza Twoich pleców. Obróciłabyś się i zobaczyłabyś kupkę kociego nieszczęścia bujającą się niepewnie na trzęsących się łapkach. Spojrzałabyś na niego i zrozumiałabyś, że jest równie samotny, zagubiony i przerażony, jak Ty. Wzięłabyś go na ręce i próbując osłonić przed deszczem ruszyłabyś w stronę swojego mieszkania. Gdy dotarłabyś na miejsce przejrzałabyś zawartość lodówki i nałożyłabyś kotu mięso, a on przyssałby się do niego, żałując, że nie można mruczeć i jeść równocześnie. Wiedziałabyś, że powinnaś zdjąć mokrą odzież, lecz najpierw odnalazłabyś swój telefon. Jedyne nieodebrane połączenie pochodziłoby sprzed kilkunastu minut i jego sprawcą był Cristian, lecz nie to by Cię interesowało. Wśród wielu kontaktów odnalazłabyś ten właściwy i rozpłakałabyś się jak dziecko, gdy usłyszałabyś głos po drugiej stronie.
- Ilona? Tak bardzo Cię przepraszam... - wydusiłabyś pomiędzy kolejnymi falami płaczu.
Odpowiedziałoby Ci westchnięcie i stwierdzenie:
- Zaraz u Ciebie będę. Nie rób nic głupiego.
Skuliłabyś się na podłodze i tkwiłabyś w tej pozycji do czasu, aż poczułabyś oplatające Cię ramiona. Przepraszałabyś raz za razem, a ona uspakajałaby Cię, kołysząc i głaszcząc lekko po plecach, tak, jak robiła to, gdy jeszcze byłyście przyjaciółkami.
- Kim jest ten idiota? - zapytałaby Twoja siostra po dłuższej chwili.
Podniosłabyś się, by spojrzeć na nią podpuchniętymi oczami, spytać skąd o nim wie i zakazać nazywania go idiotą. Uśmiechnęłaby się ciepło, a Ty natychmiast przypomniałabyś sobie, co kochasz w niej najbardziej.
- Musiałaś się zakochać, by zrozumieć, co mi zrobiłaś.
Kiwnęłabyś głową, zastanawiając się, jak to się stało, że ktoś taki jak Ty ma tak wspaniałą siostrę i grzecznie podążyłabyś by łazienki, by doprowadzić się do ładu, tak, jak nakazała. Gdy wyszłabyś, czekałaby na Ciebie filiżanka czekolady oraz Ilona bawiąca się z Twoim nowym towarzyszem.
- Nie wiedziałam, że masz kota.
Wzruszyłabyś ramionami.
- Bo nie miałam. Właśnie się wprowadził.
Uśmiechnęłaby się.
- Rozumiem, że mam zabrać rybkę?
Zaśmiałaby się, gdy obrzuciłabyś kulę z rybką tęsknym spojrzeniem. Zarządziłaby:
- Siadaj i opowiadaj. Mamy dużo do nadrobienia.
Zaśmiałaby się, gdy obrzuciłabyś kulę z rybką tęsknym spojrzeniem. Zarządziłaby:
- Siadaj i opowiadaj. Mamy dużo do nadrobienia.
Gdy jakiś czas później dzwonek oznajmiłby czyjeś przybycie, niechętnie podniosłabyś się z miejsca, opuszczając bezpieczne ramiona siostry. Cristian przestępowałby z nogi na nogę i zacząłby wykład o Twojej nieodpowiedzialności i o tym, że telefon służy do rozmów, a nie do rzucania w kąt, gdy tylko by Cię zobaczył. Uśmiechnęłabyś się smutno i przytuliłabyś się do jego torsu, dziękując, że jest. Objąłby Cię i powiedziałby, że zawsze będzie, bez względu na to ile głupot jeszcze zrobisz, ale przez wzgląd na jego nerwy mogłabyś się pohamować. Poczułabyś, że masz w nim prawdziwego przyjaciela i pomyślałabyś, że z Cristianem oraz Iloną nie będziesz tak samotna, jak myślałaś. Pomyślałabyś, że może nie będzie tak źle, że może sobie poradzisz. Mimo wszystko.
Kot musiał być ;) Niech to będzie rekompensata dla moich za poranne tortury z czesaniem w tle. Pewnych rzeczy w wiośnie nie lubię, ale słońce za oknem sprawia, że chce się żyć, nawet jeśli życie ma pędzić tak, jak ostatnio.
W poniedziałek będzie ostatnie spotkanie z Matyldą.
Kot musiał być ;) Niech to będzie rekompensata dla moich za poranne tortury z czesaniem w tle. Pewnych rzeczy w wiośnie nie lubię, ale słońce za oknem sprawia, że chce się żyć, nawet jeśli życie ma pędzić tak, jak ostatnio.
W poniedziałek będzie ostatnie spotkanie z Matyldą.
ojeju, już ostatnie? nie wiem nawet, kiedy zrobiło się 17. no cóż, dobrze, że zaczyna się układać, a w ostatnim musi się już do końca i na dobre ułożyć.
OdpowiedzUsuńNic nie musi...
UsuńOstatnie, no cóż, nawet Tyldzię polubiłam, szybko jakoś zleciało. W każdym razie lubię koty, więc dzięki Tobie, że dałaś kota.
OdpowiedzUsuńNie ma za co, kota mogę wcisnąć wszędzie (o ile sam tam wcześniej nie wejdzie).
UsuńJuż ostatnie? Kurczę, a ja tak przyzwyczaiłam się do Matyldy.
OdpowiedzUsuńHm, może i jedną rzecz, a raczej osobę, w życiu straciła, ale to nie znaczy, że musi stracić kolejne. Przynajmniej ma siostrę i Christiana. :)
A koty są faje. Bardzo, bardzo.
Tak, siostra i przyjaciel są ważni.
UsuńKoty są niefajne, więc ich pojawienie mnie nie uszczęśliwia. No ale, ze Mati zaczyna się coś układać, podoba mi się bardzo. Ale, że to juz koniec, to niewiarygodne, jak szybko przyzwyczajam sie do nowych opowiadań, a one tak szybko się kończą :<
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To opowiadanie i tak trwało wyjątkowo długo. Czas na coś nowego.
UsuńZ tego wszystkiego są plusy. Pogodziła się z siostrą i wie, że ma przyjaciela w postaci Christiana.
OdpowiedzUsuńTo na pewno dobre wiadomości ;)
UsuńPierwszy raz w życiu tak niecierpliwie czekam na poniedziałek. I to nawet nie dlatego, że gra Skra z Sovią - to dzięki Twojemu opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńCo mogę powiedzieć? Cieszę się, że Matylda pogodziła się z siostrą, że ma Cristiana, że ma kota i rybkę. A Facundo? Skoro musi być tak, a nie inaczej to... trudno. Nie zawsze dostajemy to czego pragniemy. Życzę mu wszystkiego dobrego, niech się realizuje, ale to Matyldzie kibicuję bardziej. Może w końcu wyjdzie na prostą? Chociaż po Tobie i Twoich pomysłach można się wszystkiego spodziewać. ;)
Mogę mieć takie maluteńkie pytanko...? Będzie dobrze? :)
Będzie mi brakowało Morality. :(
Zawsze w końcu jest dobrze. Tak czy inaczej.
UsuńPoniedziałków nie znoszę z całego serca.
Czy ja powiedziałam, że je lubię? :) Po prostu czuję, że wreszcie może mnie spotkać coś miłego właśnie w ten poniedziałek! :)
UsuńMam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań, choć chyba tak nie będzie ;)
UsuńSą ludzie, którzy ją kochają, którym na niej zależy!!! Pieprzć Facundo skoro uciekł gdy pojawiły się prawdziwe problemy!
OdpowiedzUsuńOoo, to jest pomysł!
UsuńCzasem denerwują mnie mężczyźni więc stąd takie pomysły:):):)
UsuńTylko czasem? Oni mają szczególne zdolności w tym zakresie. Przynajmniej w ostatnich dniach ;)
Usuńjestem ciekawa zakończenia..czytając ostatnie rozdziały miałam łzy w oczach... miłość- co ona robi z człowiekiem....
OdpowiedzUsuńM.
Ogłupia i denerwuje. Szczególnie w postaci teściowej...
UsuńCristian jest tak kochanie cudowny, że aż chciałabym być takiego przyjaciela obok siebie. No i dobrze, że Ilona wróciła.
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym takiego przyjaciela...
UsuńA mnie dziwi, że Ilona tak od razu wybaczyła Matyldzie, zwłaszcza, że przez tyle czas nawet nie chciała z nią rozmawiać... Dobrze, że chociaż z Cristiana zrobił się taki fajny, prawdziwy przyjaciel :). Strasznie szkoda, że już zaraz koniec :(
OdpowiedzUsuńGdzieś pisałam, że Ilona nie chce z nią rozmawiać, dopóki nie zrozumie, co zrobiła. Zrozumiała, więc dlaczego nie miałyby się pogodzić?
UsuńAle jak ostatnie...? Tak szybko zleciało. Jedynym plusem w tej sytuacji (o ile można tu mówić o jakichś plusach) jest to, że w końcu się przełamała i pogodziła z siostrą. No i zyskała przyjaciela. Zaczyna być w miarę dobrze u niej, więc czemu miałoby nie być jeszcze lepiej? ;D Wciąż mam cichą nadzieję na happy end :D
OdpowiedzUsuńZleciało, zleciało. W pewnym momencie zastanawiałam się nawet, czy uda mi się to skończyć, ale jakoś poszło. Brak czasu, to straszna przypadłość.
Usuń...a ja myślałam, że to już ostatnie, skończone tak "pół-szczęśliwie". Twoje opowiadanie i Twoje kredki, więc czekam co tam nam przedstawisz, choć wyczuwam... będzie happy, nie?
OdpowiedzUsuńJejku, jestem wredna, bo nie chcę.
Nic nie powiem :)
UsuńFajny rudy kolorek :)
Skoro jest już takie uczucie, że może mimo wszystko będzie dobrze, to czyżby była szansa na coś w rodzaju szczęśliwego zakończenia. Matylda wydaje się być pogodzona z losem i z tym, co jej życie zafundowało, może właśnie o to w tym wszystkim chodziło?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[meska-przyjazn]
Może... Nie mogę teraz zdradzić zakończenia ;)
Usuńwszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze, musi być
OdpowiedzUsuńszkoda, że to już niemal koniec, przyzwyczaiłam się do Matyldy i idealnego Facundo.
kurde, ja nie chcę końca :c
Też się do nich przyzwyczaiłam, ale ile można? Czas na zmianę.
Usuń