Bydgoszcz już piąty dzień tonęła w deszczu, ale to dobrze, bo gdyby nie ten deszcz, pewnie nigdy by się nie spotkali.
Andrzej wściekły opuścił mieszkanie Doroty, która oskarżała go o coś tak absurdalnego, że nie miał ochoty z nią dyskutować, tylko na pożegnanie trzasnął drzwiami. Oskarżała go o zdradę, a przynajmniej próbę zdrady, bo jej zdaniem był zbyt miły dla tych kilku dziewczyn, które podeszły do nich na parkingu przed halą. Pewnie by chciała, żeby do nikogo się nie odzywał... Niedoczekanie! Wyszedł na ulicę i postawił kołnierz, gdy wiatr wraz z kroplami deszczu wdarł się chłodem na jego szyję. Nie lubił tego miasta, musiał jednak przyznać, że miało kilka zalet. Największą z nich w chwili obecnej wydało mu się to, że wszędzie jest blisko i mimo paskudnej pogody nie miał wcale żalu o to, że przyjechali samochodem Doroty, zostawiając jego auto przed Łuczniczką. To nawet lepiej, bo ruch zawsze go uspokajał. Ruszył w dół nie zastanawiając się nad tym, co będzie. Było dla niego oczywiste, że Dorocie przejdzie i najpóźniej rano wyruszy z białą flagą i przeprosinami, ale nawet z tą wiedzą nie mógł opanować wzburzenia. Kochał ją, ale czasem miał jej dość. Szczególnie, gdy tak jak teraz, rzucała idiotycznymi oskarżeniami...
Tymczasem Lena podążała w górę niesiona złością, która nie uleciała, choć minęło już kilka godzin. Jak Paweł mógł je to zrobić? Jak mógł tak po prostu oznajmić, że powinna zapomnieć o wszystkim, bo on wyjeżdża do Irlandii. Z Aśką. Tak, z Aśką. Tą Aśką, z którą rzekomo łączyła go jedynie wybujała wyobraźnia Leny... Nie chciała wiedzieć nic więcej. Szybko spakowała swoje dwa sweterki, które przypadkiem zostały kiedyś u niego i wyszła, zostawiając jeszcze czerwony ślad na jego zaskoczonej twarzy. Od tego czasu włóczyła się po mokrych chodnikach, jednak nawet wściekła zauważyła, że zrobiło się zbyt ciemno i pusto, by włóczyć się dłużej, szczególnie, że okolice bydgoskiego centrum nie miały najlepszej opinii.
Spotkali się przed niepozornym miejscem przyciągającym reklamą piwa, przycupniętym nieśmiało na górce. Normalnie nie spojrzeliby nawet w jego kierunku, tym razem skusiła ich ta sama potrzeba odreagowania i zapomnienia oraz niechęć powrotu do pustego mieszkania. Otworzył przed nią drzwi gestem, w którym nie było widać zniecierpliwienia, jakie go przepełniało. Uśmiechnęła się zamiast podziękowania i podążyła w stronę baru, zaskakując go, bo to on lubił siadać przy barze. Usiedli obok siebie - dwoje nieznajomych, wyglądających jak zmoknięci przyjaciele.
- Za co pijesz? - zapytał, gdy przed nim stał już złoty kufel a przed nią kieliszek wódki.
- Za Irlandię - odpowiedziała, przechylając kieliszek jednym sprawnym ruchem i nawet niespecjalnie się przy tym krzywiąc.
Zaśmiał się, bo coś mu kazało, choć przecież nie mógł wiedzieć o co jej chodzi.
- A ty?
- Za szczęście w miłości - odparł, wznosząc kufel w górę.
Odpowiedziała krzywym uśmiechem i niemrawym kiwnięciem głowy. Zdziwił się, gdy wyciągnęła dłoń w jego kierunku i powiedziała z dziwną, w porównaniu do wcześniejszej melancholii, nutką radości:
- Lena.
Uśmiechnął się pod nosem. Nie miała pojęcia kim on jest. To jeszcze jedna zaleta Bydgoszczy, w której siatkówka nie jest sportem popularnym. Golloba rozpoznaliby niemal wszyscy, Możdżonek zwracałby uwagę jedynie swym wzrostem. Mógł tu być, kimkolwiek chciał... Zapisał w myślach, by skopać Kurkowi tyłek za ten tekst, przypominający o słodkim deserze w najmniej odpowiednich chwilach. Tego dnia nie chciał być sobą. Chciał być kimś zupełnie innym. Kimś, kto, zamiast myśleć o Dorocie, będzie pił z Leną, śpiewał z nią w rytm trzydziestoletnich hitów, którymi barman postanowił zamęczyć nielicznych klientów i śmiał się, jakby jutra miało nie być.
Gdyby nie późna godzina, o której zdecydowali się opuścić ciepły lokal, oraz deszcz, który wyludnił do reszty i tak puste o tej porze chodniki, pewnie nie odprowadziłby jej do domu. Miło się im rozmawiało, ale to jeszcze nie znaczy, że musiał ją odprowadzać, prawda? A jednak zrobił to, mimo, że ponownie musiał się wspiąć na tą cholerną górkę, mając świadomość, że do jego mieszkania prowadzi zupełnie inna droga. Gdy zatrzymali się przed jakimś blokiem i ona zadarła głowę, jakby sprawdzała, czy jej firanki nadal tam są, odgarnął włosy z jej czoła i powiedział:
- Jesteś piękna.
Choć nie była. Była zwyczajna, a nawet nieciekawa z włosami przyklapniętymi od wilgoci i bez makijażu, którego rozmazane pozostałości usunęła w toalecie po czwartym kieliszku. Ona jednak tego nie wiedziała. Zawsze ktoś powtarzał jej, że jest piękna, począwszy od ojca, na Pawle-idiocie skończywszy. Uśmiechnęła się ciepło i zaproponowała:
- Może wejdziesz?
Kiwnął głową bez zastanowienia.
Bry :)
Czy u Was też czuć wiosnę?
Gdyby jeszcze Delecta zechciała grać tak, jak by mogła...
Kiwnął głową bez zastanowienia.
Bry :)
Czy u Was też czuć wiosnę?
Gdyby jeszcze Delecta zechciała grać tak, jak by mogła...
Oj tak, czuć!
OdpowiedzUsuńSpokojnie, Delecta zepnie tyłeczki na mecze wyjazdowe i brązowy medal trafia do Bydgoszczy!
Przynajmniej taką mam nadzieję, wierzę w nich.♥
Lubię Twojego Andrzeja, Lenę też.
Cieszę się i też liczę na to, że się zepną.
UsuńNie czuć nic a nic.
OdpowiedzUsuńDelecta to wygra, w kościach czuję. Tak właściwie oni to MUSZĄ wygrać, bo jak nie, to do nich tam pojadę i będzie źle.
Lubię ich już, bardzo lubię.
Może dziś poczujesz. U nas słońce od rana grzeje :)
Usuńja zdecydowanie jestem przeciw wygranej Delecty. wiosnę już czuć. a co do Andrzeja, to może się zdarzyć, że podejrzenia Doroty staną się prawdą.
OdpowiedzUsuńWszystko może się zdarzyć. Delecta zasłużyła na wygraną, ale to tylko moje zdanie ;)
UsuńCzuć nawet na śląsku, chociaż wciąż nie mogę się oprzeć wrażeniu, że razem ze świeżym powietrzem wciągam równie świeże opary, osady i wszystko to, co tu jeszcze krąży w powietrzu.
OdpowiedzUsuńA sądząc po tym, z jaką częstotliwością trzeba myć samochód, krąży sporo.
Równie sporo różnych, sprzecznych czasami emocji krąży już wokół tej dwójki, chociaż to dopiero początek tej znajomości.
Oby się tylko nie skończyło zbyt wcześnie, bo wtedy nic z tych krążących rzeczy nie zdąży się wykrystalizować.
Pozdrawiam.
[meska-przyjazn]
To prawda, że krąży dużo różnych świństw, ale jak świeci słońce, to jakoś mniej mi to przeszkadza. Może nawet będzie się łatwiej pisało...
UsuńWiosnę powoli czuć, a ma być jeszcze lepiej :)
OdpowiedzUsuńCiekawie zaczyna się ta znajomość. Jestem pewna, że nudno tu nie będzie ;D
A co do wygranej Delecty... Lubię ich, ale mimo wszystko jestem za Jastrzębskim :) Chociaż trzeba przyznać, że Delekcie się należy medal.
Zrobię wszystko, żeby nie było nudno :)
UsuńChciała Dorcia zdrady? Proszę bardzo, możliwe, że ją dostanie.
OdpowiedzUsuńZwykle dostajemy to, czego chcemy, więc dlaczego teraz miałoby być inaczej...
UsuńDżemowo :*
OdpowiedzUsuńZnowu ma tyły, ale ostatnio jakoś dużo się dzieje...
Wyczuwam coś fajnego. I jesst Andrzej, a Andrzej jest spoko bardzo.
Weny! <3
i będę miała romans do Panienki! Ale to muszę się zebrać i jakoś się wytłumaczyć o co mi chodzi.
Tyłami lepiej się nie przejmować. Jak już myślę, że z nich wychodzę, to dostaję kolejną porcję, która natychmiast staje się zaległością.
UsuńCzekam na ten romans :)
Ciekawie się zaczęła ich znajomość. Jedno i drugie wylądowało w barze, a teraz jest opcja, że ze znajomością posuną się dalej o dość duży krok :)
OdpowiedzUsuńTak od razu?
UsuńA czemu by nie. Dla niektórych nie ma barier ;)
UsuńJeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 17 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 7 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)
Myślisz, że oni należą do tych niektórych? Albo, że powinni należeć?
UsuńOby Andrzej cały czas nie udawał kogoś innego :). Zaczyna się super :) A takich jak Paweł to kopa w tyłek i na księżyc :P
OdpowiedzUsuńPaweł sam się wykopał ;) Wszyscy czasem kogoś udajemy...
UsuńSkojarzyło mi się ze splotem niefortunnych zdarzeń, ale mam nadzieję, że te zdarzenia okażą się być bardzo fortunne. :)
OdpowiedzUsuń"A Ty się temu nie dziwisz, wiesz dobrze, co byłoby dalej..."
Jeszcze nie wiem, jakie tu będą zdarzenia. Wiem jak chciałabym to zakończyć, ale z takie plany ostatnio nic mi nie dają, bo bohaterowie robią, co chcą ;)
UsuńDlaczego ja dopiero tu trafiłam? ;p
OdpowiedzUsuńTo chyba Dorotka będzie miała powodu do podejrzeń, o ile Andrzej przyzna się Lenie, kim naprawdę jest.
"Spotkali się na rozstaju drug, można by rzec, a (mam nadzieję) połączył ich los"
Mam wielką nadzieję, że to co nabazgrałam wyżej w cudzysłowie, stanie się prawdą :D
Pozdrawiam,
Dzuzeppe
Nic nie mogę obiecać, chociaż w jakimś sensie los na pewno ich połączy. Pozdrawiam.
UsuńZacznę od końca - czuć wiosnę! Słońce świeci, nawet lepiej się czuję w związku z tym:)
OdpowiedzUsuńCzyżby kosmiczne wyobrazenia Doroty miały się spełnić i Andrzej nie dochowa wierności???
Też czuję się lepiej przy takiej pogodzie. Chce się żyć :)
UsuńWyobrażenia Doroty pójdą swoim torem...
wiosna pełną parą! :) A Delecty mi po prostu szkoda.
OdpowiedzUsuńmoże i Andrzej o zdradę wcześniej został oskarżony bezpodstawnie, ale przy następnym razie będzie tak samo? kto wie, jak zakończy się wizyta u Leny. swoją drogą, dobrali się idealnie, dwoje ludzi z podobnymi rozterkami. :)
Mi też jest ich szkoda. Zasłużyli na więcej, ale co zrobić... Za zasługi medali nie ma ;)
Usuń