wtorek, 2 kwietnia 2013

8. Justyna

Pojawiła się znikąd. To był przypadek, o ile ktoś jeszcze wierzy w przypadki. Została, choć jej nie namawiałem. Uosobienie spokoju i rozsądku. Opanowana i trzeźwo patrząca na świat. Różna od Oli w każdym geście i słowie. Zbyt ładna, by być nieśmiałą i zbyt nieśmiała, by być pewną siebie. Zbyt realna, bym mógł uwierzyć, że jest wytworem mojej wyobraźni, gdy usiadła przy mnie na jednej z imprez, na których wcale nie chciałem być. Była koleżanką czyjejś koleżanki, znalazła się tam wyrwana gwałtownie ze swojego świata i chyba tylko ona wie jak do tego doszło. Uśmiechnęła się i stwierdziła z miną znawcy czasem dobrze jest się wygadać. Zaskoczyła mnie. Nie chciałem rozmawiać o Oli, więc rozmawialiśmy o niej. Okazało się, że odpowiedź na jej uśmiech nie jest wcale trudna, a wspólny czas smakuje lepiej niż samotność. Wtedy, tego pierwszego dnia naszej znajomości, kiedy paliliśmy kolejnego papierosa na tarasie lokalu, zaśmiała się z mojego kiepskiego żartu, odrzuciła do tyłu długie miodowe włosy, których miękkości i delikatności jeszcze nie znałem i powiedziała:
- Mogłabym się w tobie zakochać.
- Więc to zrób -odpowiedziałem bez zastanowienia, a ona zmrużyła oczy, wciągając dym do płuc.
Nie wróciliśmy już nigdy do tej rozmowy, a jednak zrobiła to, ciągnąc mnie za sobą drogą, którą sama wybrała. Spędzaliśmy coraz więcej czasu razem, coraz lepiej czując się w swoim towarzystwie i odnajdując coraz to nowe łączące nas elementy. Justyna wprowadziła się do mnie nie dlatego, że pragnęliśmy być blisko siebie, lecz dlatego, że tak było wygodniej. Bliskość jako wartość dodaną, zaczęliśmy doceniać później, biorąc zachłannie to, co przyniósł los. Na długo przed tym, nim pojawiła się w moim życiu, wiedziałem już, że szczęścia, podobnie jak innych uczuć i emocji nie można znaleźć ot tak, na żądanie. Nie da się ich wygooglać. Nie reagują na zaklęcia, prośby ani groźby. Pojawiają się znikąd, dokładnie tak, jak pojawiła się Justyna. Pojawiła się i przyniosła ze sobą nadzieję. Ogrzewa swym uśmiechem chłodne zimowe wieczory. Nie rozpala wyobraźni, ale jest. Mogę liczyć w każdej chwili na jej dobroć i optymizm. Ona może liczyć na zrozumienie i wsparcie. Może to dojrzałość? Może tak właśnie powinna wyglądać miłość? Niekończące się pasmo wspólnych rzeczy, wspólnych chwil, dzielonych radości i smutków.

Zaskoczyła mnie, gdy dla kawy, którą pochłania w ilościach hurtowych, wybrała tą samą szafkę, w której Ola chowała swoją ulubioną herbatę. Zastanawiałem się wówczas, czy może są jednak do siebie podobne, czy nie szukam w Justynie tego, co straciłem przez własną głupotę. Nie znalazłem jednak nic, co by je łączyło i po raz kolejny musiałem uwierzyć w zbieg okoliczności...

Naprawdę się ucieszyłem wtedy, gdy myśleliśmy, że jest w ciąży. Ona też się cieszyła. Nie planowaliśmy tego, a jednak uszczęśliwiła nas myśl o małej istocie składającej się z naszych genów. A może liczyliśmy, że połączy nas ostatecznie, przeganiając raz na zawsze wszystkie wątpliwości, bo nie ma czasu na wątpienie, gdy pojawia się dziecko. Tuliłem ją długo, gdy okazało się, że to był fałszywy alarm. Poradziliśmy sobie. Wiem, że razem przetrwalibyśmy wiele. Wiem, że żadne z nas nie uciekałoby przed wspólnymi wieczorami i wakacjami. Wiem, że na swój sposób mnie kocha i na swój sposób ja również ją kocham, choć ma to więcej wspólnego z rozsądkiem niż z szaleństwem. Ona również nigdy nie szalała na moim punkcie, ale nie mam wątpliwości, że jestem dla niej ważny. Myślę, że jesteśmy razem szczęśliwi, mimo, że nie jest to szczęście zapierające dech w piersiach. Wiem, że jest moim przyjacielem i wiem, że rozumie, że kochałem kiedyś zbyt mocno, bym teraz mógł oddać jej wszystko. Wiem, że możemy być razem i żadne z nas nie będzie specjalnie cierpiało z tego powodu, ale czy nie będziemy żałować? Czy nie zechcemy zwariować na czyimś punkcie? Czy to, co mamy to nie za mało?

Justyna zasługuje na kogoś, dla kogo będzie całym światem. Zasługuje na więcej, niż chcę jej dać, a mimo tego nie potrafiłem, a może egoistycznie nie chciałem zwrócić jej wolności. Nadal tego nie chcę.

Tie-break dobiega końca. Dziękuję, że mnie wysłuchałaś. Za chwilę trener poda mi pudełeczko i nie będzie już odwrotu. Nadszedł czas na ostateczną decyzję...


Powoli nadrabiam poświąteczne zaległości. Znów cierpię na brak czasu, więc pewnie potrwa to jeszcze kilka dni, bo najwyraźniej miałyście przypływ weny. Wszędzie trafię, kolejność przypadkowa. Proszę o cierpliwość.

Jeszcze tylko jeden i będzie po Michale.

25 komentarzy:

  1. Jak to jeszcze jeden?
    Justyna chyba nie będzie tą 'ostateczną', ale to ja mogę się mylić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jeden, ile może być tych jego kobiet... ;)

      Usuń
  2. Lista jego dziewczyn jest chyba najlepszym zestawieniem wszystkich charakterów i typów dziewczyn, które w ogóle chodzą po tym świecie. To jest aż dziwne, że on, wybierając każdą z nich, właściwie nie kieruje się niczym szczególnym. Bo one naprawdę nie mająze sobą nic wspólnego. Nic, oprócz tego, że wszystkie w pewnym momencie odchodzą,z nie do końca jasnego powodu.
    Pozdrawiam.
    [meska-przyjazn]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, zaczęłam się nad tym zastanawiać i wyszło mi, że też nie szukałam według jakiegoś "wzorca". Samo wychodziło, czasem wbrew początkowym zamiarom :)

      Usuń
  3. Mógłby Michaś nie wyszukiwać zbędnych problemów. Jeżeli znalazł jakiś spokój, to niech go wreszcie utrzyma.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niby tak dobrze, ale czegoś mi tu brakuje. Michałowi chyba też. swoją drogą ostatnie zdanie ciekawie brzmi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też czegoś tu brakuje. Konkretnie weny...

      Usuń
  5. Zastanawiam się co mu może do łba strzelić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak tylko jeden? Jakoś strasznie szybko mijają mi twoje opowiadania.
    Ciekawa jestem, co jeszcze może się przydarzyć. Na razie wszystko jest w porządku, co do tej pory rzadko mu się zdarzało. Tylko czy za kilka lat nie wpadną w rutynę i nie będą tego żałować...? Pozostaje czekać i wtedy przekonamy się co mu jeszcze strzeli do głowy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko mijają, bo krótkie są :) Nie lubię zbyt długo męczyć jednego tematu.

      Usuń
  7. "Będzie po Michale" - zabijaj mnie dalej. Popłakałam sobie, bo to takie fajne, że Ola była taka w sumie ważna. Jeszcze jeden powiadasz? Hm... Co wymyślisz? Ciekawa jestem. Bardzo. To na Usia pisałam. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj była ważna... Zresztą widzisz sama ;) Wymyślę coś... co pewnie Was niespecjalnie zaskoczy.

      Usuń
  8. Wygląda na to, że Justyna będzie tą ostatnią. "Tie-break dobiega końca. Dziękuję, że mnie wysłuchałaś. Za chwilę trener poda mi pudełeczko i nie będzie już odwrotu. Nadszedł czas na ostateczną decyzję..." po tym fragmencie wnioskuje, że się jej oświadczy ;)
    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na rozdział 15 na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ oraz na 5 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/. Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogę zdradzić, co będzie w następnym! ;)

      Usuń
  9. Tak na prawdę miłość to nie tylko szaleństwo, zabawa i seks, bo to przemija, przemija brdzo szybko i możemy obudzić się z ręką w nocniku. Zaczyanie związku od przyjaźni moim zdaniem jest rozsądniejsze, no ale mogę się mylić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem się nie mylisz. :)

      Usuń
    2. Ja również się zgadzam, ale miłość bez szaleństwa, zabawy i seksu jakaś taka pusta mi się wydaje... Nie twierdzę, że to podstawa, ale powinno czasem znaleźć się miejsce na szaleństwo.

      Usuń
  10. A ja się wyłamię i powiem, że sądzę, że Michaś Justynę uwolni od siebie. Nie wiem tylko co dokładnie oni czują. Nie potrafię zrozumieć niektórych zachowań tego faceta i wkrótce może ponownie mnie zaskoczy swoją decyzją.
    Gdybać nie będę. Liczę tylko, że wybór, którego dokona, będzie szczęśliwy i dla niego, i dla niej.
    Pozdrawia serdecznie, bardzo podobna do tej opisanej przez Ciebie bohaterki, Justyna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę, znów trafiłam z imieniem :) Nie znam wszystkich Waszych imion, więc pewnie nie ten jeden raz tak się zdarzyło.
      Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę w ostatnim rozdziale.

      Usuń
  11. Po Michale? No nie, tylko nie to.
    Czyżby w końcu dojrzał? Narzeczeństwo i małżeństwo to już nie jest porywanie się z motyką na słońce. To już jest bardziej dojrzała decyzja. Pytanie, czy odpowiednia dla naszego asa Michała. Mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę zagwarantować, że się wyjaśni :)
      Dlaczego nie chcesz końca? Nie masz ochoty na Andrzeja? Trochę dziwnie to zabrzmiało...

      Usuń
  12. Wszystko wskazuje na to, że Justyna będzie ostatnią, a mi się wydaję, że uczucie, które jest między nimi jest trochę dziwne... Może i będą ze sobą, ale czy to prawdziwa miłość?

    OdpowiedzUsuń