piątek, 21 czerwca 2013

Delusion 13.

Gdyby to była bajka, dobra wróżka załatwiłaby wszystko za nich. Gdyby to była bajka, żyliby długo i szczęśliwie. Nie miałoby znaczenia, że każde z nich czuło się pokrzywdzone, a urażona duma nie pozwalała im dostrzec, że wina leży po obu stronach, choć może nie rozłożyła się proporcjonalnie.
Gdyby to był film, Andrzej posłuchałby rady przyjaciela, który twierdził, że tego, co mówią kobiety, nigdy nie należy odczytywać wprost i dowodził, że Lena chciałaby spróbować od nowa, tym razem bez tych wszystkich niedopowiedzeń i półkłamstw. Zabawne, że tym razem przyjaciel miałby rację... Gdyby to był film, Lena zapewne złamałaby nogę na śliskim chodniku i trafiłaby do szpitala, w którym on akurat przechodziłby jakieś badania. Albo wpadłaby na niego podczas zakupów czy imprezy, spojrzeliby na siebie i wszystko byłoby jasne. Gdyby to był film, napisy końcowe pozwoliłyby nam wierzyć, że będą szczęśliwi, choć tak naprawdę nie mielibyśmy ku takiemu stwierdzeniu żadnych podstaw, bo czy uśmiech i pocałunek to sensowna podstawa? Gdyby to nie była szara rzeczywistość, nie tkwiliby w tej szarości, czekając na cud. Nie rozpamiętywaliby i nie odwracaliby smutnego spojrzenia od wyświetlacza telefonu, na którym pojawiało się inne, niż by chcieli, imię. Oni jednak nie tkwili w zwykłej szarości. Mieli przyjaciół. Bo tym, co wynikło z tej historii, było poszerzenie przyjaźni Leny i Gosi do trójkąta z Dorotą. A Dorota i Gosia nie należały do osób, które potrafią patrzeć, jak ich przyjaciele cierpią, choć cierpieć nie muszą. Później była jakaś kawiarnia i spotkanie, na którym, nieświadomi niczego, pojawili się Lena i Andrzej, a skoro już się pojawili, to postanowili wyjaśnić kilka spraw, które ciągle jeszcze nie pozwalały im spać spokojnie. Wyjaśniali długo i, rzec by można, namiętnie, najpierw w kawiarni, później w samochodzie, gdzie było jednak zbyt zimno i mało intymnie, na koniec zaś w sypialni Leny pod czujnym i pogardliwym spojrzeniem Marcela. Właściwie nie ograniczyli się do sypialni, ale to ich prywatna sprawa, musi więc Wam wystarczyć informacja, że, owszem, Lena w łóżku okazała się być równie żywiołowa i spontaniczna, jak poza nim. Po tej nocy nastąpiła seria mniej lub bardziej szczęśliwych dni, podczas których ona bardzo starała się zapomnieć i zaufać tak do końca, a on robił wiele, by miała ku temu powody. Nie była to jednak bajka. O nie! Ona nadal rozrzucała swoje drobiazgi, denerwując go wszechobecnym bałaganem, który on czasem sprzątał, denerwując ją, bo w uporządkowanym mieszkaniu nie mogła niczego znaleźć. Było im dość dobrze, na tyle dobrze, by mogli stwierdzić, że są szczęśliwi, więc stwierdzali to przy każdej okazji, irytując otoczenie do granic wytrzymałości. Byli tak słodcy, że od samego patrzenia trzeba by przejść na dietę. Pojawiły się obietnice, że tak będzie już zawsze, w wiadomościach na lodówce przewijały się serduszka, a kiedyś, po butelce wina rozmawiali nawet o pszczółkach i kwiatkach. Spędzali razem każdą wolną chwilę. 
Tak minęła zima. 
Przyszła wiosna, równie nieśmiała, jak pewna brunetka, która czekała czasem pod Łuczniczką i którą Andrzej miał ochotę rozruszać. Nie zrobił tego jednak, pamiętając, że z okłamywania Leny nic dobrego nie wynika. Wtedy jeszcze wydawało się, że wszystko będzie dobrze, bo przecież każdy styka się z pokusami, więc ważniejsza od pokus jest ochota do ich odparcia. Andrzej ochotę tą miał, Lena była sobą, wciąż tą samą Leną, która potrafiła zaskakiwać go co minutę, sprawiając, że pokusy wydawały się blade i nieciekawe. Wtedy też wiosna rozkwitła na dobre, brunetka znikła ale zamiast niej pojawiło się jedno słowo, które okazało się groźniejsze niż pokusy i zmieniło wszystko. Zmieniło, bo ona znów poczuła się oszukana, dowiedziawszy się, gdy decyzja właściwie już zapadła. Zmieniło, bo on nie mógł uwierzyć, że ona nie cieszy się wraz z nim. Zmieniło, choć akurat takie słowa, jak to, rzadko coś zmieniają. Przecież to tylko nazwa, symbol określający położenie geograficzne i zwianą z nim historię, dlaczego więc miałoby coś zmienić? Tym razem jednak zmieniło wiele. To słowo to "Bełchatów".
Gdyby miał więcej czasu, być może zdołałby ją przekonać. Gdyby miała więcej czasu, być może zdołałaby wybaczyć. Ale czasu nie było. Szybciej, niż się spodziewali, przyszedł ten dzień, w którym musiał spakować swoje rzeczy. Potarmosił Marcela po głowie, raniąc tym samym jego kocią dumę, podszedł do Leny i objął ją mocno. Nie powiedział nic, bo niby co miałby powiedzieć? Ona też milczała. Ktoś mógłby stwierdzić, że słychać było tylko pękające serca, ale to nie byłaby prawda. Serca nie pękają ot tak. Szczególnie, gdy ona zdążyła już zrozumieć, że wyjazd jest dla niego ogromną szansą, a on, że studia w Bydgoszczy są dla niej ważne. Przecież się kochali, a kochający się ludzie potrafią zrezygnować ze swojego szczęścia dla szczęścia ukochanej osoby... Nie było to łatwe, ale postanowili spróbować żyć bez siebie. Starali się bardzo. Próbowali przez trzy tygodnie, jednak w końcu, po kolejnym morderczym spalskim treningu, poddał się i wybrał jej numer. Nie wiedział, że Lena siedziała właśnie z telefonem w dłoni, wpisując w myślach różne "za" i "przeciw" w odpowiednie rubryki, a kiedy usłyszała jego głos, upewniła się, że nie powinna rezygnować z tego, co ich połączyło. Nie wiedział tego, więc zdziwił się, gdy wyrzuciła z siebie jednym tchem, że właśnie zdecydowała się przenieść do Łodzi, a on ma wynająć jakieś ładne mieszkanie, które spodoba się jej i Marcelowi. Nie mógł tego wiedzieć wcześniej, ale jak tylko się dowiedział, poczuł się szczęśliwy i nawet mięśnie nie bolały już tak mocno. I nie było ważne, że ona jest daleko, bo czuł, jakby była tuż obok.
Gdyby to była bajka, nie musieliby się mierzyć z serią przeciwności. On nie opuszczałby wściekły mieszkania, a ona nie dzwoniłaby zapłakana do Gosi czy Doroty. Nie kłóciliby się o to, kto miał zrobić zakupy, opróżnić zmywarkę, czy nakarmić Marcela. Nie byłoby jej przykro, że zostaje sama, gdy on gra gdzieś na wyjeździe, a przyjaciółki są daleko. Tylko, czy na pewno bez tego nadal byliby razem? Czy nie okazałoby się, że kilka samotnych dni jest tym, czego potrzebują od czasu do czasu, by móc z uśmiechem patrzeć na swoje wady? Czy życie w bajce nie byłoby nudne? Czy przeciwności i radość, gdy miną,  nie sprawiają, że życie ma sens? Czy miłość byłaby równie piękna w idealnym świecie? A może w ogóle by jej nie było? 
To nie jest bajka, więc nie będą żyli razem długo i szczęśliwie za sprawą dobrej wróżki.
Sami muszą się o to postarać.


Pewnie część z Was spodziewała się tego, co chcę teraz napisać. Nie ma sensu dłużej odwlekać tej chwili, bo odwlekam ją już od kwietnia. Prawdę mówiąc, zamierzałam się pożegnać po poprzednim opowiadaniu, ale nie chciałam, by właśnie tamto było ostatnim. Pojawił się pomysł na Andrzeja i pomysł ten wydał mi się wystarczająco ciekawy, by spróbować. Widzicie pewnie, że pisanie nie przychodzi mi tak łatwo, jak kiedyś. Widzicie, że przerwy pomiędzy kolejnymi wpisami są długie. Wiem, że to nudne wyjaśnienie, ale po prostu nie mam czasu, zarówno na pisanie, jak i na myślenie o tym, co ewentualnie mogłabym napisać. Codzienność pochłonęła mnie do reszty i nie chce puścić. Nie wiem co będzie. Nie żegnam się na zawsze. Wcale się nie żegnam.  Nie zobaczycie tu nic nowego do czasu, aż pojawi się w mojej głowie myśl, której dam się ponieść. Może pojawi się za tydzień, a może nigdy. Nie znikam. Będę czytać, będę komentować, będę męczyć Was mailami i gg. Będę. Nie zapomnę. Jeśli zatęsknicie, macie namiary na mnie w profilu. Odpowiem. Na pewno.
Dziękuję za Waszą obecność. Nie chcę wymieniać nikogo, by o nikim nie zapomnieć. Dziękuję Wam wszystkim. Za miłe słowa. Za rozmowy. Za maile. Za komentarze. Za myśli ciepłe i krytyczne. Za realizm, który sprowadzał mnie czasem na ziemię i marzenia, które pozwalały się od niej oderwać. Za milion rzeczy, których pewnie teraz nie wymyślę, a które będą mnie ścigać w następnych dniach. Przykro mi, że Was zawodzę. Mam nadzieję, że chociaż część z Was będzie tu, jeśli wrócę. Jeśli kiedykolwiek pojawi się coś nowego, pojawi się tu.
Może jeszcze coś wymyślę. Chciałabym. Może przeczytam coś, co podsunie mi pomysł, jak już wielokrotnie bywało. Może jeszcze kiedyś słowa nie dadzą mi spać. Może... ale nic na siłę.

35 komentarzy:

  1. Nic na siłę kochana, nic na siłę. Co nie zmienia faktu, że mi troszkę przykro, że może za tydzień, a może nigdy...
    W każdym razie ja czekać będę zawsze:)!
    Miłość to nie tylko kwiatki, sratki i serduszka ale też kłótnie mniejsze lub większe. No i obowiązki, opieranie się pokusom. To przyjaźń i pewność, ze możemy na siebie liczyć! Jak nie lubię Wronki tak tu mi się bardzo, bardzo podoba ale to dzięki Tobie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wspomnienie trzecie:) i nowość na drugim

      Usuń
    2. Ciesze się, że Ci się podobało. Cieszę się, że chcesz czekać. Mam nadzieję, że będę mogła zaoferować coś ciekawego. Dziękuję i będę zaglądała do Ciebie :)

      Usuń
  2. *wyciąga chusteczki i cicho chlipie*
    Ty wiesz, że będę na Ciebie czekać. Wronka był mistrzowski a to zakończenie idealne na, mam nadzieję, chwilowe pożegnanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chlip :) Pamiętam, że byłaś moją pierwszą czytelniczką, więc jesteś ze mną najdłużej. Dziękuję. Mam nadzieję, że jeszcze się tu spotkamy, a jeśli nie, to spotkamy się u Ciebie. Cieszę się, że zakończenie przypadło Ci do gustu.

      Usuń
  3. będę bardzo tęsknić :c kurde no, nawet nie wiesz jak się dopasowałaś z tym pożegnaniem do tego zakończenia. a takie zakończenie jest najlepsze z możliwych, bo prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Nie pisałam zakończenia pod pożegnanie, ale może faktycznie tak wyszło. Niestety dobrych wróżek nie ma, a czasem by się przydały ;)

      Usuń
  4. Dobrze, że nie żegnasz się tak na zawsze i w ogóle dopuszczasz myśl, że może jeszcze kiedyś, może jeszcze coś. Poczekamy, bo nie mamy wyjścia, ale ja osobiście będę czekać z niecierpliwością, bo na 'bredniopis' zawsze wchodziłam z zainteresowaniem. To, co wychodzi spod Twojego pióra (klawiatury?;) ), zawsze mnie zaskakiwało i nawet jeśli czasem nie do końca zgadzałam się z właśnie taką, a nie inną wizją świata bohaterów, miło było wracać wiedząc, że nie mam pojęcia czego się spodziewać;)
    Pozdrawiam.
    [kignaczak]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dopuszczam każdą myśl. Nie mam pojęcia co będzie. To, co napisałaś idealnie pasuje też do tego, co czuję czytając Twoje opowiadania. Dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
  5. Rzeczywiście tak jest, że o własne szczęście trzeba zawzięcie walczyć, bo nie przyjdzie ono do nas samo. Ta historia pokazuje, że mimo tego, że dwójka ludzi się kocha, to potrzebują jakiegoś impulsu, że tak właśnie jest... Czasem jest to Wyjazd jednego, czasem kłótnia i rozstanie, a czasem szczera rozmowa... Lena i Wrona byli jednak tylko dla siebie i dobrze, że to zrozumieli :)
    Trochę głupio mi teraz będzie już nie czekać na Twój kolejny wpis, na dalsze ich losy, na Ciebie... Dziękuję ci, że mogłam czytać to co napisałaś, że mogłam obserwować losy Twoich bohaterów, że po prostu byłaś...
    DZIĘKUJĘ :*
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja dziękuję. Może to jeszcze nie jest koniec...

      Usuń
  6. Boże, to jest tak piękne, że aż nie wiem, co powinnam napisać, jak to skomentować. Też by mi się przydała jakaś dobra wróżka, taka podsuwająca mi pomoc. Rzeczywistość jest jednak inna. Oni nigdy nie będą zawsze szczęśliwi, a ja nigdy nie dostanę tej swojej czarodziejki do pomocy.

    Ja będę czekać. Bo jest za czym. Za prawdziwym pięknem literackim. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem trafiają się takie czarodziejki, nie trać wiary ;)
      A na ostatnie zdanie się zarumieniłam i nie wiem co napisać...

      Usuń
  7. Życie to nie bajka, ale jak widać może to i lepiej. Nuda i rutyna potrafią zniszczyć uczucie. Historia wspaniała, jak wszystkie poprzednie.
    Nie ma sensu robić coś na siłę. Ważne, żeby sprawiało to przyjemność. Mam nadzieję, że jeszcze do nas wrócisz z kolejnym świetnym opowiadaniem, więc nie czas na pożegnania :) Będę czekać na coś nowego tutaj, a tymczasem dziękuję za wszystkie historie, które stworzyłaś do tej pory ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy :*

      Usuń
  8. Bardzo się cieszę, że mogłam czytać Twoje opowiadania i, że nie mówisz "to koniec, znikam". Cieszę się też z tego, że to tak zakończyłaś, podoba mi się. Nigdy nie potrafiłam pisać komentarzy. Życzę troszkę oddechu w codzienności by było czas wpaść na jakieś cudo. Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Też mam problem z komentarzami, więc tym bardziej je doceniam. A jak Twoje cuda? :*

      Usuń
    2. Troszkę zawiesiłam działalność i do końca nie wiem jak to dalej będzie...

      Usuń
    3. a tak w ogóle to jakie cuda? Toć to zwykła pisanina była.

      Usuń
    4. Nie, to są niezwykłe cuda, pisanina jest u mnie ;) Jeśli kiedyś odwiesisz działalność, jedną czytelniczkę już masz, a na pewno jest więcej czekających na Twój powrót.

      Usuń
  9. Życie niestety nie jest bajką, ale czasami było by miło jakby życie było bajką ;)
    Ciesze się, że ni znikasz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, byłoby bardzo miło, gdyby nie trwało to długo... Na dłuższą metę mogłoby być nudno. Ja też się cieszę. Za bardzo Was polubiłam, by zniknąć.

      Usuń
    2. Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na:
      25 rozdział na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/
      15 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/
      Życzę miłej lektury ;)

      Usuń
    3. Z woli kworum zapraszam na 26 rozdział na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ ;)

      Usuń
    4. Serdecznie zapraszam na 16 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/
      oraz 26 na http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/
      Życzę miłej lektury ;)

      Usuń
    5. Z woli kworum zapraszam na 27 rozdział na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/ ;)

      Usuń
    6. Serdecznie zapraszam na 17 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/
      oraz epilog na http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/
      Życzę miłej lektury ;)

      PS: Jeżeli chcesz być dalej informowana o nowościach na Barwach małżeństwa daj znać na blogu, albo na gg 1368561 :)

      Usuń
  10. Będę tęsknić:) tak mocno, więc wróć szybko i rozwal nas nowym dziełem :)
    Kocham zakończenie Delusion, jest inne, życiowe, nie idealna i to jest w tym najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy to się uda, ale obiecuję, że spróbuję. Dziękuję.

      Usuń
  11. Będę tęsknić, bardziej niż za kimkolwiek i kiedykolwiek, ale jakoś napędzi mnie myśl, że możesz wrócić. Będę czekać.
    Historię mogę określić mianem życiowej, bo ukazała miłość w prawdziwym świetle. Nie wszystko jest na wyciągnięcie ręki i od razu.
    Ciężko mi się pisało ten komentarz, strasznie ciężko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że mimo wszystko go napisałaś. Ja naprawdę nie zamierzam znikać. Kontakt ze mną jest ciągle możliwy, nic nie zmieniam. Nie zamierzam też przestać pisać, tyle, że nie będą to rzeczy nadające się do publicznego pokazywania. Już takie mam... A coś nowego? Chodzi mi coś po głowie, ale póki co nie chce się sprecyzować. Poczekam i zobaczę co z tego wyniknie. Pozdrawiam.

      Usuń
  12. już tęsknie, yuki, już,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, ale nic na to nie poradzę :(

      Usuń
    2. rozumiem, najgorzej jest pisać siłe ;)

      Usuń
    3. +życzę multum nowych pomysłów ;*

      Usuń