poniedziałek, 17 czerwca 2013

Delusion 12.

Był przygotowany na płacz i krzyk. Był przygotowany  na totalną rozsypkę emocjonalną. Był przygotowany na krępującą ciszę oraz na setki niewygodnych pytań. Był przygotowany na walkę o to, by móc wyjaśnić i spróbować pomóc. Był przygotowany na żądanie, by znalazł Pawła. Był chyba nawet przygotowany na konieczność wzywania karetki, ale na to przygotowany nie był.
Za cholerę nie był przygotowany na widok trzech pięknych dziewczyn, tańczących jakiś dziwny, perwersyjny taniec na stole. Nie był przygotowany na ich kocie ruchy.  I nie, najdziwniejsze nawet sny nie przygotowały go na to, że Dorota obejmowała Lenę od tyłu, trzymając splecione dłonie na jej brzuchu i szepcząc jej coś do ucha z tak bliska, jakby miała ją zaraz pocałować w ten czuły punkt, który odkrył, zanim zwiał, a Lena miała minę tak zadowoloną, jak wtedy, gdy trzymał ją w ramionach. I pewnie stałby tak jeszcze dłuższą chwilę z otwartymi ustami i pęczniejącą zawartością spodni, ciesząc się, że go nie widziały, gdyby nie przypomniał sobie po co tu przyszedł. A skoro sobie przypomniał, to się zdenerwował. Nie tak powinna wyglądać opieka nad ciężarną z myślami samobójczymi. Zdecydowanie nie tak. Nie powinno tu być alkoholu, a puste butelki po piwie świadczyły dobitnie, że był. Zawartość szklaneczek stojących na parapecie też nie wyglądała na sok, a w powietrzu wciąż jeszcze czuć było dym. Otworzył usta szerzej, by podzielić się tymi spostrzeżeniami, lecz uprzedziła go Lena, która parsknęła śmiechem i powiedziała głosem sugerującym, że wypiła już sporo:
- Wiecie co jest najśmieszniejsze? Ja naprawdę chciałam, żeby mnie przeleciał. Zastanawiałam się co jest ze mną nie w porządku, że on tego nie chce. W życiu nie przyszłoby mi do głowy, że kogoś ma.
- Mówiłam ci już, że tak bym tego nie nazwała - zaprotestowała Dorota - On mnie nie miał. Miał tylko złudzenie, że mnie potrzebuje.
- To są szczegóły. Ważne, że nie był szczery. Nie zachowywał się jakby miał dla mnie tylko dwa tygodnie. Przeciwnie. Pozwolił mi wierzyć, że to będzie trwało.
Stwierdził, że nie chce dłużej tego słuchać, więc chrząknął, by dodać sobie pewności i huknął:
- Może mi ktoś wyjaśnić, co tu się dzieje?!
Odwróciły się tak gwałtownie, że aż stół się zakołysał i niewiele brakowało, by musiał ratować je przed upadkiem na podłogę.
- Ha, mówiłam wam, że przyjdzie! - ucieszyła się Dorota, lecz zamilkła, gdy zgromił ją spojrzeniem.
- Myślałem, że jesteście rozsądniejsze. Przecież wiecie, że jej nie wolno pić - prawie krzyknął i dodał spokojniej, celując palcem w Lenę i ignorując Gosię, dającą mu jakieś dziwne sygnały - Musimy porozmawiać.
Chciał ja złapać i zabrać w bardziej ustronne miejsce, lecz odsunęła się.
- Przecież rozmawiamy.
To nie była Lena, którą znał. To nie była też Lena, która przed chwilą tańczyła. To była jakaś obca Lena. Nieprzystępna i wyniosła. Zimna. Przeczesał palcami włosy i niepewnie rozejrzał się wokół, błagając wzrokiem o zrozumienie dla potrzeby prywatności, lecz się go nie doczekał. Trzy pary oczu wpatrywały się w niego wyczekująco. Westchnął.
- Bo widzisz... Chcę ci pomóc. Nie, nie chcę ci pomóc, bo sama świetnie sobie radzisz, ale chcę być przy tobie.
Gosia próbowała mu przerwać, lecz uparcie parł dalej.
- Nie rozumiem co tu się dzieje, bo nie tak powinnaś się bawić, ale ciesze się, że jesteś, a raczej byłaś, uśmiechnięta. Chcę, żebyś się zawsze uśmiechała i jeśli ten Paweł nie stanie na wysokości zadania, ja to zrobię. Zależy mi na tobie i ...
- Andrzej, musisz o czymś wiedzieć! - przebiła się w końcu Gosia- Lena nie jest w ciąży! Pomyliłam się. To wszystko nie jest tak, jak myślałam...
Patrzył na nią przez chwilę, jakby nie wiedział o co jej chodzi. W końcu chyba dotarło do niego znaczenie tych słów, bo uśmiechnął się.
- To nawet lepiej, ale w zasadzie niczego to nie zmienia. Kocham cię, Lena.
Urwał, bo trochę to było dziwne, wyznawać miłość przy jeszcze nie tak dawnej dziewczynie, ale gdyby trzeba było, zrobiłby to ponownie. Wolałby jednak, żeby nie zareagowała śmiechem.
- Już raz to słyszałam. To co, teraz mnie pocałujesz i uciekniesz? - zadrwiła.
Zagryzł wargę. Miała prawo być wściekła. 
- Nie. Wtedy powiedziałem, że myślę, że chyba cię kocham, teraz mówię, że cię kocham.
Zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad tym, co powiedział. Może faktycznie tak było, tylko co to zmienia? Nic. Absolutnie nic. Nie będzie przecież analizować każdej jego wypowiedzi, szukając ukrytych gwiazdek i podwójnych znaczeń. Życie to nie reklama. Chciała ufać. Chciała wierzyć. Tak po prostu, bez podtekstów.
- Nie. Powiedziałeś, że mnie kochasz. Reszta to tylko ozdobniki.
- Teraz mówię, że cię kocham - drążył uparcie.
- Szkoda, - odparła, patrząc mu prosto w oczy - bo teraz ja cię nienawidzę.
Spodziewał się tego, ale i tak zachłysnął się powietrzem. Zabolało. Zabolało jak cholera. Nie wierzył, że to powiedziała, a jeszcze bardziej nie wierzył, że była przy tym tak obojętna i sukowato zimna. Nie wiedział, że w środku trzęsła się jak galareta, a ręce splotła na piersiach, aby przezwyciężyć ochotę wplecenia mu ich we włosy. Nie wiedział, ile samozaparcia kosztowało ją, by wpatrywać się tak hardo w jego oczy. Ona nie wiedziała, że przez to spojrzenie naprawdę uwierzył w to, co usłyszał. Kiwnął głową. Zasłużył na to. Miała prawo go nienawidzić. Miała prawo żądać jego głowy, by powiesić ją na ścianie. Zawiódł ją, choć obiecał sobie, że tego nie zrobi. Cierpiała przez niego, choć chciał ją uszczęśliwić. Nie miała jednak prawa myśleć o nim w taki sposób.
- Nigdy nie chciałem cię przelecieć. Chciałem się z tobą kochać. Spieprzyłem to, wiem. Odszedłem, bo nie chciałem się znaleźć na twojej liście porażek... Zabawne, bo pewnie zajmuję na niej pierwsze miejsce... I masz rację, Lena, chciałem by to trwało, ale wiedziałem, że nie mam prawa tego chcieć, bo jest Dorota. Ty też masz rację, Dorota, że nas od dawna nie było. Przepraszam. Najwyraźniej niszczę wszystko, na czym mi zależy. I jestem ślepy.
Wyszedł ze spuszczona głową przegrany.
- Co to miało być? - zapytała Dorota, gdy zostały same -  Nienawidzisz? Przecież go kochasz, kretynko! Na co liczyłaś? Jeszcze ci mało? Co miał zrobić, żebyś mu wybaczyła?
I wtedy zrozumiała. Zrozumiała, że niczego nie zaakceptowała i z niczym się nie pogodziła. Mentalnie wciąż jeszcze tkwiła na kanapie, nie wierząc, że odszedł w takim momencie. Zrozumiała, że chciała mu pokazać, jak to jest. Chciała, by poczuł ból. Nie przewidziała tylko, że sama też go poczuje. Chciała pobiec za nim, krzycząc "kochaj mnie, nie krzywdź mnie już nigdy", ale nie ruszyła się z miejsca. I wtedy właśnie Dorota powiedziała coś, co sprawiło, że skuliła się w sobie i miała ochotę zniknąć.
- Andrzej jest uparty jak osioł, ale ma swoją godność i  nie licz na to, że po czymś takim spróbuje jeszcze się do ciebie zbliżyć. Jeśli ci zależy, to ty musisz działać.
A ona nie miała pojęcia czego tak naprawdę chce.


Mam nadzieję, że zakończenie się Wam spodoba. Mi się podoba. W zasadzie mogłabym dodać je za dwa dni, ale nie zrobię tego. Dodam za około tydzień, może nieco wcześniej.
No i, oczywiście, znów mam zaległości. Przepraszam. Nie wiem kiedy dogonię czas.

15 komentarzy:

  1. Ojejku, jejku Lena.
    Aleś się zaplątała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas kochana to pojęcie względne. Ja wmawiam sobie codzinnie jak wstaję do pracy, że mam go mnóstwo i niczego nie tracę.
    Nie będę tego analizować tak jak zawsze bo wyszło by na to, że nie byłoby happy endu, a ja chcę szczęśliwego zakończenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że względne. Po prostu podjęłam się wielu spraw i muszę je dokończyć. Szkolenia, wyjazdy i zwykłe obowiązki zajmują naprawdę dużo tej mojej względności, a spać i wypoczywać też trzeba. Niekoniecznie przed komputerem ;)

      Usuń
    2. Wiem coś o tym:(. Druga rzecz jest taka, że wmawiam sobie, że mam czas, a le nie koniecznie jest to prawdą:(

      Usuń
  3. To widać, że nie wie, czego chce. Zaplątała się jak moje słuchawki na dnie torby.
    Choć z drugiej strony Andrzej zasłużył na takie traktowanie. Po tym, co jej zrobił, w ogóle się nie dziwię, że Lena tak mu powiedziała.
    Tylko po co ma się dziewczyna męczyć, skoro go kocha?

    OdpowiedzUsuń
  4. Teraz dla odmiany to Lena namieszała. Niby Wrona zasłużył na to, ale aż jakoś mi go szkoda się zrobiło ;o Nie zmienia to faktu, że momentami zachowuje się jak skończony kretyn xD
    Tylko w ten sposób cierpią oboje i to już nie jest fajne..

    OdpowiedzUsuń
  5. myślałam, że się już wszystko powoli jakoś wyjaśni, a tu kolejne poplątanie. hm, mam nadzieję, że mi też spodoba się zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Andrzejko zdecydowanie zasłużył. Podziwiam prawdę mówiąc Lenę, że tak mu powiedziała, ja bym się chyba nie odważyła. Sama nie wiem, jak interpretować zachowanie bohaterki. Kocha go, jednak ciągle ma jakieś "ale".
    czekam na więcej!

    znokautowana.blogspot.com - I z Lotmanem i Andersonem.
    specyficznie.blogspot.com - IV z Nowakowskim Piotrem.
    wracam.blogspot.com - II z Bartoszem Kurkiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Poczekam grzecznie na zakończenie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Yop.
    On ją kocha, ona go nienawidzi. A że przeciwieństwa się przyciągają to powinno być tak, że nie mogą się od siebie odkleić. Skoro jednak tak nie jest, znaczy, że jedno z nich oszukuje.
    I chyba wiem które.
    Pozdrawiam.
    [meska-przyjazn]

    OdpowiedzUsuń
  9. Z jednej strony Lena nie wie czego chce z drugiej strony ma tak wpaść Andrzejowi w ramiona? Nie ;) Niech się chłopak trochę natrudzi ;)

    Jeżeli masz ochotę i czas serdecznie zapraszam na:
    24 rozdział na blogu http://dwiescie-piec-centymetrow-szczescia.blogspot.com/
    14 rozdział na blogu http://barwy-malzenstwa.blogspot.com/
    Życzę miłej lektury ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jejku, jejku, jejuśku! Trochę mnie nie było na bloggerze a tutaj takie rzeczy się wyczyniają. Oj, zasiałaś ziarno wątpliwości w moim serduchu i nie mam pojęcia czego spodziewać się po ostatnim rozdziale. Niemniej wiem, że na pewno nas nie zawiedziesz. Milknę już i cichutko czekam na kolejny wpis.


    Przy okazji - Endrju, Lena, zachowujecie się jak dzieci. Proponuję w spokoju ogarnąć tyłki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Andrzej, tylko ją kochaj ;)

    OdpowiedzUsuń