Zatracasz się coraz bardziej i chyba nie jesteś odosobniona w tych odczuciach. Czujesz, jakbyś miała eksplodować i pewnie tak by się to skończyło, gdyby nie brutalne pchnięcie czyjegoś ramienia, wcale nie wyglądające na przypadkowe i towarzyszące mu warknięcie:
- Pierdolone dziwki.
Odwracasz się z zamiarem udzielenia odpowiedzi godnej tej milutkiej zaczepki, ale zaczynasz się śmiać. Może to i dziwne, ale jak inaczej miałabyś zareagować na ten wulgaryzm zupełnie nie pasujący do jego niewątpliwej nieśmiałości? Szczególnie, gdy widzisz, że ona spłonęła rumieńcem i wbiła wzrok w podłogę. Uspokajasz się dopiero, gdy on machnął ręką, jakby stwierdził, że nie jesteście godne jego uwagi.
- Mógłbyś się przyłączyć, zamiast gadać głupoty.
Zamarł w pół kroku i wlepił w ciebie zaskoczone, a może nawet przerażone spojrzenie. Chyba chciał coś powiedzieć, bo kilka razy poruszał ustami, ale najwyraźniej nie znalazł właściwych słów.
- Daj spokój, on za bardzo się boi - słyszysz głos swojej nowej "przyjaciółki". Świetnie! Jest lepiej niż myślałaś. Weszła w swoją rolę instynktownie. Kiwasz głową, jakbyś się z tym zgadzała, ale robisz coś zupełnie innego. Podchodzisz do niego blisko, bardzo blisko, i szepczesz w jego usta:
- Przecież wiem, że tego chcesz.
Bez ostrzeżenia chwytasz go za krocze i upewniasz się, że miałaś rację, a on stracił wszelkie argumenty. Za to zyskał pewność siebie.
- Chcę - mówi zachrypniętym głosem, ale nie mówi tego do ciebie, tylko do twojej towarzyszki. Ciebie za to całuje. Mocno. Bardzo mocno - ale nie tu. Chodźmy gdzieś.
Tak właśnie robicie. "Gdzieś" oznacza oczywiście twój hotelowy pokój, ale nie przeszkadza ci to. Skupiasz się na swojej roli. Roli podtrzymującej napięcie. Podnoszącej ciśnienie. Rozbudzającej fantazję. Zaczynasz ich rozbierać już w hotelowej windzie. Powoli. Metodycznie. Prowadzisz ich dłonie. Popychasz do przodu, gdy ogarniają ich wątpliwości. Trzymasz się na uboczu, lecz na tyle blisko, by nie wyczuli podstępu. Całujesz i pieścisz oboje, a oni odwdzięczają się tym samym, choć skupiają się przede wszystkim na sobie. I dobrze. Tak miało być. Ich podniecenie udziela się tobie i prawie dochodzisz, gdy nocną ciszę zakłóca jej stłumiony krzyk. Delikatnie gładzisz jej plecy, gdy uświadamia sobie co zrobiła i w jej oczach zaczynają gromadzić się łzy. Dobrze wiesz, jakie myśli przetaczają się teraz przez jej głowę. Wiesz, że wyzywa się w najgorszy ze znanych sposobów i płacze, bo czuje, że skompromitowała się przed kimś, na kim mogło jej zależeć. Też kiedyś byłaś taka, ale nie miałaś nikogo, kto patrzyłby na ciebie tak, jak on patrzy na nią. Pomagasz jej odnaleźć jego ramiona, a on na szczęście wie co robić dalej. Zaczynasz jej zazdrościć, gdy scałowuje jej łzy i zapewnia, że wszystko będzie dobrze. Chciałabyś w to uwierzyć. Wtulasz się w niego z drugiej strony, by choć trochę załapać się na tą czułość. Słyszysz ich ciche szepty i czujesz się jak intruz, ale to przecież oni są u ciebie i jest nawet lepiej niż miało być. Zasypiasz uśmiechając się. Zabawa w Amora jest całkiem fajna. Amor zresztą też ma skrzydła...
Prawie jak ptak.
Przez długą chwilę chciałam dać sobie z tym spokój, ale naprawdę nie znoszę niedokończonych opowiadań. Postaram się dociągnąć je do końca na, mam nadzieję, sensownym poziomie. Mam na to nieco ponad miesiąc, więc nie powinno już być długich przerw. A później... Później nie tylko to opowiadanie będzie zakończone. Nadciągają zmiany...
Co do Waszych opowiadań - czytałam, nieregularnie ale czytałam, tyle, że nie mogłam komentować. Dopiero teraz dowiedziałam się dlaczego i zrobiłam porządek z tymi p..mi ciasteczkami. Zaglądam do Was w wolnych od pakowania chwilach i mam nadzieję, że znajdę na to czas również w nadchodzących tygodniach.
Prawie jak ptak.
Przez długą chwilę chciałam dać sobie z tym spokój, ale naprawdę nie znoszę niedokończonych opowiadań. Postaram się dociągnąć je do końca na, mam nadzieję, sensownym poziomie. Mam na to nieco ponad miesiąc, więc nie powinno już być długich przerw. A później... Później nie tylko to opowiadanie będzie zakończone. Nadciągają zmiany...
Co do Waszych opowiadań - czytałam, nieregularnie ale czytałam, tyle, że nie mogłam komentować. Dopiero teraz dowiedziałam się dlaczego i zrobiłam porządek z tymi p..mi ciasteczkami. Zaglądam do Was w wolnych od pakowania chwilach i mam nadzieję, że znajdę na to czas również w nadchodzących tygodniach.
No proszę! Jaka ciekawa wizja Amora. Szczerze mówiąc potrafię sobie coś takiego wyobrazić. Tylko czy coś co się tak zaczeło może być udane? Chyba nie.
OdpowiedzUsuńCieszy mnie, że nie zostawisz tego bez zakończenia i życzę Ci oby zmiany były udane!
trochę przeraża mnie perspektywa tych zmian, no ale nie mam przecież na to wpływu. co do opowiadania, to bardzo pokręcona droga do zbliżenia jakiejś pary, ale w sumie jest dość ciekawa.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy ta zabawa w Amora wynika z konieczności, czy też może raczej zwykłych chęci.
OdpowiedzUsuńTa rola przecież jest raczej niewdzięczna i nielubiana.
[piec-sekund]
Dobrze Cię znów widzieć.
OdpowiedzUsuńA ten Amor to naprawdę dość nietypowy Amor :)
Całkiem ciekawa wizja Amora ;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że wróciłaś i nie zostawisz nas tak z niedokończonym opowiadaniem :)
wizja Amora rzeczywiście bardzo ciekawa i oryginalna. sądziłam raczej, że będzie chciała ją upokorzyć i jestem mile zaskoczona, że stało się inaczej
OdpowiedzUsuńfajnie, że wróciłaś :)
Będzie dobrze. Dasz sobie radę. Kto jak nie Ty? :)
OdpowiedzUsuńJejkuuuuu! :3